Tetralogia ślubna, część trzecia: Sposób na temperamentną Rosjankę

126 6 50
                                    

Byli wykończeni.

Nawet jeżeli rodzeństwo Siemoniewów przybyło ze wsparciem i ochoczo zaangażowało się w przygotowania do ślubu przyjaciół, nie potrafili ogarnąć ogromu obowiązków. Zarwane noce odsypiali na przerwach w pracy, a Michiru spędzała wieczory, nieudolnie nadganiając zaległe zlecenia. Shuuzou czuł się winny — chociaż próbował odciążać narzeczoną, na niewiele się to przydawało, chociaż zawsze dziękowała mu słabym uśmiechem. Zwykle prosiła, by odpoczął w łóżku po wyczerpującym dyżurze, a na pytanie, kiedy do niego dołączy, zwykle odpowiadała, że skończy tylko tę jedną stronę. Oczywiście, słowa nie dotrzymywała, zbyt zaaferowana zajęciem, a Nijimura, chociaż niepowstrzymywanie partnerki od pracoholizmu było nie w jego stylu, nie poruszał tematu, wiedząc, że najpewniej doprowadziłoby to do wybuchu kłótni. Ot, niby zwykła sprzeczka, ale obawiał się, że jakaś przypadkowa mogłaby zafundować im powtórkę wydarzeń sprzed kilku lat.

Któregoś z marcowych wieczorów wrócił naprawdę późno. Aksinya zasnęła wsparta o ramię młodszego brata podczas oglądania serialu. Ilya wpadł na genialny pomysł, żeby odstresowywać się po dniach pełnych wrażeń, oczywiście, związanych z przygotowaniami do ślubu, ponownie oglądając wszystkie sezony Supernatural. Zwykle towarzyszyła mu siostra, o ile nie wybrała się na spotkanie z Takao (cokolwiek tam wyprawiali we dwoje, nikt wolał w to nie wnikać), a Michiru... Michiru po kolacji zamykała się z dzbankiem kawy w gabinecie, podnosiła klapę od laptopa i dawała się pochłonąć zawodowym obowiązkom.

— Michiru tam gdzie zwykle? — zapytał cicho zamiast powitania. Nie chciał niepotrzebnie budzić przyjaciółki. Model oderwał wzrok od ekranu telewizora i uśmiechnął się szeroko. Na stole w salonie zauważył puste opakowania po sushi. Najwyraźniej nie kłopotali się przygotowaniem kolacji, a zamówili dostawę z restauracji. Może to i lepiej, nie wyobrażał sobie narzeczonej w kuchni, szczególnie teraz, kiedy zmęczona i rozkojarzona mogłaby zrobić sobie krzywdę.

— Wróciłeś — zauważył, po czym ziewnął bez większego skrępowania. Parę kosmyków rozczochranych włosów opadło mu łobuzersko na czoło. — Nie miałeś być po dziesiątej?

Odruchowo zerknął na zegarek na nadgarstku — prezent od narzeczonej na ostatnie urodziny. Wskazówki wskazywały wpół do dwunastej. Mężczyzna pluł sobie w brodę, że nie napisał Hanamiyi krótkiej wiadomości, że zostanie w pracy dłużej i przeklinał niefart, przez który dyżur się przedłużył. Oczywiście, nie wyobrażał sobie wykonywania innego zawodu, bo ratowanie ludzkiego życia to jednocześnie zaszczyt, ale i wielka odpowiedzialność, ale czasem... czasem żałował, że musiał utrudniać sobie życie na wszelkie możliwe sposoby.

— Pilny przypadek — wytłumaczył pokrótce Nijimura.

— Idź do niej — poradził pobłażliwym tonem Ilya.

— A Xen? — zapytał z grzeczności, patrząc znacząco na koleżankę po fachu.

— Obudzę ją po następnym odcinku. Nie jestem jeszcze śpiący — zarządził ugodowo. Nie namyślając się dłużej, ruszył w kierunku schodów. — Nie zaniesiesz jej kawy? — rzucił pozornie niezobowiązująco. Shuuzou zatrzymał się w połowie drogi.

— Nie. To Michiru zaniosę. Do łóżka — oznajmił z przekonaniem. Odpowiedział mu cichy śmiech najlepszego przyjaciela oznaczający aprobatę. Szybko pokonał schody prowadzące na piętro, przemknął przez korytarz i sypialnię, w której jego wzrok na dłużej zatrzymało starannie zaścielone przez niego łóżko. Narzuta i poduszki wyglądały zupełnie tak, jak przed wyjściem do kliniki, co sugerowało, że Hanamiya omijała je szerokim łukiem. Z westchnieniem otworzył cicho niezamknięte na klucz drzwi do gabinetu.

Natychmiast przyciągnęła jego wzrok. Wszędzie rozpoznałby tę drobną sylwetkę, nawet jeżeli oświetlało ją tylko zimne światło bijące od ekranu laptopa. Odruchowo sięgnął do włącznika przy wejściu i gabinet rozświetliły energooszczędne żarówki zamontowane w nowoczesnym żyrandolu. Michiru zdążyła zasnąć z policzkiem rozpłaszczonym na blacie. Miała jeszcze wilgotne włosy po kąpieli, a zastygnięte w pozycji siedzącej ciało okrywał beżowy satynowy szlafrok. Przy sprzęcie zauważył opróżniony do dna dzbanek po białej kawie i kubek, do którego musiała przelewać swój ulubiony napój. Shuuzou chwilę przyglądał się narzeczonej, zarazem rozczulony i zmartwiony, wreszcie podszedł do biurka. Cicho opuścił pokrywę laptopa. Za wszelką cenę starał się nie obudzić wykończonej praca narzeczonej i, sądząc po tym, że nie otworzyła oczu, gdy podniósł ją z krzesła, najwyraźniej mu się to udało.

Poza kontrolą [Kuroko no Basket]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz