Rozdział Trzydziesty Pierwszy "Lekcja pokory"

316 22 6
                                    

— Seiuś.

Łagodny głos ekscentrycznego Niekoronowanego Króla sprawił, że Akashi Seijuurou odwrócił głowę, ściągając ręcznik z dopiero co umytych włosów. Obdarzył starszego kolegę nieodgadnionym spojrzeniem czerwonych oczu. Reo zmarszczył brwi w geście zastanowienia, od góry do dołu obserwując sylwetkę półnagiego kapitana. W szatni po dodatkowym treningu pierwszego składu, jaki zaserwował im imperator, zostali tylko oni dwaj, więc starszoklasista postanowił wprost podzielić się swoimi refleksjami.

— Co się dzieje?

Od porażki w Mistrzostwach Zimowych Akashi zachowywał się nieswojo. Zaczął odnosić się z większym szacunkiem do kolegów z drużyny, ba, nawet zwracał się do nich po nazwisku, co nie miało wcześniej racji bytu. Spędzał więcej czasu na hali sportowej, zostawał do późna w bibliotece, jakby ciężką pracą próbował odgonić nieznane Mibuchiemu utrapienia. I zawsze miał ze sobą tę książkę — cieniutki egzemplarz z minimalistyczną czarno-białą okładką i wystającymi z niej fiszkami, których ilość z każdym dniem niepokojąco się zwiększała. Nim Reo jednak zdążył o nią zapytać, kapitan wsuwał wolumin do torby i zręcznie omijał ten temat. I ten manewr udawał się za każdym razem. Co prawda, Akashi był oczytanym nastolatkiem i w poprzednich miesiącach starszoklasista widywał go z książką na długich przerwach, ale nad żadną nie pochylał się dłużej niż tydzień.

—Dlaczego miałoby, Mibuchi? Czuję się doskonale — odpowiedział, jakby to była oczywista oczywistość. Kłamstwa — bo Niekoronowany Król wiedział, że słowa rudzielca absolutnie nie pokrywały się ze stanem faktycznym — nie zdradziło ani drżenie kącika ust, ani lekkie zmarszczenie brwi.

— Wszyscy widzą, że coś nie gra — oświadczył szczerze zmartwiony. — Wiesz, Seiuś, jesteśmy nie tylko kolegami z drużyny, ale też przyjaciółmi. Możesz nam powiedzieć, gdy nie jest fajnie, zawsze cię wysłuchamy. Ja na pewno — zadeklarował. Akashi wysłuchał bruneta w milczeniu, uśmiechnął się półgębkiem i założył ciemną koszulkę na półnagi tors.

— To nieistotne — uparcie trwał przy swoim. Reo miał wrażenie, że to nie był zwykły sekret nastolatka. Owszem, były kapitan Pokolenia Cudów kwalifikował się w hierarchii Niekoronowanego Króla jako „tajemniczy aż do bólu i lepiej nie ciągnąć za język", ale nie wydawały się one czymś, co wpływało znacząco na zmianę zachowania. Teraz jednak tak się działo i to przede wszystkim niepokoiło zawsze troskliwą siostrzyczkę Reo.

— W takim razie mógłbyś mi pokazać tę książkę, którą ze sobą ciągle nosisz?

Idealnie symetryczne brwi młodszego kolegi zmarszczyły się w ostrzegawczym geście. To pozornie niewinne pytanie musiało naruszyć tak zaciekle bronioną strefę komfortu imperatora. Nie budź demonów, Mibuchi, wyczytał w spojrzeniu kapitana. Nie teraz, gdy zostały uśpione.

— To dla mnie ważna pamiątka z poprzednich lat. Wstyd przyznawać się do sentymentalizmu, więc wolałbym to zachować dla siebie — odpowiedział wymijająco. Arystokratyczna twarz Akashiego przybrała ten swój opanowany wyraz twarzy, gdy kończył wypowiedź. Spakował resztę rzeczy do sportowej torby, zasunął zamek i zarzucił ją na ramię. — Do zobaczenia na jutrzejszym treningu, Mibuchi — pożegnał się.

— Jakbyś potrzebował się komuś zwierzyć, Seiuś, wiesz, gdzie mnie szukać — rzucił na pożegnanie. — Do jutra.

Akashi skinął uprzejmie głową na do widzenia, po czym wyszedł z szatni. Reo westchnął. Mógł się spodziewać wymijających odpowiedzi, w końcu miał do czynienia z najlepszym uczniem w szkole, niewątpliwie jednym z najlepszych koszykarzy w roczniku w całej Japonii i dziedzicem olbrzymiej fortuny. Nie wiadomo, co takiemu mogło siedzieć w głowie. Ale Mibuchi wolałby, żeby podzielił się nimi z kimkolwiek, niż miały być tłumione samą siłą woli kapitana.

Poza kontrolą [Kuroko no Basket]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz