Ostatnia klasa minęła Hanamiyi całkiem spokojnie: bez większych ekscesów, no, może nie liczyć niektórych zachowań Imayoshiego, typowych dla jego dominującego charakteru, ale skutecznie tępionych zarówno przez Siemoniewów, jak i Nijimurę. Dziewczyna nadal w pamięci miała, jak następnego dnia po wyznaniu uczuć najlepszemu przyjacielowi, Shouichi próbował ostentacyjnie rozstawiać ich po kątach, ze szczególnym naciskiem na podopieczną, na co Shuuzou wyjątkowo twardo powiedział:
— Nie odzywaj się w ten sposób do mojej dziewczyny.
Aksinya zakrztusiła się kawą, Ilya opluł owsianką, a lisi okularnik otworzył wiecznie przymknięte oczy, z niedowierzaniem patrząc na brunetkę. Michiru ukryła twarz na kaskadami włosów, jakby próbowała ukryć rumieńce na bladych zwykle policzkach. Nie spodziewała się, że współlokatorzy właśnie w takich sposób dowiedzą się o statusie ich związku, ale nie zamierzała dyskutować z decyzją studenta.
Moja dziewczyna w ustach Shuuzou nadal miało coś obcego; coś, do czego nie mogła się przyzwyczaić. Tak usilnie wbiła sobie nazywanie Nijimury przyjacielem, że nawet po kilku miesiącach związku trudno jej było używać właściwszej dla stanu rzeczywistego nomenklatury. Jej partner wykazywał co do tego wiele cierpliwości i nie naciskał.
Właściwie nie sądziła, że chłopak może wykazywać jeszcze większe pokłady cierpliwości, ale odkąd zaczęli oficjalnie spotykać się jako para, tak się stało. Może to dlatego, że zniknęło zagrożenie ze strony Imayoshiego, do którego dotarło, że to nie zdanie drania liczyło się dla brunetki najbardziej. Chyba. A przynajmniej takie zdradzał wrażenie.
Michiru podtrzymała też zdanie o udziale Shuuzou w terapii; owszem, bała się, że naruszy to dopiero co budowaną relację, ale postanowiła nie stchórzyć w ostatnim momencie. W gabinecie siedziała jak na szpilkach, kiedy rozmawiała z psychiatrą, trzymana przez Nijimurę za rękę. Nie wypuścił jej z uścisku nawet, gdy opowiadała o ich związku, o tym, jakie uczucia wzbudza w niej obecność bruneta, a kiedy zostali sami, opiekuńczo przygarnął do siebie i obiecał, że wszystko będzie w porządku.
Poza tym nie zmieniło się nic. Nadal mieszkali w pięcioro pod jednym dachem niczym mała, nie do końca normalna rodzina. Z Shuuzou, nie licząc sporadycznych pocałunków na osobności, nadal traktowali się tak samo, tylko wspólne wypady zaczęto nazywać randkami. Raz Xen kazała jej zawrócić, a przyjacielowi zaczekać na partnerkę, kiedy uznała, że ta wyglądała według pięknej Rosjanki za mało kobieco na spotkanie z chłopakiem.
Wakacje oznaczały, że wreszcie mogłaby polecieć do Japonii, by odwiedzić znajomych, ale zarówno terapeuta, jak i Shouichi twierdzili, że to nie najlepszy pomysł. Szczególnie bez okularnika, który w czasie wakacji odbywał praktyki w korporacji, albo Shuuzou zajętego pracą. Takao nie ucieszył się na tę wiadomość; postanowił więc sam przylecieć do Stanów Zjednoczonych. Stęskniła się za przyjacielem tak samo jak on za nią. Nie sądziła jednak, że z byłym już, wiecznie roześmianym rozgrywającym Shuutoku w bramkach lotniska pojawi się jeszcze jedna osoba z byłego otoczenia dziewczyny.
Hanamiya Makoto.
Niepewnie zerknęła na Shuuzou, którego palce mocniej zacisnęły się na jej dłoni. Zupełnie tak jak ona nie spodziewał się powrotu sadystycznego kuzyna do jej życia po tak długim milczeniu. Makoto nie wyglądał na zadowolonego obrotem sytuacji, jakby widok Nijimury u boku ulubionej, skradzionej według niego w perfidny sposób zabawki. Zresztą sam starszy Hanamiya, w przeciwieństwie do ojca nastolatki, nie zainteresował się jej losami po przeprowadzce do Ameryki. A teraz jak gdyby nigdy nic...
W oczy rzucił jej się wyraz twarzy towarzyszącemu parze Shouichiego. Lis uśmiechał się z charakterystyczną perfidią, jakby doskonale zdawał sobie sprawę z takiego obrotu sprawy. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę; nie dość, że stresowało ją zatłoczone miejsce publiczne, których starała się unikać jak ognia, to teraz jeszcze taka niespodzianka. Nie miała jednak czasu, by się nad tym zastanawiać bardziej, kiedy zobaczyła, że Kazunari zauważył w tłumie jej drobną sylwetkę. Trzymając torbę na ramieniu, nie zważając na okrzyki niezadowolenia, przepchnął się między przechodniami.
CZYTASZ
Poza kontrolą [Kuroko no Basket]
Fanfic(...) marzenia, za którymi gonimy, i rzeczywistość, która podąża za nami, są jak linie równoległe - nigdy się nie spotkają. Sądziła kiedyś, że upadek nigdy jej nie będzie dotyczył. Od dziecka miała wszystko, co sobie zażyczyła; każda jej zachcianka...