Topię się w oceanie własnych myśli. Nie mogę wypłynąć na powierzchnie ze swoich brudów. Oplata mą szyję znienawidzone me życie, które truje mnie swym jadem. Mam dosyć walki o szczęście. Potykam się o glony rozczarowań i własnej głupoty oraz naiwności. Koło ratunkowe, przeznaczone dla mnie, padło za daleko. Nie złapałam. A ono było mym ostatnim.