Rozdział 1

3.2K 133 219
                                    

*Nagranie bloga Rose*

Część jestem Rosalie Terner, dla przyjaciół Rose. Mieszkam w Nowym Jorku, wraz ze starszą o dwa lata siostrą Jessi i rodzicami. Prowadzą oni własną kancelarię prawną, dlatego nie często są w domu. Nam to bardzo odpowiada, dzięki temu możemy wracać ze szkoły późno i chodzić na imprezy co weekend. Moja siostra kończy teraz liceum, a ja po wakacjach idę do drugiej klasy.

Dzisiaj jest jeden z najlepszych dni roku, a mianowicie ZAKOŃCZENIE ROKU SZKOLNEGO. Chociaż nawet lubię tam chodzić i z nauką idzie mi całkiem dobrze, to jednak dwa miesiące wakacji są dużo lepsze. Jestem bardzo szczęśliwa, iż w końcu będzie można trochę odpocząć od nauki. Na miesiąc lecimy do Londynu, tam Jessi będzie chodzić na studia. Niestety będę musiała zostawić tu mojego chłopaka Arona, trochę smutno mi z tego powodu, ale czego się nie robi dla siostry. No to już trochę o mnie wiecie, teraz muszę uciekać, bo nie zdążę się uszykować na ten "uroczy" ostatni dzień. A właśnie, zapomniałam wam powiedzieć. Wieczorem jest super impreza u chłopaka Jessi - Matta. On robi najlepsze imprezy Ever. Oczywiście będziemy tam szaleć. Już naprawdę się z wami żegnam. Odezwę się niedługo. Pa, pa!

*Perspektywa Rose*

Wyłączam swojego internetowego bloga, którego zaczęłam dzisiaj prowadzić i biegiem udaję się do łazienki. Krótki prysznic, suszenie włosów, lekki makijaż i ubranie się zajęło mi prawie godzinę. Szybko rozczesuję włosy i udaję się na dół. Na śniadanie nie mam już czasu, więc łapię jabłko i wybiegam na dwór, gdzie w samochodzie czeka już na mnie Jessica.

- Hej siostra, ledwo się wyrobiłam przez tego bloga. Dzięki, że zaczekałaś. W końcu ostatni dzień szkoda, że wyjeżdżasz, aż do Londynu na studia. Będzie mi ciebie brakować - powiedziałam ze smutkiem.

- No faktycznie, dłużej to już nie mogłaś siedzieć - odezwała się Jessi z uśmiechem - wiem, że daleko wyjeżdżam, ale nie będzie tak źle. Będę was odwiedzać, a ty możesz przyjechać do mnie na ferie, czy następne wakacje. Zobaczysz, czas minie bardzo szybko i sama do mnie dołączysz na studiach. A teraz nie smutaj mi tu. Zaraz po szkole jedziemy na zakupy, w końcu musimy wystrzałowo wyglądać, na dzisiejszej imprezie.

- O tak, zakupy. Tego mi potrzeba - powiedziałam - przy okazji, kupimy trochę rzeczy, na nasze wakacje. W końcu wylatujemy w poniedziałek. A po tej imprezie, to nie wiem, czy będę w stanie. - Zaśmiałam się.

Jessi uśmiechnęła się lekko i dalej jechałyśmy już w ciszy. Po dziesięciu minutach dojechałyśmy do szkoły. Był to dość duży i nowoczesny budynek, wyglądem przypominał bardziej jakiś niski biurowiec, niż szkołę. No, ale pieniądze robią swoje. Przed budynkiem stała już nasza świta. A właściwie moja, po wyjeździe Jessi to ja przyjmę "władzę". Zawsze wszyscy chcieli się z nami przyjaźnić. W końcu jesteśmy z tych Ternerów, najbogatszej i najbardziej wpływowej rodziny w Nowym Jorku, a może nawet i Stanie. Próbowałam znaleźć jakiś normalnych przyjaciół, ale bycie w elicie, do czegoś zobowiązuje. Podchodzę szybko do naszej grupy i witam się z wszystkimi. Na koniec podchodzę, do mojego chłopaka Arona, całuję go lekko w usta, z czego jest wyraźnie zadowolony. Nie chcę mi się słuchać ich gadania, ile można rozmawiać o ciuchach i kosmetykach. Na szczęście słychać dzwonek, który wzywa nas na apel i rozdanie dyplomów najstarszemu rocznikowi. Po tym jakże "interesującym" wydarzeniu odbieramy świadectwa w klasach i zbieramy się do domu, szykować na imprezę.

Ja z Jess jedziemy najpierw na zakupy. Kocham to, nic nie poprawia lepiej humoru kobiecie. No może prezenty. Dojechaliśmy już pod sklep, oczywiście Prada. Uwielbiam go. Dobrze nas tu znają i już na wejściu, pojawiają się przy nas konsultantki. Idziemy do działu sukienek i powoli przeglądamy stroje.

- Hej Jess a może ta? - Pokazuję jej zmysłową czerwoną sukienkę, wiązaną na szyi z koronkowymi plecami i rozkloszowanym dołem.

- Może być - powiedziała Jessi, nawet nie spoglądając na wieszak, który trzymałam. Dziwnie się coś ostatnio zachowuje.

- Ej co jest? - pytam - widzę, że nawet nie spojrzałaś. Samej też słabo ci idzie z szukaniem.

- Zdarzyło się coś w szkole, ale nie chcę o tym teraz rozmawiać - odpowiedziała ze smutną miną - nie będziemy psuć nastroju przed imprezą. Tak, ta czerwona sukienka, jest idealna dla ciebie, idź przymierzyć.

- Dobra, jak chcesz. A ty co bierzesz? - Jess chwilę się zastanowiła i wyjęła małą czarną. Dziwne nigdy nie lubiła tego koloru.

Chyba naprawdę musimy poważnie porozmawiać, na wakacjach. Przymierzamy sukienki, które leżą, tak jak powinny. Dobieramy jeszcze kilka rzeczy i wracamy do domu się szykować. Jess milczy, nie chce mi nic powiedzieć. Może pokłóciła się z Mattem. Muszę trochę poczekać, zanim się dowiem. Po kilku minutach jesteśmy w domu i każda idzie w swoją stronę. Mamy tylko trzy godziny, żeby się przygotować. Wchodzę do pokoju, szykuję rzeczy i dodatki na dziś. Potem do łazienki, prysznic, suszenie i układanie włosów, makijaż tym razem trochę mocniejszy - standard. Przechodzę w samym ręczniku do pokoju, wkładam bieliznę i sukienkę. Jeszcze tylko paznokcie i będę gotowa.

*Blog*

Hej hej, to znowu ja. Skończyłam się szykować, na imprezę, a że zostało mi pół godziny, to jestem. Zakończenie NUDA!!! Na szczęście, później były zakupy. Chociaż zauważyłam, że Jess jest w nie humorze. Próbowałam coś z niej wycisnąć, ale na marne. Eh, ona jest bardziej uparta ode mnie. Mam nadzieję, że po imprezie mi powie. Jedyne co wiem, to to, że coś widziała w szkole. Hmm, może Matt coś zrobił. Dobra przestaję o tym myśleć. Teraz tylko IMPREZA się liczy. Aron pewnie znowu się upije i będzie nalegał na seks, ale ja nie jestem jeszcze gotowa. Kocham go, przynajmniej tak mi się wydaję. Jednak nie będę nic robić wbrew sobie, nawet dla niego.

- Rose! Idziesz w końcu. Bo Cię zostawię - krzyczy Jessi.

Oj siostra woła. Więc lecę. Odezwę się po imprezie, pa.

*Perspektywa Rose*

Wyłączam szybko blog, biorę gotową torebkę i biegnę na dół. Co w moich butach, jest mega wyzwaniem.

- Znowu blog? - pyta siostra - fajnie, że się czymś zajmujesz, ale się spóźnimy przez ciebie.

- Oj daj spokój, będziemy mieć wielkie wejście. Jak zawsze z resztą - powiedziałam z uśmiechem.

Jess uśmiechnęła się i wyszła do samochodu, czyli ja zamykam dom. Biorę klucze i idę szybko za nią. Do Matta jedziemy w ciszy. Widać, że Jessi dalej się czymś gryzie. Na miejscu jesteśmy po pół godziny. IMPREZĘ CZAS ZACZĄĆ!!!

★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★

To moje pierwsze opowiadanie, nie zniechęcajcie się po jednym rozdziale. :) Dopiero się uczę. :)

Gwiazdki i komentarze motywują. :)

Będziesz Moja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz