Rozdział 41

827 47 207
                                    

*Perspektywa Alice*

Kiedy policja już wyszła, odetchnęliśmy z ulgą. Mamy wielką nadzieję, że w końcu się to wszystko zakończy. Przynajmniej ta jedna sprawa. Widzę, iż Rose się strasznie stresuje, powiedziała Sarze, że może u nas na razie zostać. Postanowiłam na ten czas przenieść się do Louisa, żeby dziewczynie było wygodniej. Oczywiście chłopak jest bardzo z tego zadowolony, tydzień temu powiedzieliśmy reszcie, że jesteśmy razem. Zareagowali bardzo pozytywnie, co mnie naprawdę cieszy. Po chwili, Rose przeprosiła wszystkich i poszła do pokoju, podobno boli ją głowa, ale ja wiem, iż mocno przeżywa całą tą sytuację, tylko nie chce nas martwić. Na szczęście Cris poszedł za nią. Alex, Erik i Sara postanowili pooglądać telewizję. Ja nie miałam na to ochoty, więc postanowiłam iść przenieść trochę rzeczy do Louisa, żeby co chwilę, nie przeszkadzać Sarze. Ale chłopak zatrzymuje mnie w połowie drogi.

- Gdzie idziesz skarbie? - Pyta.

- Przenieść trochę rzeczy do Ciebie. - Odpowiadam.

- Mam lepszy pomysł. - Mówi chłopak z uśmiechem. - Zabieram Cię na randkę, sytuacja się trochę wyjaśniła, więc spokojnie możemy iść, zanim wybuchnie kolejna afera. Nie musisz się przebierać, ślicznie wyglądasz.

- Dziękuję. Hmm, no dobra, wezmę tylko torebkę. - Odzywam się i pędzę do pokoju.

Wpadam do łazienki, szybko ogarniam włosy, poprawiam makijaż, przebieram bluzkę, biorę torebkę, wrzucam do niej potrzebne rzeczy i wychodzę. Spoglądam na zegarek, zajęło mi to 7 minut. Normalnie mój rekord życiowy. Zbiegam ze schodów i biorę Lou za rękę, następnie ubieramy się i wychodzimy z mieszkania. Nie wiem gdzie szatyn chce mnie zabrać, więc pozwalam mu się prowadzić.

*Perspektywa Louisa*

Wyszliśmy z mieszkania trzymając się za ręce. Jestem trochę zestresowany, przy Al strasznie się krępuje. Kiedyś tak nie było, nie wiem, co się ze mną dzieje. Czuję się jak jakiś nastolatek. Postanowiłem zabrać dziewczynę na lodowisko. Wiem, że uwielbia ona jeździć na łyżwach. Mi też całkiem dobrze to wychodzi. W czasie, gdy Alice się szykowała, zadzwoniłem do znajomego i wynająłem obiekt na dwie godziny, będziemy tam sami. Myślę, że spodoba się to blondynce. Na miejsce jedziemy samochodem, po kwadransie jesteśmy na miejscu.

- Dojechaliśmy skarbie. - Mówię.

Dziewczyna rozgląda się z ciekawością.

- Lodowisko. - Krzyczy i całuje mnie w usta. - Uwielbiam jeździć, chodź szybko.

Alice łapie mnie za rękę i prawie wyciąga z samochodu. Musze ją jednak puścić, gdyż nie mam zamiaru wychodzić drzwiami pasażera. Obiegam szybko auto i po sekundzie stoję przy niej. Wchodzimy do środka. Nagle zauważam, iż dziewczyna robi się smutna.

- Chyba nieczynne, zobacz nikogo nie ma.

- Oczywiście, że czynne kochanie. - Mówię z uśmiechem. - Wynająłem to miejsce, na dwie godziny, żebyśmy byli sami.

Na te słowa, blondynka podskakuje z radości i mocno mnie przytula. Następnie idziemy dobrać łyżwy i wchodzimy na lód.

*Perspektywa Alice*

Jeździmy już godzinę, jest cudownie. Bardzo się cieszę, że chłopak pomyślał o czymś takim. Może raz mu wspomniałam, iż lubię łyżwy, a on pamiętał. Jestem bardzo szczęśliwa, nie spodziewałam się, iż jakiś chłopak, którego z początku uważałam za dupka, przydatnego bo pomógł znaleźć Rose, ale jednak za dupka. Może dać tyle radości. Znamy się kilka miesięcy, jesteśmy parą dwa tygodnie, a ja czuję, że coraz bardziej go kocham. Może to dziwne, ale przez ten krótki czas, oddałam mu serce. Miałam już kilku chłopaków, tyle że żaden nie zdobył mojego serca z takim stopniu. Boję się, że jak nie wyjdzie, to się załamię czy coś.

Będziesz Moja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz