Rozdział 27

1K 56 82
                                    

*Perspektywa Crisa*

Wchodzę do sali,
ale dziewczyny w niej nie ma.
Co jest do cholery?
Może jest w łazience,
podchodzę do drzwi i je otwieram.
Jestem w szoku
na to co tam zostaje.

Zastaje Rose, siedzącą na podłodze łazienki. Głowę ma spuszczoną, słychać, że płacze. W jednej ręce trzyma żyletkę, którą przystawia do drugiej. Patrzę na nią przerażony, kwiaty wylatują mi z ręki. To wytrąca dziewczynę z transu. Podnosi powoli głowę i patrzy w moje oczy robiąc pierwszą kreskę. Podbiegam do niej szybko i wytrącam przedmiot z ręki.

- Skarbie, proszę. Nie rób tak - szepczę i przyciskam ręcznik do jej nadgarstka - kocham cię rozumiesz, nie wybaczył bym sobie, gdyby coś ci się stało.

- Tteraz tak mówisz, a wcześniej zostawiłeś mnie. Po prostu wyszedłeś - odzywa się cicho dziewczyna, płacząc - zraniłeś mnie tym.

- Wiem kochanie i przepraszam. Naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło. To nie tak, jak myślisz. Mniej więcej w momencie, kiedy mówiłaś o swojej depresji i tym że się cięłaś. W mojej głowie zrobił się szum, wyobrażałem sobie przez co musiałaś przejść oraz przypomniało mi się pewne wydarzenie. I wtedy moje nerwy nie wytrzymały. Gdybym został rozpierdoliłbym cały pokój, musiałem wyjść żeby ochłonąć. Nie słyszałem, co mówiłaś na końcu. Inaczej nigdy bym cię nie zostawił. Przyrzekam.

Biorę Rose na ręce i niosę do łóżka. Oglądam jej ranę, na szczęście jest płytka. Krew już praktycznie przestała płynąć. Wytarłem resztę krwi i złożyłem pocałunek na ranie.

- Pozwól, że tym razem ja opowiem ci historię. Jednak najpierw wiedz, że naprawdę cię kocham, nie chcę i nigdy nie będę chciał innej. Teraz wiem, że masz pewne problemy, poradzimy sobie z nimi, razem. Nie będę cię do niczego zmuszać, ani nic od ciebie wymagać. Po prostu bądź.

Dziewczyna uśmiecha się lekko i odpowiada.

- Dobrze, wybaczam ci. A teraz opowiadaj, żebym mogła zrozumieć.

Wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić.

*Perspektywa Rose*

Siedzę na podłodze w łazience. W jednej ręce trzymam żyletkę i przykładam ją do drugiej. Nie mam odwagi jej użyć. Nagle słyszę jakiś hałas. Odwracam się w jego stronę i widzę stojącego we drzwiach Crisa. Jestem w szoku, co on tu robi do cholery. Tak się na niego za patrzyłam, że nawet nie zauważyłam, kiedy skaleczyłam się żyletką. Widząc to Cris doskakuje do mnie w sekundę. Wytrąca mi z ręki żyletkę i mówi.

- Skarbie, proszę. Nie rób tak. Kocham cię rozumiesz, nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało.

Ta jasne - myślę.

- Tteraz tak mówisz, a wcześniej zostawiłeś mnie. Po prostu wyszedłeś - odzywam się - zraniłeś mnie tym.

- Wiem kochanie i przepraszam. Naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło. To nie tak, jak myślisz. Mniej więcej w momencie, kiedy mówiłaś o swojej depresji i tym że się cięłaś. W mojej głowie zrobił się szum, wyobrażałem sobie przez co musiałaś przejść oraz przypomniało mi się pewne wydarzenie. I wtedy moje nerwy nie wytrzymały. Gdybym został rozpierdoliłbym cały pokój, musiałem wyjść, żeby ochłonąć. Nie słyszałem, co mówiłaś na końcu. Inaczej nigdy bym cię nie zostawił. Przyrzekam.

Hmm, faktycznie wyglądał wtedy nie ciekawie. Ale myślałam, że to moja wina. Że się mnie brzydzi.

- Pozwól, że tym razem ja opowiem ci historię. Jednak najpierw wiedz, że naprawdę cię kocham, nie chcę i nigdy nie będę chciał innej. Teraz wiem, że masz pewne problemy, poradzimy sobie z nimi, razem. Nie będę cię do niczego zmuszać, ani nic od ciebie wymagać. Po prostu bądź.

Uśmiecham się lekko na te słowa.

- Dobrze, wybaczam ci. A teraz opowiadaj, żebym mogła zrozumieć.

Chłopak bierze głęboki oddech i mówi.

- Miałem kiedyś starszą siostrę. Gdy miałem dwanaście lat, a ona szesnaście, znalazłem ją w łazience, całą we krwi. Podcięła sobie żyły. Nie udało jej się uratować. Jak opowiadałaś o sobie, to stanęło mi przed oczami jej ciało, dlatego musiałem wyjść.

O kurde, nawet bym nie pomyślała. Teraz rozumiem dlaczego wyszedł. Łapię go za rękę, żeby mu dodać otuchy. Widzę jaka ciężka jest dla niego ta opowieść. Jednak nie wiem, czy zwrócił na to uwagę.

- Miesiąc później zmarła moja mama. Załamała się samobójstwem Megan, jej serce nie wytrzymało. Po pewnym czasie znalazłem pamiętnik siostry - kontynuuje Christian, widzę jak łzy mu się kręcą w oczach - dowiedziałem się z niego, co ją popchnęło do tego, co zrobiła. Została zgwałcona, zrobił to jej chłopak, razem z trzema kolegami. Chciał się zemścić za to, że nie chciała się z nim przespać. Robili jej to całą noc, nagrywali telefonem, robili zdjęcia. Później kilkakrotnie zmuszali do tego samego lub do "obsługiwania" znajomych czy przyjaciół. Grozili, że pokażą film w internecie. Że nikt jej nie uwierzy, w końcu oni byli bogaci. My wtedy nie mieliśmy tyle pieniędzy. Bała się, więc wolała się zabić.

Domyślam się, jak się czuła ta dziewczyna. Chłopak rozpłakał się na dobre. Tyle przeszedł w życiu, w tak młodym wieku. Siadam na łóżku i go przytulam. Siedzimy tak kilka minut. Chcę coś powiedzieć, ale Cris powstrzymuje mnie ruchem ręki.
- Jeszcze nie skończyłem - mówi - twoja historia jest tak do jej podobna, że wszystko znowu mi się przypomniało. Od tamtego czasu mam problemy z agresją. Dlatego musiałem wyjść. Widziałem, że cię przestraszyłem. Uwierz mi, nie chciałabyś widzieć mnie w takim stanie. Po tych wydarzeniach, chciałem się na nich zemścić. Nie mogłem im odpuścić tego, co jej zrobili. Chodziłem na siłownię, zwiększyłem ilość treningów sztuk walki, wkręciłem się w nie ciekawe towarzystwo. Jak miałem piętnaście lat, odnalazłem ich wszystkich. Porządnie ode mnie oberwali, chociaż byli starsi. Wtedy ojciec był już bogaty. Opatentował jakiś program i zyskał miliony. Miałem dobrego adwokata, dostałem zawiasy i kuratora. Na moim procesie, który na szczęście był bez publiczności, wydała się sprawa z moją siostrą. Prokurator postawił postawić im zarzuty, mieli pamiętnik, znaleźli nagrania. Dostali po dziesięć lat, ponieważ byli nieletni w chwili popełnienia przestępstwa. Jak to powiedział sędzia. Przez te wydarzenia i pracę ojca, kilka razy zmieniliśmy adres zamieszkania. Teraz mam już skończone osiemnaście lat i żadna siła mnie stąd nie wyciągnie.

Wstaje wolno z łóżka. Mimo środków przeciwbólowych, nadal wszystko mnie boli. Podchodzę do chłopaka i siadam mu na kolanach. Wtulam się mocno w niego.

- Wychodzi na to, że oboje mamy swoją historię i przeżycia z którymi musimy sobie poradzić. Jednak nie zrobimy tego sami. Mamy przyjaciół i co ważniejsze siebie nawzajem - szepczę patrząc mu prosto w oczy - damy radę skarbie.

- Wiem, z tobą u boku mogę wszystko. Kocham cię Rosie.

- Ja ciebie też Christian.

Nagle słyszę dźwięk przychodzącej wiadomości. Biorę telefon do ręki i zamieram czytając to, co tam pisało.

Nieznany: To jeszcze nie koniec skarbie. Niedługo Będziesz Moja!!!

Będziesz Moja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz