Rozdział 23

1K 52 55
                                    

*Perspektywa Louisa*

Cris użył słowa proszę, czyli albo się porządnie zmienił, albo z dziewczyną jest bardzo źle. Niestety wydaje mi się, że to drugie. Jedziemy szybko do szpitala. Crisa zostajemy przed salą, w której badają Rose. Już dawno nie widziałem chłopaka w takim stanie. Alice podbiega do niego i mocno przytula.

- Jak z nią? - pyta.

- Nie wiem, kurwa nie wiem - odpowiada załamany - jak ją znaleźliśmy, siedziała pod drzewem i kiwała się, to w jedną stronę, to w drugą stronę. Jak chciałem wziąć ją na ręce, zaczęła krzyczeć i się szarpać. W końcu zamilkła, a jej spojrzenie stało się puste. Dosłownie puste. Nic więcej nie wiem. Boję się, co oni jej zrobili.

Alex spojrzał na Alice, ta kiwneła mu porozumiewawczo głową i się rozpłakała. Oni chyba coś wiedzą. Tylko co?

- Będzie dobrze. - Próbuje pocieszyć chłopaka Alex. - Damy radę, pomożemy jej ponownie przez to przejść. To znaczy, przez kolejny pobyt w szpitalu - dodaje szybko.

Coś mi tu nie gra. Muszę się dowiedzieć o co chodzi.

*Perspektywa Alexa*

Gdy Cris opisał jak zachowywała się Rose, domyśliłem się co się mogło stać. Spojrzałem na Alice, ta kiwneła głową, czyli myśli o tym samym i się rozpłakała. Zapewne przypomniała sobie, co działo się z Rosalie ostatnim razem. Dziewczynie ponad rok zajęło wyjście z depresji i przestanie się ciąć. Dopiero po dwóch latach zainteresowała się chłopakiem, który niestety okazał się takim chujem. Na szczęście teraz ma Crisa. Wtedy pomogła jej Jessica. Teraz my będziemy się musieli postarać. Podchodzę do Christiana i mówię.

- Będzie dobrze. Damy radę, pomożemy jej ponownie przez to przejść. To znaczy, przez kolejny pobyt w szpitalu - dodaje szybko.

Kurde o mało się nie wygadałem. Tego nie może dowiedzieć się ode mnie. Tylko Rose może mu to powiedzieć.

*Perspektywa Crisa*

Tyle już tu siedzę i nic nie wiem. Zaraz zacznę krzyczeć. Na szczęście nasi przyjaciele już przyjechali. Dłużej sam bym tu nie wytrzymał. Alice pyta mnie, co z Rose. Odpowiadam jej automatycznie. Coś tam jeszcze mówią, ale nie słucham za bardzo. Po jakimś czasie, wychodzi lekarka. Szybko do niej biegnę.

- Proszę mi powiedzieć, co się dzieje.

- A kim pan, państwo są dla pacjentki?

- Jestem jej narzeczonym - kłamię, ale inaczej nic by mi nie powiedziała.

- A ja jej siostrą - mówi w tym samym czasie Alice.

Lekarka popatrzyła na nas sceptycznie, ale się odezwała.

- Pacjentka jest w szoku. Ma sporo siniaków i zadrapań. Jej noga dość mocno dostała, będzie musiała mieć dłużej prowadzoną rehabilitację. Na szczęście nie została zgwałcona, jak podejrzewaliśmy na początku.

W tym momencie, gdyby nie trzymali mnie Louis i Erik, to bym zaczął wszystko rozpierdalać. Jeżeli podejrzewali coś takiego, to musieli mieć powody. Staram się uspokoić.

- Jakie mieliście podstawy, żeby to podejrzewać? - pytam.

Lekarka widząc moją minę, zastanawia się czy ma coś mówić. Postanawia jednak odpowiedzieć.

- Dziewczyna ma siniaki na klatce piersiowej i obtarcia na udach. Miała też spermę na ubraniu i we włosach. Jednak badanie ginekologiczne, wyklucza gwałt.

Ulżyło mi, ale jednak coś musiało się stać, że Rose tak zareagowała na mój dotyk.

- Można do niej wejść?

- Na razie nie. Pacjentka nie życzy sobie tego. Poza tym dostała silne leki uspokajające i śpi - odpowiada lekarka i odchodzi.

Mam wielką ochotę coś rozwalić, a najlepiej kogoś. Szczególnie takich trzech chujów chodzi mi po głowie, ale nie mogę zostawić dziewczyny. Siadam pod jej drzwiami i zaczynam płakać. Już bardzo dawno tego nie robiłem. Ostatnio chyba na pogrzebie mamy sześć lat temu. Od tamtej pory nic mnie nie ruszyło. Nie wiem co robić. Zastanawiam się jak pomóc Rose, która nie chce mnie widzieć.

*Perspektywa Rose*

Chyba słyszę głos Crisa, a może mi się wydaje. Próbuje przebić się jakoś przez fale wspomnień, które mnie nękają. Chciałabym, żeby wziął mnie w ramiona i mocno przytulił, ale gdy pomyślę, co oni mogli mi zrobić, nie chcę nikogo widzieć. Nagle koło mnie zebrało się kilka osób. Chyba jestem w szpitalu. Ktoś się o coś pyta, inny sprawdza moje obrażenia. Ja się nie ruszam i nie odzywam. Staram się skupić na tym co mówią. Pielęgniarki przemywają mi zadrapania, czuję że ktoś zdejmuje moje ubranie i zakłada szpitalną koszule. Dokładnie badają moje ciało.

- Sądząc po obrażeniach, prawdopodobnie została zgwałcona, sprowadź ginekologa. Kobietę oczywiście. - Słyszę głos jednej z lekarek.

Nie, nie, nie. Proszę nie. Znowu napływają do mojej głowy wspomnienia. Muszę bardzo mocno się postarać, aby wrócić z powrotem. Akurat ginekolog skończyła badanie. Proszę Boże, niech nie potwierdza ich przypuszczań.

- Nie ma śladów po odbytym stosunku. Ani dobrowolnym ani nie. Dziewczyna jest jeszcze dziewicą. Chociaż obrażenia wskazują na coś innego. Najwyraźniej była próba gwałtu, może im coś przeszkodziło. Nie wiem, z całą pewnością potrzebuje ona pomocy psychologicznej.

Kamień spadł mi z serca. Tak się bałam, że to zrobił. Zaczynam znowu płakać.

- Rose, Rosalie jak się czujesz? Co cię boli? - pyta lekarka.

- Wszystko - odpowiadam - naprawdę mi nic nie zrobił?

- Nie, spokojnie. Masz jedynie sporo siniaków i zadrapań. No i noga, czego zapewne się domyślasz. Rehabilitacja będzie dłuższa, niż początkowo było zakładane. Powiedz, co pamiętasz.

- Było mi słabo i wyszłam na dwór, potem ktoś mnie zaatakował, wstrzyknął coś i straciłam przytomność.

- To był środek usypiający, dali ci tego trochę za dużo. Dlatego tyle spałaś i jesteś taka słaba. Co dalej się działo?

- Nie wiem, obudziłam się sama w lesie. Potem próbowałam się jakoś z tamtąd wydostać. Pewnie od tego mam większość obrażeń. Często się przewracałam.

- Dobrze, odpoczywaj. Podamy vi coś na uspokojenie. Przed salą czekają twoi znajomi. Jeden z nich cię znalazł. Wpuścić ich na chwilę?

- Nie, nie chcę na razie nikogo widzieć, proszę.

- Dobrze, odpoczywaj.

Nie miałam siły na nic. Pociesza mnie fakt, że moi przyjaciele są za ścianą. I oczywiście Cris, oni wiedzą co się ze mną ostatnio działo. Boję się spotkać chłopaka, nie wiem co sobie o mnie pomyślał, gdy krzykiem zareagowałam na jego dotyk. Nie pamiętam dokładnie jak to było. Tylko jakieś przebłyski. Będę musiała mu powiedzieć, co się kiedyś stało. A jak mnie zostawi? Nie wiem czy dam radę. On na pewno się zastanawia dlaczego taka byłam i czemu nie chcę go teraz widzieć. I tak kiedyś musiałabym mu powiedzieć, zauważył by w końcu moje blizny. Cieszę się, że nie pamiętam co ze mną robił ten, który mnie porwał, nie będę mieć kolejnych wspomnień. Ze starymi już raz wygrałam, teraz też dam radę. Przyjaciele mi w tym pomogą. Oczy same już mi się zamykają. Postanowiłam, jak się obudzę, to porozmawiam z Christianem i wszystko mu opowiem, chociaż to będzie dla mnie ciężkie.

★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆

Już niedługo poznacie historię Rosalie...

Powiem tylko, że kolorowa nie jest...

Pozdrawiam :*

Będziesz Moja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz