Rozdział 25

974 51 47
                                    

*Perspektywa Crisa*

Słucham opowieści Rose i z każdą kolejną sekundą, mam coraz większą ochotę, żeby coś rozwalić. Jak można zrobić coś takiego dziewczynie, kobiecie, komukolwiek. Trzeba mieć porządnie najebane w głowie. Chętnie bym się zajął tym chujem i żywy to on by z tego nie wyszedł. Nie wiem, jak ona to wszystko wytrzymała. Tyle złego ją spotkało. Gdy Rosalie mówi o tym jak się cięła, moje nerwy są już na granicy wytrzymałości. Praktycznie słyszę już tylko szum w uszach, wiem że muszę wyjść. Inaczej będzie źle. Spoglądam na dziewczynę i widzę, że patrzy na mnie ze strachem w oczach. Nie dziwię jej się. Nie raz mi mówili, że jak jestem wściekły, to wyglądam strasznie. Nie chcąc dłużej straszyć Rosie, szybko wychodzę z jej sali. Muszę się wyżyć, najlepszy byłby klub ale obawiam się, że w tym stanie każdego mojego przeciwnika wyślę do szpitala, jak nie kostnicy. Dlatego lepiej będzie gdy pójdę do domu. Moja siłownia będzie idealna na rozładowanie emocji. Wychodząc ze szpitala, wpadam na resztę. Coś tam za mną krzyczą, ale ich nie słucham tylko kieruje się do samochodu.

*Perspektywa Louisa*

Siedzieliśmy całą noc w szpitalu, Cris wysyłał nas do domu, lecz nikt nie chciał iść. Nawet ja, choć nie znam dziewczyny, ale wiem że jest bardzo ważna dla mojego przyjaciela, czyli dla mnie też. Rano wyszliśmy na chwilę coś zjeść. Christian nie chciał iść z nami, więc wziąłem mu jakąś kanapkę i kawę. Gdy wracaliśmy, nagle ktoś wpadł na nas przed szpitalem. To był Cris, cholernie wściekły. Bardzo rzadko widzi się go w takim stanie.

- Hej Cris, co się stało? Coś z Rose? - pyta Alice.

- Ej, co się dzieje? - odzywa się Erik, gdy chłopak nie odpowiada.

- Cris kurwa, gdzie idziesz? - krzyczy Alex i już chce biec za nim.

Łapie go szybko za rękę. W takim stanie najlepiej mu nie przeszkadzać. Widać, że ma ochotę coś albo kogoś rozpierdolić.

- Zostaw go - mówię - najpierw on musi ochłonąć. Uwierz mi, nie chcesz żeby wyżył się na tobie.

- Coś się musiało stać - odzywa się przestraszona Alice - chodźcie.

Idziemy wszyscy za dziewczyną. Wchodzimy szybko do sali Rose. Zastajemy ją załamaną i zapłakaną.

*Perspektywa Alice*

Nie wiem, co się stało, ale patrząc na Crisa, to coś poważnego. Biegniemy szybko do sali, gdzie znajduje się Rose. Dziewczyna siedzi na łóżku i płacze. Widać, że jest załamana. Podchodzę do niej i przytulam. Czuję jak Rose sztywnieje i się spina. Gdy widzi, że to ja lekko się rozluźnia, ale zaczyna głośniej płakać.

- Skarbie, co się stało? - pytam.

- Ppowiedziałam Crisowi prawdę, o tttym co się kiedyś sstało. I że mmoże znaleźć sobie inną dziewczynę. Ttaką lepszą. A on, on wyszedł bez słowa... - powiedziała dziewczyna i rozpłakała się jeszcze bardziej.

- Co za chuj - warczy Alex - zajebie go. No kurwa po prostu zajebie.

- Ciii, spokojnie - mówię i przytulam mocniej dziewczynę - Będzie dobrze, damy radę.

- Chcę zzostać sama - stwierdza Rosalie.

Nie mam ochoty jej zostawiać, ale akurat przyszła pielęgniarka i nas wyprosiła.

- Mów co wiesz i to już - zwracam się do Louisa. - Czemu on coś takiego odjebał?

- Ja nic nie wiem - odpowiada chłopak - przecież on ją kocha, więc nie wiem co się dzieje. Wyszedł strasznie wściekły, nigdy go takiego nie widziałem. Przynajmniej nie w takim stopniu. Co ona mu powiedziała?

Opowiedziałam mu w skrócie tą historię. Może nie powinnam, ale mam nadzieję, że pomoże mi zrozumieć, co się dzieję.

- Teraz się trochę domyślam, ale wybacz nie mogę ci na razie powiedzieć. To jego prywatne sprawy. Jednak obiecuję, że go znajdę i wyjaśnię sprawę. Nie wydaje mi się, żeby zrobił to specjalne. Pogadam z nim i dam ci znać.

- No dobra - mówię zrezygnowana - ale jak się okaże, że zrobił to specjalnie, to urwę mu jaja.

Po tych słowach chłopak wychodzi. Widać, iż coś go trapi. Chciałabym go bliżej poznać, ale jeżeli to taki dupek jak Christian, to może nie warto zaczynać.

*Perspektywa Louisa*

Nie dziwie się złości Alice, sam jestem wkurwiony na Crisa za jego zachowanie. Jak mógł zostawić dziewczynę w takiej chwili. W ogóle go nie rozumiem, przecież widać było, że mu zależy, a teraz tak odjebuje. Wychodzimy z sali, Alice od razu do mnie doskakuje.

- Mów co wiesz i to już - odzywa się - czemu on coś takiego odjebał?

- Ja nic nie wiem - mówię - przecież on ją kocha, więc nie wiem co się dzieje. Wyszedł strasznie wściekły, nigdy go takiego nie widziałem. Przynajmniej nie w takim stopniu. Co ona mu powiedziała?

Słucham z niedowierzaniem historii Rose. Dziewczyna naprawdę dużo przeszła. Zaczynam się domyślać, o co chodzi, nie dziwie się chłopak tak zareagował. Muszę go znaleźć, zanim zrobi coś głupiego sobie albo innym.

- Teraz się trochę domyślam, ale wybacz nie mogę ci na razie powiedzieć. To jego prywatne sprawy. Jednak obiecuję, że go znajdę i wyjaśnię sprawę. Nie wydaję mi się, żeby zrobił to specjalne. Pogadam z nim i dam ci znać.

- No dobra - mówi - ale jak się okaże, że zrobił to specjalnie, to urwę mu jaja.

Fajnie, że Rosalie ma takich przyjaciół. Przydadzą jej się, jeżeli okaże się, że nie mam racji. Eh, idę szukać tego idioty. Mam nadzieję, że nie odwaliło mu za bardzo.

*Perspektywa Rose*

Po wyjściu Crisa, nie mogę przestać płakać. Tak mnie to boli, że wyszedł bez słowa. Gdyby chociaż coś powiedział, wyjaśnił, ale nie. Jak ja mogłam się zakochać w kimś takim. Po chwili do pokoju wpada Alice i reszta. Mówię im co się stało. Widzę, że są bardzo wkurwieni na chłopaka. Nie mam siły z nimi rozmawiać, chcę zostać sama, dlatego mówię, żeby wyszli. Widzę, iż nie mają na to ochoty, ale na szczęście pielęgniarka ich wyprasza. Minęło już kilka godzin, a ja dalej leżę na łóżku i płaczę. Nie mam na nic ochoty. Moi rodzice, nawet się nie zainteresowali, wiem że do nich dzwoniono. W końcu jestem już pełnoletnia, więc nie mają obowiązku podpisywać zgody na leczenie. Czy ja w ogóle jestem komuś potrzebna? Cris mnie zostawił. Rodzice mają mnie gdzieś. Przyjaciołom sprawiam tylko problemy. Może lepiej by było gdyby mnie nie było... Sięgam telefon, zdejmuję klapkę od baterii i wyjmuję żyletkę, zawsze ją ze sobą mam. Chociaż dawno jej nie używałam, obiecałam Jess, lecz jej już nie ma. Mnie nie długo też nie będzie... Może spotkamy się po drugiej stronie... Może w końcu będę szczęśliwa...

Będziesz Moja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz