Rozdział 51

639 46 136
                                    

*Perspektywa Crisa*

Zbliżamy się powoli do tego domu. Jest to dość stary, choć nowoczesny budynek. Louis ściągnął jego plan, składa się on z parteru i piętra, tam znajdują się sypialnie, więc zapewne, w którejś z nich ją trzyma. Posiadłość z dwóch stron otoczona jest lasem, podchodzimy więc pod osłoną drzew. Gdy jesteśmy już niedaleko, obserwujemy uważnie dom, robi się już szaro, w kilku oknach pali się światło. Czyli prawdopodobnie ktoś jest w środku. Louis po drodze włamał się do systemu ochrony i wyłączył alarm. Mamy więc czystą drogę.

- No to, co teraz robimy? - pyta Erik.

Zayn rozkłada pospiesznie wydrukowany plan na trawie i świeci na niego latarką.

- Według tego, mamy tutaj trzy wejścia, a jest nas pięciu. Musimy się jakoś podzielić - stwierdza chłopak.

Pochylam się nad mapką i mówię.

- Zayn i Lou wejdziecie tym bocznym wejściem. - Pokazuje odpowiedni fragment planu. - Alex i Erik skorzystacie z drzwi w ogrodzie, a ja wejdę głównymi.

- Nie możesz iść sam - odzywa się Louis.

- Owszem mogę i to zrobię - odpowiadam - nie będę was bardziej narażać niż to konieczne i zdania nie zmienię.

- No dobra - wzdycha chłopak.

Widzę, że ten mój pomysł żadnemu się nie podoba, ale przecież ktoś musi iść sam. Otwarcie drzwi to dla mnie łatwizna, nie takie rzeczy się w życiu robiło. Ustalamy jeszcze kilka szczegółów i się rozdzielamy.

Idę śmiało, nie ukrywam się i tak nie mam gdzie, więc głupotą byłoby skradanie. Mike od razu wiedziałby, iż jest coś nie tak. Liczę, że z odległości mnie nie pozna. Podchodzę pod drzwi, pochylam się, udając iż wiąże buta. Tak naprawdę wyjmuję wytrych i otwieram zamek. Nie był on nawet porządnie zabezpieczony.

Wchodzę do środka, gdy zaczynam kierować się schodami na górę, czuję wibracje w prawej kieszeni, co znaczy, iż Lou i Zayn weszli. Zapewne teraz tak jak ja kierują się na schody, tyle że kuchenne. Po chwili odzywa się druga komórka, więc wszyscy jesteśmy już w środku.

*Perspektywa Rose*

Budzę się, nawet nie wiem gdzie. Kręci mi się w głowie. Jednak czuję się o wiele lepiej niż ostatnio. Nie mam pojęcia, jak długo spałam. Siadam na łóżku, w głowie kręci mi się jeszcze bardziej. Po kilku minutach jest trochę lepiej, wzrok się wyostrza. Wyjmuję z dłoni kroplówkę i rozglądam się po pomieszczeniu, kurde dalej jestem w cholernym pokoju.

Spuszczam nogi z łóżka i wstaję powoli. Idę ostrożnie w kierunku drzwi, opierając się o meble. Sprawdzam je i o dziwo okazują się otwarte. Wychodzę na korytarz i zastanawiam się, w którą stronę iść. Ostatecznie kieruję się w prawo. Mijam kilka zamkniętych drzwi, ciekawa jestem, co za nimi się znajduje, ale nie sprawdzam tego.

Opierając się o ścianę, kieruję się w stronę schodów. W końcu udaję mi się tam dotrzeć. Boję się, ale schodzę, uważnie stąpając. Mam wrażenie, że mija kilka godzin, zanim docieram na dół. Wzrokiem szukam telefonu, jednak nie udaje mi się go znaleźć. Postanawiam więc iść w stronę wyjścia.

Wyglądam przez okno przy drzwiach. Nie poznaję tej okolicy, wychodzę powoli na zewnątrz i rozglądam się naokoło. Cholera, naprawdę nie wiem, gdzie jestem. Zastanawiam się co zrobić, czy iść przed siebie i szukać pomocy, czy wrócić do domu i szukać telefonu. Po chwili decyduję jednak wrócić. Nie czuję się na tyle silna, żeby iść nie wiadomo jak daleko.

Minęły dwie godziny, a ja dalej nie znalazłam żadnego telefonu. Ledwo stoję na nogach, nie wiem co dalej robić. Jestem jeszcze tak bardzo słaba. W czasie poszukiwań znalazłam trochę jedzenia w lodówce. Zjadłam tylko odrobinę, mój żołądek nie był w stanie pomieścić więcej niż pół kromki chleba i kilka łyków wody.

Będziesz Moja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz