*Perspektywa Rose*
Idziemy dość szybko, przynajmniej na tyle ile pozwalają mi kule. Chcę jak najszybciej go znaleźć, wysyłam więc chłopaków przodem. Alice zostaje ze mną. Gdy dochodzimy na miejsce, chłopaki siedzą koło Christiana. Biedaczek słabo wygląda. Chcę do niego podejść, ale Erik mnie zatrzymuje.
- Nie można go ruszać, dzwoniliśmy już na pogotowie. Zaraz będą.
- Jak to nie można go ruszać do cholery? - pytam.
- Może mieć uszkodzony kręgosłup - odpowiada Alex - babka z pogotowia mówiła, że lepiej nie ryzykować. Oddycha, więc nie ma potrzeby go ruszać. Możemy tylko czekać.
- To moja wina - mówię płacząc - gdyby mnie nie poznał, to by się nie stało.
- A skąd wiesz, może i innych okolicznościach, ale by było - stwierdza Alice - poza tym wiedział, na co się pisze. Sam zdecydował.
- Może i sam decydował, ale to się skończy. Gdy z tego wyjdzie, nie będę się już z nim zadawać. Nie chcę go narażać - odzywam się chodź, boli mnie to co mówię, ale muszę go chronić.
- Nie decyduj za wszasu Rose, co powiemy, jak przyjedzie policja? - pyta Alice.
- O kurde, nie możemy przecież im powiedzieć prawdy, jeszcze nie teraz. Mamy za mało dowodów. - mówi Alex.
- Wy dziewczyny wróćcie do mieszkania. Powiemy, że to my go znaleźliśmy, jak szliśmy do sklepu - decyduje Erik - jak dowiemy się, do jakiego go biorą szpitala, to do was zadzwonimy i przyjedziecie.
Z niechęcią zgodziłam się na to. W oddali było słychać już karetkę, więc poszłyśmy do mieszkania. Alice skoczyła tylko po klucze i wróciła do mnie do holu. Po kilku minutach zadzwonił Alex i podał nam adres szpitala. Zabrali go tam, gdzie ja leżałam. Przynajmniej mam pewność, że ma najlepszą opiekę.
Jedziemy szybko, na miejscu jesteśmy po około kwadransie. Nie pytamy się gdzie mamy iść, chłopaki dali nam wystarczające informacje. Spotykamy się przed salą operacyjną, na którą chłopak został przed chwilą zabrany. Pozostaje nam tylko czekać. Po pół godzinie pod salą zjawia się jakiś mężczyzna w średnim wieku. Widać, że jest zdenerwowany.
- To wy znaleźliście mojego syna? - pyta - co się stało, co mu jest?
Nie byłam w stanie mu udzielić odpowiedzi, bo cały czas płakałam. Zrobił to Erik.
- Tak to my go znaleźliśmy. Był u nas w mieszkaniu po szkole. Oglądaliśmy film. Później wyszedł, po jakimś czasie wyszliśmy z Alexem do sklepu. Po drodze go znaleźliśmy. Zadzwoniliśmy po pogotowie. Tylko tyle wiemy, może go ktoś napadł.
- Mówisz prawdę? To nie on wywołał tę bójkę?
- Oczywiście, że nie. Nie widzieliśmy tego, ale nie wyglądało, jakby on się bił - odzywa się Alex - podobno dostał silny cios w głowę. Nie wiemy, co dokładnie mu jest. Nic nam nie mówią, bo nie jesteśmy z rodziny.
Nie słuchałam dalszej rozmowy, ponieważ poczułam wibracje w telefonie. Pomyślałam, że może rodzice odpisali, ale bardzo się pomyliłam.
Nieznany: Oj Kochanie, znowu mnie nie słuchasz. Miałaś go zostawić, a Ty znowu do niego lecisz. Nie ładnie, bardzo nie ładnie. Będzie za to kara :). Już nie mogę się doczekać :*
Do tego były dołączone zdjęcia nas przy nieprzytomnym Crisie i jak podjechałam z Alice pod szpital. Cholera i co ja mam teraz zrobić? Dobija mnie to. Patrzę po korytarzu i zauważam, że ojca Christiana nie ma. Zmarszczyłam brwi.
- Poszedł poszukać jakiegoś lekarza - odzywa się Erik.
- Znowu napisał - mówię cicho.
Wszyscy w sekundzie znaleźli się koło mnie. Pokazałam im telefon, nie miałam siły tego czytać.
- Spokojnie mała, jesteśmy z Tobą - mówi Erik.
- Z nami jesteś bezpieczna - dodaje Alex - nie pozwolimy ci zrobić krzywdy.
- Ja już nie wiem co robić - mówię - Jak coś zaczyna się układać, to za chwilę wszystko się pieprzy. Najpierw ten wypadek, śmierć Jass, potem te groźby i jeszcze pobicie Crisa. Co będzie dalej? Zaatakuje was, czy mnie? Sobą się nie przejmuję, ale gdyby wam się coś stało, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.
- Nie mów tak - odzywa się Alice i mocno mnie przytula, w ślad za nią idą chlopaki - jesteś dla nas ważna i nie zostawimy cię. Pamiętaj o tym. Pomożemy ci z tym świrem. Sprowadzimy tego całego Louisa i zdobędziemy więcej dowodów. Wtedy będziemy mogli iść na policję.
- Al dobrze mówi - dodaje Erik - mam tu komórkę Crisa, zadzwonimy do tego jego kolegi.
Chłopak odsuwa się lekko i wyjmuje telefon. Szuka odpowiedniego numeru i dzwoni. Chłopak odebrał za czwartym razem.
- Kurwa Black, znowu dzwonisz do mnie o tej godzinie. Ile razy mam ci powtarzać, że nie jesteśmy w tej samej strefie czasowej do cholery.
- Nie jestem Crisem - zaczyna mówić Erik.
- Kim jesteś i skąd masz telefon Christiana? - Wykrzykuje chłopak.
- Spokojnie już mówię, nie przerywaj mi. Jestem Erik, jego kolega. Cris miał wypadek.
- Co? Kurwa co mu się stało? Jak się czuje? - pyta Lou.
- Daj mi skończyć, tak jak mówiłem, Cris miał wypadek, a właściwie to został pobity. Ma to związek z tymi groźbami, o których ci pisał. W tej chwili go operują. Jeszcze nic nie wiemy dokładnie.
- Cześć jestem Rose - mówię do telefonu, Erik zdążył włączyć głośnomówiący - Christian wspominał, że rozważasz przylot tutaj i pomoc nam w tej sprawie. Na tym etapie policja i tak nic nie zrobi, a dzięki tobie może uda nam się coś ustalić. Zwłaszcza teraz, kiedy on zrobił to Crisowi.
- Wiem, że łatwo nie jest dołożyć Blackowi, ale skąd masz pewność, że to on?
- Dostałam kolejną wiadomość - mówię z płaczem - były tam jego zdjęcia. Wiem, że to on mu zrobił. Proszę, pomóż nam.
- Dobrze, przylecę w ciągu kilku dni. Muszę jeszcze pozałatwiać kilka spraw. Nie pozwolę, żeby ten chuj zrobił coś jeszcze mojemu przyjacielowi. Proszę, informujcie mnie o jego stanie.
- Jak tylko będziemy coś wiedzieć, to damy znać. I przepraszam, że dzwoniliśmy o tej godzinie.
- Eh, nie ma sprawy, to do zobaczenia - rzuca chłopak i się rozłącza.
Erik schował telefon, nikt z nas nie miał już ochoty na rozmowę. Siedzieliśmy przytuleni, czekający na jakieś wieści. Ojciec chłopaka już wrócił, ale nie miał żadnych wiadomości. Po dwóch godzinach z sali wyszedł lekarz, z niezbyt fajną miną i podszedł do pana Blacka.
★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★
Jak myślicie, żyje??? A może będzie sparaliżowany lub straci pamięć...
Buziaki :*
CZYTASZ
Będziesz Moja!!!
Teen FictionByłam księżniczką. Piękna, mądra i bogata, razem z moją świtą byliśmy elitą szkoły. Miałam super przystojnego chłopaka, każdy chciał się ze mną przyjaźnić. Jedno tragiczne wydarzenie wszystko zmieniło. Po wypadku, w którym zginęła moja siostra, a ja...