Rozdział 13

1.1K 66 81
                                    

*Perspektywa Crisa*

Trochę trwało, zanim udało mi się uspokoić Rose. Nic dziwnego, że się boi. Dobrze, iż nie widziała kolejnego esa. Jeszcze by nie chciała mnie w to mieszać. Przesłałem wiadomość Louisowi i zaznaczyłem, że nie mogę teraz rozmawiać. Z Rosalie spędziliśmy miły wieczór, ale niestety musiałem iść na imprezę do Jamesa. Dotarłem tam przed dwudziestą drugą.

- Siema, już mieliśmy cię szukać - mówi Aron - gdzie się szlajałeś? W domu cię nie było.

- Musiałem coś załatwić, no ale przecież jestem nie. Co to za ważna sprawa, że koniecznie musiałem tu być?

- Za tydzień nasza upadła księżniczka ma urodziny - odzywa się Samanta - chcemy zaplanować jej super niespodziankę. - Śmieje się.

- Hmm, tak lubi się puszczać, to możemy załatwić jej osiemnastu klientów w jedną noc - stwierdza James - jest na tyle obrotna, że bez problemu ich obsłuży i przynajmniej dorobi sobie do kieszonkowego.

- Najlepiej jakiś starych i obleśnych - dodaje Nadia - idealnie będą do niej pasować.

- Ja wiem nawet jak to załatwić - mówi Mia.

- To może być dobry pomysł - stwierdza Aron - ale lepiej pomyślmy o czymś jeszcze.

I tak minęły dwie godziny, słuchać już tego nie szło. Jeden pomysł był gorszy od drugiego. Nie wiem, co oni mają w tej głowie, że planują takie rzeczy. Dobrze, że tam byłem, przynajmniej będę mógł ją ostrzec. Koło północy w końcu rozeszli się bawić. Ja nie miałem na to ochoty, więc po kilkunastu minutach poszedłem do domu.

*Perspektywa Rose*

Gdy udało mi się uspokoić, spędziliśmy z Crisem całkiem miły wieczór. Fajny z niego chłopak szkoda, że poznaliśmy się w takich okolicznościach. Popisałam chwilę z przyjaciółmi i poszłam spać. W końcu jutro szkoła.

Znowu zapałam. Najszybciej jak tylko mogłam, uszykowałam się do szkoły. Na śniadanie nie miałam czasu, wrzuciłam tylko jabłko do torby i wyszłam przed dom, czekał już na mnie Sam, aby mnie zawieść na miejsce. Dotarłam tam spóźniona kilka minut, na szczęście trwają przygotowania do balu Halloweenowego i zamiast lekcji mieliśmy robić dekoracje. Niby do tego wydarzenia są jeszcze dwa tygodnie, lecz w tej szkole lubią mieć wszystko idealnie przygotowane. W samochodzie napisałam do przyjaciół, więc gdzieś niedaleko powinni być. Idę na tyle szybko, jak dalece pozwalają mi kule. Nagle czuję, że ktoś na mnie wpada. Pod wpływem uderzenia, upadam na podłogę. Przy upadku uderzam dość mocno nogą, przez co z bólu mam chwilowo mroczki przed oczami.

- Oj, czyżby moja księżniczka nie umiała chodzić. - Śmieje się Aron. - Chodź skarbie, pomogę ci.

Ta już lecę - myślę - ja to mam pecha, zawsze muszę trafić na idiotów. Oczywiście za Aronem stoi cała jego grupa, tylko Crisa brak.

- Nie potrzebuje pomocy - mówię - szczególnie od ciebie.

Niestety moja noga nie była tego samego zdania. Jednak nie ma mowy, żebym pokazała przy nich słabość. Zaciskam zęby i próbuje wstać. Gdy już prawie stoję, czuję na sobie czyjeś ręce, które popychają mnie z powrotem na podłogę. Z bólu przegryzam wargę i krew powoli spływa mi po brodzie. Nad sobą widzę śmiejącą się Samantę.

- Chyba jednak jesteś zbyt wielką łamagą, nawet wstać nie potrafisz, a co tu dopiero chodzić.

- Może i tak - odpowiadam - ale przynajmniej nie potrzebuje silikonu w cyckach i pół tony tapety na twarzy, żeby móc wyjść z domu.

Będziesz Moja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz