Rozdział 55

681 46 158
                                    

*Perspektywa Rose*

Po weekendzie wróciłam do szkoły. Byłam jeszcze trochę osłabiona, ale nie mogłam robić sobie większych zaległości. Oczywiście po raz kolejny byłam obiektem zainteresowania. W końcu zostałam porwana przez nauczyciela matematyki, na szczęście uczniowie nie wiedzieli o naszych powiązaniach rodzinnych. Eh, zaczyna mnie to powoli wkurzać. Co ich interesuje moje życie, lepiej niech się swoim zajmą.

Zastanawiam się nad nauczaniem indywidualnym, choćby na ten semestr. Jednak nie chcę zostawiać przyjaciół. Takie gadanie idzie jakoś przeżyć, gorzej było za czasów Arona i Samanty. Teraz jakby bali się mówić wprost. Od nowa zrobili z nas elitę, nie wiem po co, przecież i tak z tego nie korzystamy, ale przynajmniej jest spokojniej w szkole, niż przedtem.

Za dwa tygodnie, odbędzie się rozprawa ciotki i jej męża. Nie mam zamiaru tam iść jedynie, kiedy będę zeznawać i oczywiście na ogłoszenie wyroku. Jeżeli chodzi o Mike'a, to trafił on do zakładu dla psychicznie chorych. Poddają go tam bardzo szczegółowym badaniom. Od ich ekspertyzy będzie zależał jego los. Jak jest zdrowy, to spędzi wiele lat w więzieniu. Jeżeli jest chory, to zostanie w zakładzie, pewnie też sporo czasu.

Moim zdaniem ma on poważne zaburzenia. Można to było zauważyć przez ten czas, który spędziliśmy razem. Muszę przyznać, iż w szkole całkiem dobrze się maskował. Nikt nic nie podejrzewał, a żeby się zatrudnić, musiał przecież przejść badania psychologiczne, które nic nie wykazały.

Kurde chcę, żeby to już się skończyło. Te wszystkie sprawy, to zainteresowanie przez media i paparazzi, cyrk w szkole. Mam dosyć, nie życzę nikomu źle, ale niech się wydarzy coś ciekawszego, żeby już o mnie zapomnieli.

*Perspektywa Crisa*

Powoli zaczyna się układać. Rose jest już bezpieczna wszyscy, którzy jej zagrażali, siedzą w więzieniu, areszcie czy psychiatryku. Policja ma bardzo dużo, mocnych dowodów, nie ma szans na uniewinnienie. Jedynie w szkole panuje dziwna atmosfera, ale idzie to przeżyć. Do dziennikarzy już się przyzwyczailiśmy, z resztą niedługo stracą zainteresowanie.

Postanowiłem uczcić tę chwilę spokoju i wyjechać całą grupą na weekend do Las Vegas. Trochę rozrywki nam się należy. Zarezerwowałem już bilety lotnicze i apartament w hotelu. Tylko Louis i Alex o tym wiedzą, dla reszty będzie to niespodzianka. Mam nadzieję, że im się spodoba.

*Perspektywa Rose*

Siedzę na łóżku i odrabiam lekcje. Nigdy nie lubiłam robić tego przy biurku czy stole, tak mi wygodniej. Moje zajęcie przerywa przyjście Crisa.

- Hej kochanie, Ty dalej w książkach? - pyta.

- Przecież muszę nadrobić zaległości, trochę mnie nie było. To, że teraz dają mi fory, nie znaczy, iż zawsze tak będzie - odpowiadam i robię smutną minę.

- Przecież i tak masz same piątki i szóstki. - Śmieje się chłopak. - Bez względu na to, ile Cię nie ma.

- Owszem, ale zawdzięczam to ciężkiej pracy, a nie obijaniu się.

- Zabawne, przecież wiem, że większość czasu grasz w gry albo rysujesz. Ta książka to jedynie zmyłka i stwarzanie pozorów - mówi z uśmiechem.

- Eh, rozgryzłeś mnie - odzywam się i puszczam mu oko - co jest? Widzę, że jesteś czymś podekscytowany.

- Pakuj się, za trzy godziny mamy samolot, wystarczy mała walizka - mówi widocznie zadowolony.

- Co Ty wykombinowałeś?

- Małe wakacje, zobaczysz na miejscu. A teraz się zbieraj, nie możemy się spóźnić.

Będziesz Moja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz