Rozdział 15

1.1K 62 52
                                    

*Perspektywa Erika*

Siedzieliśmy na ostatniej lekcji, babka zanudzała, jak zawsze. Robiłem jakieś lipne notatki, co chwilę rozglądając się po klasie. W pewnym momencie spojrzałem na Rose. Dziewczyna wyjęła telefon i coś czytała. Z każdą sekundą robiła się coraz bledsza, czyżby się coś stało? Nagle podnosi rękę i prosi o wyjście. Cholera, nie wygląda dobrze. Na szczęście nauczycielka się zgodziła i wysłała mnie razem z nią. Dziewczyna podeszła do mnie wolno. Widać, że ledwo się na nogach trzyma. Po wyjściu za drzwi Rose prawie straciła równowagę. Wziąłem ją szybko na ręce, wyniosłem na dwór i położyłem na ławce. Rosalie ledwo oddychała, na szczęście po kilku minutach jej przeszło. Gdy zjawiła się reszta ekipy, dziewczyna już normalnie siedziała, choć jeszcze była blada. Widziałem, że nie chce rozmawiać, ale niech nie myśli, że uda jej się od tego wykręcić. Bez słowa pojechaliśmy wszyscy do mieszkania. Usiedliśmy na kanapie. Zauważyłem, że Rose już lepiej wygląda, więc zapytałem.

- Rose, powiedz nam, co się dzieje. Już od jakiegoś czasu widzimy, że jest coś nie tak. Tylko nie mów, że to zmęczenie czy skutki wypadku. Więcej w to nie uwierzymy. Widziałem, jak patrzyłaś w telefon i coś w nim wywołało u ciebie atak paniki czy coś w podobie. Mało brakowało, abyś tam zemdlała. Martwimy się o ciebie do cholery.

Dziewczyna popatrzyła na Crisa, ten kiwnął lekko głową. Czyżby on coś wiedział?

- Dobrze, powiem wam wszystko - mówi - ale proszę, nie denerwujcie się. Nic nie powiedziałam, bo nie chciałam was narażać.

*Perspektywa Rose*

Weszliśmy do mieszkania i usiedliśmy na kanapie. Wiedziałam, że chcą oni odpowiedzi. Pierwszy odezwał się Erik.

- Rose, powiedz nam, co się dzieje. Już od jakiegoś czasu widzimy, że jest coś nie tak. Tylko nie mów, że to zmęczenie czy skutki wypadku. Więcej w to nie uwierzymy. Widziałem, jak patrzyłaś w telefon i coś w nim wywołało u ciebie atak paniki czy coś w podobie. Mało brakowało, abyś tam zemdlała. Martwimy się o ciebie do cholery.

Popatrzyłam na Crisa, chłopak pokiwał lekko głową. Wiedziałam, że dłużej tego nie ukryje.

- Dobrze, powiem wam wszystko - mówię - ale proszę, nie denerwujcie się. Nic nie powiedziałam, bo nie chciałam was narażać.

Robię krótką przerwę na zebranie myśli i opowiadam całą historię. Począwszy od pierwszego smsa do ostatniego. Z każdym słowem widziałam, jak się denerwują.

- Nie rozumiem tylko jednego. O co chodziło mu dzisiaj, z tym że mnie ostrzegał i że mam się ciebie pozbyć - mówię do Christiana, chłopak nerwowo przejeżdża ręką po karku, wyjmuje komórkę i odpowiada.

- No bo jak zadzwoniłaś do mnie ostatnio, gdy on napisał, to w trakcie przeglądanie tego przyszedł kolejny es. - Cris przeczytał nam tę wiadomość. - Do tego były dołączone moje zdjęcia, jak do ciebie jadę. Nie chciałem ci tego pokazywać, bo bałem się, że mnie odsuniesz od siebie. Nie wybaczyłbym sobie, gdybyś to zrobiła i coś by ci się stało.

- Eh, pewnie bym tak zrobiła.

- A czemu nam nie powiedziałaś, tylko jemu? - pyta z wyrzutem Alice - przecież znamy się od dziecka, pomoglibyśmy ci.

- Przepraszam raz jeszcze. Naprawdę nie chciałam to zrobić, ale bałam się, że on coś wam zrobi - mówię - a Crisowi nie powiedziałam, w szpitalu sam przeczytał te smsy i potem nie dał mi spokoju.

- Och moje kochanie - odzywa się Alex, podchodzi i przytula mnie. - nie damy cię nikomu skrzywdzić.

Po chwili do chłopaka dołączyła reszta i robiliśmy zbiorowego przytulasa. W tamtym czasie czułam się bardzo bezpiecznie.

- Musimy mieć jakiś plan - stwierdza Erik - hmm, od teraz nie możemy zostawić Rose samej. Najlepiej, żeby nikt nie był sam. Według zdjęć on cię obserwuje. I nas przy okazji też. Musimy być ostrożni.

- Owszem ostrożni, ale bez przesady. On nie może się połapać, że wam powiedziałam. Jak będziemy się inaczej zachowywać, to się domyśli.

- Nasz rację - odzywa się Cris - będziemy stwarzać pozory, ale przy tym zachowywać ostrożność. Staram się przekonać mojego przyjaciela Louisa, żeby do nas przyleciał. Zna się on świetnie na komputerach i może udałoby mu się coś ustalić. Jak na razie namierzył sygnał z tego miasta. Na więcej mu nie starczyło czasu.

- Fajnie by było, a może się do nas wprowadzisz Christian? Wtedy będziemy razem i będzie łatwiej - proponuje Alice.

- W końcu mamy wolny pokój - dodaje Alex - nie powinien nic podejrzewać, w końcu już wszyscy wiedzą, że się z nami zadajesz.

- No nie wiem - mówi chłopak - ojcu mogłoby się to nie spodobać, ale pogadam z nim. Apropo tego, muszę już spadać, żeby nikt się nie czepiał, znowu. Widzimy się jutro w szkole.

- Może cię odprowadzić? - pyta Erik.

- Nie dzięki, zaparkowałem przed wejściem.

Chłopak żegna się z nami i wychodzi. My siedzimy jeszcze chwilę. Alice proponuje oglądanie filmu, godzimy się i włączamy odtwarzacz. Dzisiaj postanowiłam zostać tutaj na noc. Pisze esa rodzicom, żeby nie było, choć pewnie i tak ich to nie obejdzie. Zabieram popcorn Alexowi i skupiam się na filmie. Po jakieś godzinie dostaje smsa.

Nieznany: Mówiłem, że pożałujesz. Pamiętaj, ja zawsze dotrzymuje słowa. Niedługo się spotkamy skarbie.

Otworzyłam załącznik i aż zabrakło mi tchu. Na zdjęciu był Cris. Leżał cały zakrwawiony w jakimś zaułku. O kurwa, nie patrząc na resztę, wybiegłam z salonu i zaczęłam się ubierać.

- Ej, co się stało? - pyta Erik.

- On zrobił coś Crisowi, przed chwilą dostałam kolejną wiadomość - mówię płacząc - były tam jego zdjęcia.

Na tę słowa wszyscy zaczęli się zbierać. Pokazałam im fotki, żeby mogli rozpoznać to miejsce.

- Wiem, gdzie to jest - odzywa się Alex - chodźmy, to niedaleko.

Wszyscy udaliśmy się za chłopakiem. Mam nadzieję, że żyje i zdążymy go znaleźć.

*Perspektywa Crisa*

Wychodzę z mieszkania i kieruję się na dół. Dziwi mnie, że zaproponowali mi wspólne mieszkanie. W końcu oni znają się dłużej. Chociaż ucieszyła mnie ta propozycja, tylko nie wiem co z ojcem. Po tym, co odwalałem ostatnio, może się nie zgodzić. Chociaż mam własne pieniądze odziedziczone po mamie, ale nie chcę się z nim kłócić. Wyszedłem przed budynek i udałem się w kierunku samochodu. Był trochę dalej, niż powiedziałem Erikowi, ale gdyby znali prawdę, to by mnie nie puścili samego, a ja muszę pomyśleć. Zbliżam się do auta, wyciągam już kluczyki, gdy czuję mocne uderzenie w tył głowy. Od razu mnie zamroczyło i upadłem na chodnik. Jak próbowałem wstać, poczułem silne kopnięcie w brzuch, przez co ponownie zaliczyłem glebę. Kurwa, nawet nie widziałem twarzy tego chuja, bo miał kominiarkę i kaptur. Następnie posypały się na mnie kolejne ciosy. W twarz, brzuch, plecy. Nie mam siły się bronić, teraz żałuję, że nie posłuchałem chłopaków. Przy którymś z kolei ciosie, straciłem przytomność...

★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★

No i trochę się chłopakowi oberwało...

Jesteście ciekawi czy przeżyje???

Pozdrawiam :*

Będziesz Moja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz