Rozdział 28

1K 53 93
                                    

*Perspektywa Crisa*

Gdy kończę swoją historię, dziewczyna wstaje powoli z łóżka, siada mi na kolanach i się we mnie wtula.

- Wychodzi na to, że oboje mamy swoją historię i przeżycia z którymi musimy sobie poradzić. Lecz nie zrobimy tego sami. Mamy przyjaciół i co ważniejsze siebie nawzajem - mówi Rose, patrząc mi prosto w oczy - damy radę skarbie.

- Wiem, z tobą u boku mogę wszystko. Kocham cię Rosie - odpowiadam.

- Ja ciebie też kocham Christian.

Nagle słychać dźwięk przychodzącej wiadomości. Dziewczyna bierze telefon do ręki i ustawia tak żebyśmy oboje mogli przeczytać. Kurwa, a już myślałem, że to koniec problemów.

Nieznany: To jeszcze nie koniec skarbie. Niedługo Będziesz Moja!!!

Czuję, że Rose od nowa zaczyna płakać. Przytulam ją jeszcze mocniej i mówię.

- Nie martw się kotku, jestem z tobą. Razem damy radę. W końcu odkryjemy, kto za tym stoi.

- Boję się...

- Od tej chwili, nie odejdę od ciebie na krok. Koleś nawet się do ciebie nie zbliży.

Dziewczyna uśmiecha się lekko.

- Hmm, ciekawe wejdziesz ze mną nawet do łazienki?

- Oczywiście - odpowiadam bez wahania - jak nie ja, to któryś z naszych przyjaciół. Dobrze, że masz duże łóżko. Jakoś się pomieścimy.

- Ale jak to? Przecież mamy wolny pokój.

- Mówiłem ci przecież, że cię nie zostawię. A wolny pokój zajmie Louis. Zostaje na trochę, chcę nam pomóc.

- No chyba, że tak - odzywa się dziewczyna z uśmiechem - Alice z pewnością się ucieszy.

- Lou jeszcze bardziej. - Nagle poważnieje. - Obiecaj mi, że już nigdy więcej nie weźmiesz żyletki do ręki i nic sobie nie zrobisz. Proszę.

Rose uśmiecha się dziwnie, nie wiem, o co jej chodzi.

- Oczywiście, że ci to obiecam. To nie było specjalnie - mówi, pokazując nadgarstek - siedziałam na tej podłodze i chciałam to zrobić, ale przypomniała mi się obietnica dana siostrze. Potem widziałam przyjaciół i ciebie. Nawet jak wyszedłeś, to nadal cię kochałam. Dość długo tak siedziałam, a jak cię zobaczyłam, to nie wiem co się stało. Chyba po prostu się na ciebie zapatrzyłam. To był przypadek, naprawdę.

Ucieszyłem się na jej słowa. Nawet bardzo. Tak się bałem, że może sobie coś zrobić w przyszłości. A teraz mam już pewność, że więcej tego nie zrobi. I dobrze. Kocham ją i nie pozwolę jej skrzywdzić.

*Perspektywa Alice*

Nie wiem, co dzieję się w pokoju Rose. Strasznie się denerwuję, jak my wszyscy z resztą. Czuję, że jak Cris nie długo nie wyjdzie, to Alex tam wejdzie, mimo zakazu dziewczyny. Chłopak jest naprawdę zdenerwowany. Lou próbuje nas uspokoić, ale mu nie wychodzi, bo nie może nic konkretnego powiedzieć. Nagle drzwi się otwierają i staje w nich Rose. Widać po jej twarzy, że płakała. Chłopaki spinają się na ten widok.

- Wejdźcie, musimy wam coś powiedzieć - rzuca.

Idziemy za dziewczyną do sali. Siadamy na kanapie i czekamy zastanawiając się, o co chodzi.

- Cris i Louis się do nas wprowadzają. - Zaczyna Rose. - Lou zajmie wolną sypialnie, a Christian będzie u mnie.

- Ale jak to? Tak łatwo mu wybaczyłaś?- pyta wkurzony Alex.

- Najpierw go wysłuchaj, potem komentuj.

Chłopak wzdechnął tylko i spojrzał wyczekująco na Crisa.

- No tak, jestem wam winien małe wyjaśnia - odzywa się po chwili brunet - kiedyś miałem siostrę. Została ona zgwałcona przez chłopaka i jego kolegów. Później szantażowali ją nagraniami, nie wytrzymała tego i popełniła samobójstwo, podcinając sobie żyły. Ja ją znalazłem, nie udało jej się uratować. Miała wtedy szesnaście lat, ja dwanaście. Miesiąc później, zmarła moja mama. Serce nie wytrzymało. Od tego czasu mam problemy z agresją. Dlatego w trakcie opowieści Rose, musiałem wyjść. Jej historia bardzo przypominała historie Megan. Wszystko mi się przypomniało, z tych nerwów musiałem opuścić salę, inaczej rozwalił bym cały jej pokój. Nie słyszałem tego, co mówiła na końcu. Gdyby było inaczej, nigdy bym nie wyszedł - kończy chłopak.

Chcę mi się płakać, mam łzy w oczach. On tyle przeszedł. Współczuję mu. Faktycznie, to go usprawiedliwia. Podchodzę do niego i go przytulam. Po chwili dołącza do nas też Alex i Erik.

- Przepraszam, nie wiedziałem, że to może być coś takiego - ówi Alex ze skruchą w głosie - nie powinienem cię osądzać, nie znając wszystkich faktów. To się nie powtórzy. Bardzo zależy nam na Rose, dlatego tak zareagowaliśmy.

- Spokojnie, rozumiem - odzywa się chłopak - jak to usłyszałem, to sam miałem ochotę sobie wyjebać.

Wybuchamy śmiechem na te słowa. Atmosfera trochę się rozluźniła. Po chwili przyszedł lekarz, przyniósł wypis dla Rose. Postanowiliśmy więc iść na pizze. Bo szpitalne jedzenie, to nie jedzenie.

*Perspektywa Rose*

Wychodzimy ze szpitala i jedziemy do pizzerii. Jestem strasznie głodna. Przez to wszystko co było, nic nie jadłam. Wchodzimy do lokalu i zajmujemy stolik w rogu. Zamiast krzeseł ma on trzy kanapy. W końcu trochę nas jest. Każdy zamówił, to co lubił i cole do tego. W trakcie realizacji zamówienia, rozmawialiśmy na luźne tematy. Po skończonym jedzeniu, Erik zapytał.

- Co z Aronem i resztą?

- Siedzą w areszcie - odpowiada Louis - adwokaci robią co mogą, ale nie uda im się ich wyciągnąć. Trafili na złego sędziego. Na szczęście.

- Na najgorszego. - Śmieje się cicho. - Mało kto wie, że to bardzo dobry przyjaciel moich zmarłych dziadków. W dzieciństwie, często bywałam w jego domu i bawiłam się z jego wnuczką, jak przyjeżdżała na wakacje.

- No to faktycznie, mają przerąbane - mówi z zadowoleniem Alex - jakie zarzuty im postawili?

- Wszyscy mają zarzut porwania, posiadania i użycia zabronionych środków, posiadania i zażywania narkotyków, narażenia na utratę zdrowia lub życia. Dodatkowo Aron i James pobicia oraz próby gwałtu - odzywa się Cris.

Widać, że przy ostatnich słowach jest wyraźnie spięty. Przytulam go delikatnie, żeby poczuł się lepiej.

- A co z wysyłaniem wiadomości, nie można tego pod coś podpiąć? - Zadaje pytanie Alice.

Tym razem, ja się denerwuję na to pytanie. Cris trzyma mnie za rękę, dodając otuchy.

- To nie oni. Dzisiaj dostałam kolejną wiadomość.

Wyjmuje telefon i pokazuje każdemu po kolei. Atmosfera znowu robi się napięta.

- Spokojnie kochana - mówi Erik - damy radę. Razem.

Następnie wszyscy wstają i przytulają mnie mocno. W tej chwili, pierwszy raz od dawna czuję się całkowicie bezpieczna. Dziękuję za to przyjaciołom i mojemu chłopakowi. Nie wiem, co bym bez nich zrobiła.

Będziesz Moja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz