Dzisiaj pierwszy raz idę do szkoły, zdążyłam się już uszykować, gdy usłyszałam trąbienie samochodu. Alex musiał już przyjechać. Pakuję sałatkę do torby, biorę kule i wychodzę. Pogoda nie jest zła, więc jadę tylko w bluzie, kurtka nie jest potrzebna. Podchodzę do auta i wsiadam, w tym czasie Alex chowa moje kule do tyłu.
- I jak, gotowa na pierwszy dzień szkoły? - pyta.
- Nie bardzo. Wiem, co o mnie mówią, nie mówiliście mi wszystkiego, ale znalazłam stronę internetową, na której o mnie piszą - odpowiadam ze smutkiem - nie rozumiem, jak ludzie mogą być tacy okrutni.
- Nie przejmuj się nimi skarbie, masz nas - stwierdza i łapie mnie za rękę - my cię nigdy nie zostawimy, zawsze będziemy cię bronić. Jakby to powiedziała Alice, dokopiemy im dwa razy mocniej, niż oni będą próbować nam.
Uśmiechnęłam się na te słowa. Niestety chłopak zapomina, że nas jest tylko czworo a ich ośmiu, do tego cała szkoła jest za nimi. Może powinnam się przenieść, ale nie chce zostawić przyjaciół. Wiem, że przeze mnie im też się obrywa. Po kilku minutach dojechaliśmy do szkoły. Alice i Erik już na nas czekali, wysiadłam z samochodu, Alex podał mi kule, poprawiłam torbę i ruszyliśmy do wejścia. Wszyscy się na nas patrzyli, a raczej na mnie. Starałam się nie zwracać na to uwagi.
- Hej kochana - podbiegła do mnie Alice - mamy teraz razem matematykę, później idziesz z Erikiem na literaturę i historię, a na chemię dołącza do ciebie Alex. Później nie pamiętam. - Uśmiecha się dziewczyna.
Nie wiem, jak ja się im odwdzięczę. Pozmieniali sobie plan, tak żeby na każdej lekcji był przy mnie któryś z nich. Nie muszą mnie pilnować, ale jestem im cholernie wdzięczna za to. Chłopaki poszli na wf, a my powoli udajemy się pod klasę. Dobrze, że jest na parterze. Dalej się wszyscy gapią, co chwilę słychać słowa: dziwka, szmata, psycholka itp. rzucane w moją stronę, a to dopiero początek dnia. Doszłyśmy pod klasę, stali już tam Aron, Samanta, Nadia i jakiś chłopak, pewnie Cris czy jak mu tam.
- Kogo my tu mamy - odzywa się Aron - księżniczka wróciła, ale już nie ma tu dla ciebie tronu.
- Jedyny tytuł, jaki możemy ci dać to lodziara - mówi Samanta z uśmiechem.
- Nie da rady - odpowiadam - ten tytuł już dawno ty zarezerwowałaś dla siebie.
Samanta zrobiła wściekłą minę i chciała ruszyć w moją stronę, ale Aron ją zatrzymał.
- Nie warto skarbie - stwierdza - wiesz, że ona jest zazdrosna o to, iż wolałem ciebie.
- Ta, bo ty jesteś akurat pociągający jak spłuczka od kibla - rzucam i odchodzę od nich.
- No no, nie źle im powiedziałaś, dajesz czadu mała - szepnęła mi na ucho Alice. Uśmiecham się do niej i wchodzimy do sali.
Jedyne wolne miejsce było koło tego nowego, super normalnie. Usiadłam w ławce i wyjęłam zeszyt, kule oparłam z tyłu o ścianę. W połowie lekcji nowy rzucił kartkę na moją stronę ławki. Nie bardzo interesowało mnie to, co napisał, ale zdecydowałam przeczytać.
Hej nie wierzę w to, co mówią na Twój temat, chciałbym Cię lepiej poznać. Może umówimy się na kawę? Ja stawiam :).
Odwróciłam kartkę i odpisałam.
Nie dziękuję, nie chcę, żeby mnie ktoś poznawał, a na kawę mnie stać. Nie pisz więcej do mnie, bo i tak nie przeczytam ani nie odpiszę.
Cris spojrzał na kartkę, zmarszczył brwi i napisał coś na nowej, ale tak jak pisałam, nie przeczytałam jej, tylko wrzuciłam do kosza, który znajdował się niedaleko.
*Perspektywa Arona*
Ta dziwka wróciła już do szkoły, pożałuje tego, co powiedziała przed lekcjami. Marudzenie Samanty mnie nie interesuje. Jednak ważyła się obrazić mnie, kurna mnie. Już ja znajdę pomysł jak jej dokopać. Tak ją załatwię, że bardzo szybko będzie chciała dołączyć do siostrzyczki.
*Perspektywa Rose*
Lekcje mijały jedna za drugą. Z materiałem nie miałam problemów, bo uczyłam się na bieżąco w domu. Jedyne co mi przeszkadzało to te szepty i obgadywanie. O mnie mogą mówić, ile chcą, ale nie pozwolę im obrażać Jess. Wchodzimy do stołówki, jak zwykle wszyscy się na nas patrzą. Chłopaki z Alice biorą coś ze stołówki, ja mam swoją sałatkę. Muszę uważać na to, co jem. Czekam na nich i razem idziemy usiąść.
- Przepraszam was - mówię - to przeze mnie się tak na nas patrzą i komentują.
- Hej, nie smutaj mi tu - odzywa się Erik - jesteśmy z tobą, a im w końcu się znudzi.
- Mam nadzieję - odpowiadam, nagle czuję czyjąś rękę na ramieniu, szybko ją z rzucam i patrzę na właściciela z wściekłością.
- Oj, Rose kochanie, jeszcze nie tak dawno błagałaś mnie, żebym cię dotykał. A jak głośno przy tym jęczałaś - mówi Aron i wybucha śmiechem, a z nim cała jego paczka.
- Ta musiałam coś robić, żeby się nie śmiać - odpieram z uśmiechem - byłeś tak beznadziejny, że na samo wspomnienie płakać się chce.
Na te słowa Aron podniósł dłoń, żeby mnie uderzyć. Alex z Erikiem równo zareagowali, aby mnie obronić, ale pierwszym, który złapał jego rękę, był Cris. Nawet Arona zdziwiło zachowanie chłopaka. Jednak nic nie zrobił, wyrwał rękę i odszedł na swoje miejsce. Christian tylko popatrzył smutno na mnie i poszedł na nimi.
*Perspektywa Crisa*
Wkurzyły mnie słowa Arona, nawet nie wiem dlaczego. Chociaż Rose mu dowaliła. Gdy podniósł on rękę, żeby ją uderzyć, nie mogłem na to pozwolić i złapałem go za nią. To był odruch. Wiedziałem, że Alex albo ten drugi, Erik chyba, ją obroni, ale czułem, że muszę to zrobić ja. Gdy Aron odszedł, poszedłem za nim. Nic innego na razie nie mogłem uczynić.
*Perspektywa Rose*
Po lunchu miałam jeszcze biologię z Alexem i Erikiem, dwie godziny i zajęcia artystyczne z Alice. Następnie chłopaki mieli matmę i my wf. Ja jestem zwolniona z tego przedmiotu z wiadomych przyczyn. Byłam już zmęczona tym dniem, postanowiłam więc nie czekać na przyjaciół, tylko iść do naszego mieszkania. Potem Eric by mnie odwiózł do domu.
Niezbyt się im to podobało, ale naprawdę nie miałam siły, aby na nich czekać, a do mieszkania mieliśmy tylko pięć minut spacerem. Chociaż znając moje możliwości to dziesięć. Szłam wolno, żeby nie przemęczać nogi. Po piętnastu minutach leżałam już na moim łóżku i słucham muzyki. Nagle odezwał się mój telefon.
Nieznany: Cześć Rose jak tam pierwszy dzień w szkole? Chyba Aronowi i Samancie niezbyt się podoba, że wróciłaś.
Ja: Cześć, kim jesteś i skąd masz mój numer? Nie interesuje mnie to, co im się podoba,
a co nie.Nieznany: Hmm może przyjacielem, może wrogiem... Dzisiaj będę tym pierwszym :) a o to moja rada: nie powinnaś chodzić sama, jeszcze coś Ci się stanie. <załącznik>
Lekko się przestraszyłam na te słowa, skąd on mógł wiedzieć, że szłam sama. Gdy włączyłam załącznik, aż upuściłam telefon. Były tam moje zdjęcia, jak wychodzę ze szkoły, idę chodnikiem i wchodzę do naszego domu. Nie dobrze, nie dobrze, nie dobrze. Kurde oddychaj spokojnie.
Wzięłam z powrotem telefon i wyłączyłam smsy. Dalej siedziałam, gapiąc się w ścianę. Po jakimś czasie Alex, Eric i Alice wrócili ze szkoły. Szybko się ogarnęłam, nie chciałam, żeby widzieli, że coś jest nie tak. Już wystarczająco dużo mają przeze mnie problemów. Nie będę im jeszcze tego dokładać.
★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★
W końcu pojawił się nieznajomy :) stopniowo będzie jeszcze ciekawiej. :)
CZYTASZ
Będziesz Moja!!!
Teen FictionByłam księżniczką. Piękna, mądra i bogata, razem z moją świtą byliśmy elitą szkoły. Miałam super przystojnego chłopaka, każdy chciał się ze mną przyjaźnić. Jedno tragiczne wydarzenie wszystko zmieniło. Po wypadku, w którym zginęła moja siostra, a ja...