Rozdział 9

1.2K 84 66
                                    

*Sobota, perspektywa Rose*

W końcu weekend. Już myślałam, że ten tydzień się nie skończy. Za każdym razem, gdy wpadałam na Arona, Samantę czy resztę wywiązywała się kłótnia. Starałam się ich unikać, ale miałam z nimi większość lekcji, więc było trudno. Ludzie dalej gadali. Wkurza mnie to coraz bardziej. Cris cały czas próbuje się ze mną umówić. Nie wiem, o co mu chodzi, przecież zadaje się z tam tymi.

Do tej pory nie dostałam już żadnego smsa, ale mam wrażenie, że to dopiero początek. Rehabilitacja idzie mi bardzo dobrze, Harry jest bardzo miły i oczywiście przystojny, w tych ciemnych oczach, zapewne nie jedna już się zakochała. Nawet zapraszał mnie do kina, nie zgodziłam się jednak. Nie mam ochoty. Nie długo mają wpaść do mnie Eric z Alice. Przewieziemy trochę moich rzeczy do mieszkania. Mam już ich tam całkiem sporo. Jeszcze trzy tygodnie i się wyprowadzam. Nie mogę się doczekać.

- Cześć małpo. - Wpadła na mnie Alice. - I jak tam? Spakowałaś już jakieś rzeczy?

- Tak, mam kilka pudeł, leżą tam. - Wskazałam w kąt pokoju. - Może Eric je zanieść do samochodu. Na razie będzie tyle. Musimy się jakoś pomieścić w tym samochodzie. - Zaśmiałam się.

- Ja znowu robię za tragarza?- pyta Erik z udawanym oburzeniem - czuję się wykorzystywany.

- Oj kochanie moje, wynagrodzę ci to, mam żelki - mówię wiem, jak on je uwielbia.

- Za żelki zrobię wszystko - odpiera chłopak.

- Przecież wiem, dobra bierzemy się za znoszenie tego do samochodu, póki nie ma rodziców.

Powoli znosiliśmy pudła. Ja wzięłam dwie torby, nic innego nie dałabym rady. Gdy wszystko znajdowało w samochodzie, pojechaliśmy do naszego mieszkania. Wniesienie tego na górę i do mojego pokoju trochę zajęło. Dobrze, że pomógł nam Alex. Przy pomocy Alice rozpakowałam się w dwie godziny.

Uwielbiam to miejsce, tutaj przynajmniej mogłam umeblować wszystko po swojemu. Mam dwie białe i dwie czarne ściany. Łóżko znajduje się pod czarną, tak samo jak białe meble. Czerwona satynowa pościel, świetnie kontrastuje z tym wszystkim. Mebli nie mam dużo, tylko dwie szafeczki przy łóżku, biurko i dość spory regał na książki i inne moje drobiazgi. Biała ściana służy za tablicę. Mam na niej bardzo dużo zdjęć, biletów, kartek i innych ważnych dla mnie pamiątek. Telewizora w sypialni nie potrzebuję.

Znudziło nam się to układanie, więc wpadliśmy na pomysł obejrzenia jakiegoś filmu. Po dwóch horrorach i komedii. Eric stwierdził, że musimy iść do klubu opić mój pierwszy tydzień szkoły. Niezbyt mi się to widziało, na te kilka godzin mogłam zdjąć stabilizator z nogi, ale kule i tak musiałam wziąć, niestety zostałam przegłosowana.

Poszliśmy się więc szykować. Po godzinie byłam gotowa. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam w bieliźnie do pokoju. Postanowiłam włożyć sukienkę, w końcu już dawno ich nie nosiłam. Wybór padł na małą czarną. Do tego czerwone baletki. Włosy rozpuściłam i zrobiłam lekki makijaż. Potem zeszłam na dół, gdzie czekali już Alex z Erikiem. Piętnaście minut później dołączyła do nas Alice i ruszyliśmy w drogę.

- To, do którego klubu jedziemy? - pyta Eric.

- Może Exaitet, jest nowy. - Proponuje Alice.

Wszyscy się zgodzili. Dziewczyna podała adres taksówkarzowi. W tym momencie ja się wyłączyłam. Reszta o czymś rozmawiała, ale moje myśli zajmuję, w większości czasu, nadawca tych tajemniczych wiadomości. Gdy podjechaliśmy na miejsce, zapłaciłam za kurs i poszliśmy do wejścia dla VIP-ów.

Po okazaniu naszych kart stałych klientów weszliśmy do środka. Od razu skierowaliśmy się do strefy VIP. Tutaj przynajmniej nie ma tyle ludzi. Liczba wejść do strefy jest ograniczona, my mamy stałe wejściówki, a dostępnych jest ich tylko piętnaście na ten klub, resztę trzeba kupować indywidualnie. Na dole panuje straszny ścisk, ledwo można przejść, chyba przydałoby się ograniczyć liczbę wchodzących.

Mam ochotę się napić, ale nie mogę. Chłopaki poszli po drinki, a my z Alice zostałyśmy w loży.

- Jak sobie radzisz?- pyta dziewczyna.

- Tak sobie, czasem jest lepiej czasem gorzej. Bardzo mi jej brakuję, gdyby nie wy to nie wiem, co by ze mną było - odpowiadam - czuję, że to wyjście dobrze mi zrobi.

- Mam nadzieję. - Uśmiecha się. - Musiałam cię w końcu gdzieś wyciągnąć. Nie można tyle w domu siedzieć.

Uśmiechnęłam się, po chwili przyszli chłopcy z naszymi napojami.

- Dla ciebie bezalkoholowy skarbie - stwierdza Alex - przy tych lekach co bierzesz, nie możesz pić niestety.

- Przecież wiem - odpowiadam.

*Perspektywa Crisa*

Kolejna sobota w klubie. Udało mi się uwolnić od tych debili. Nadia doprowadza mnie do szału, jest tak pusta, że masakra. A ta twarz, strach dotknąć, żeby się tynk nie posypał. Eh, siedzę sobie w loży VIP-ów w nowym klubie, gdy widzę, jak na salę wchodzi ONA wraz z przyjaciółmi. W tej sukience wyglądała zabójczo. Te nogi, nawet bez szpilek i mocnego makijażu oraz z kulami wyglądała seksi.

Czytałem wiele relacji z jej wypadku, ale jedna wyklucza drugą. Nie wierzę, żeby sama to zrobiła. Obserwuję ją z ukrycia, może w końcu będzie jakiś odpowiedni moment, aby do niej podejść. Jak na razie za dużo przy niej osób, ale wieczór jeszcze młody. Uśmiechnąłem się i wróciłem do mojego drinka.

*Perspektywa Rose*

Po kilku godzinach i kilku kolejkach Alice poszła tańczyć z jakimś chłopakiem, Eric z Alexem poszli gdzieś razem, chyba są parą, albo wkrótce będą. Ja zostałam sama przy stoliku, kilku chłopaków próbowało mnie poderwać, ale nie byłam zainteresowana, nie romanse mi teraz w głowie. Siedziałam i bawiłam się telefonem, gdy dostałam smsa.

Nieznany: Ślicznie Ci w tej sukience, przypominasz mi w niej kogoś.

Rozejrzałam się po sali, ale nie było nikogo, kto by się na mnie patrzył. Kurde, ale ja głupia jestem. Przecież nie będzie stać przede mną z telefonem. Jest tu tyle miejsc, żeby się schować. Wzięłam telefon i odpisałam.

Ja: Czego chcesz do cholery? Przestań do mnie pisać!!!

Nieznany: Oczywiście, że nie przestanę. A czego chcę? Hmm, zastanówmy się. Może chcę Ciebię! A o to, kogo mi przypominasz. <załącznik>.

Otworzyłam zdjęcia i wypuściłam z krzykiem telefon. Łzy leciały mi po twarzy. Na jednym zdjęciu byłam ja w dzisiejszej sukience, a na drugim Jessica w prawie identycznej. Ona tylko raz była w czarnej sukience. Na tej cholernej imprezie. Faktycznie wyglądałyśmy podobnie. Mój telefon zaświecił po raz kolejny. Powoli wzięłam go do ręki.

Nieznany: Miło z jej strony, że ubrała się na czarno w dniu swojej śmierci prawda. Ty też dzisiaj jesteś na czarno. Jak myślisz, umrzesz dziś? :)

Po tym SMS-ie łzy zaczęły mi jeszcze bardziej lecieć. Trzęsły mi się ręce. Próbowałam znaleźć przyjaciół, ale nigdzie ich nie było. Nagle wpadłam na Crisa. Nie obchodziło mnie, że prawie go nie znam i że zadaje się z tam tymi.

- Proszę, zabierz mnie stąd - mówię, nie wiem, ile zrozumiał przez mój płacz.

- Spokojnie mała, stało się coś? - pyta.

- Nie chcę o tym mówić, proszę, jedźmy już - mówię z płaczem.

Dalej nie widziałam nigdzie przyjaciół. Christian wrzucił mój telefon do torebki i wziął mnie na ręce. Nie byłam w stanie iść ze zdenerwowania. Podał mi kule i wyniósł z klubu. Z tego wszystkiego straciłam przytomność, gdzieś w połowie drogi. 

★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★

Nasz anonim nie jest już taki miły...

Gwiazdki i komentarze motywują. :)

Będziesz Moja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz