Epilog

1K 61 265
                                    

*16 lipca 2022; perspektywa Rose*

Dzisiaj jest jeden z najważniejszych dni w moim życiu. Stoję przed lustrem w prostej, koronkowej, białej sukni do ziemi z małym trenem, na stopach śliczne kremowe szpilki na siedmio centymetrowych obcasie. Od trzech lat moja noga jest w pełni sprawna, więc mogę już nosić wysokie buty. Na szyi mam łańcuszek z sercem, który dostałam od Crisa na osiemnaste urodziny oraz serce po Jess, do tego bransoletka z białego złota na lewej ręce. Perfekcyjny, ale delikatny makijaż zdobi moją twarz, włosy zakręcone i spięte u góry.

Trochę się denerwuję, od teraz nie będę już panną Terner, lecz panią Black. Niektórzy odradzali mi zmianę nazwiska, w końcu ono tyle znaczy w wielu kręgach, jednak ja chcę odciąć się od tej rodziny.

Moich rodziców nie zdążyłam poznać, siostra i dziadkowie byli dla mnie wszystkim, ale od dawna nie żyją. Z większością pozostałej rodziny nie mam kontaktu. Obecnie najbliżsi są dla mnie moi przyjaciele i oczywiście Cris i jego rodzina. Cieszę się, że tak dobrze mnie oni przyjęli. Jego ojciec już od dawna traktuje mnie jak córkę, a ja jego jak drugiego tatę.

Do rozpoczęcia uroczystości zostało jeszcze pół godziny. Na szczęście jest blisko. Wybraliśmy mały i uroczy kościółek, to będzie skromna uroczystość. Zaprosiliśmy osiemdziesiątych osób, może dla niektórych to dużo, jednak gdyby liczyć moją i Crisa najbliższą rodzinę i wszystkich innych, których wypadałoby zaprosić, wyszłoby ponad pięćset. Zresztą taka plotka poszła do prasy oraz zmienione adresy uroczystości. Nie chcieliśmy, aby ktoś zakłócił nam ten dzień.

Za pięć minut odjedzie limuzyna z moją dublerką. Po mnie za kwadrans przyjedzie Alex, poprowadzi mnie on również do ołtarza. W takiej chwili jest mi smutno, że tata nie żyje, ale muszę się trzymać. Alice, Marie, Sara,  Veronica i Julliet chciały ze mną zostać, jednak ja potrzebowałam chwili samotności, dlatego wysłałam moje druhny do kościoła. Czekając na chłopaka, wspominam wydarzenia z przeszłości.

Czerwiec 2018

Zdaliśmy już wszystkie egzaminy, za trzy dni oficjalne zakończenie roku. Później tylko czekanie na wyniki testów i informacje o przyjęciu na uniwersytet. Ten rok był dość ciężki, dużo nauki, zadań dodatkowych i specjalnych projektów. Aby jak najlepiej wypaść przed komisją rekrutacyjną na studia.

W tym roku skończyła się również rozprawa ciotki i jej męża. Na szczęście uznano ich za winnych wszystkich przedstawionych im zarzutów. Zostali skazani na potrójne dożywocie. Dawno nie byłam tak szczęśliwa, jak na ogłoszeniu wyroku. Chcieli złożyć apelację, jednak nikt nie chce ich reprezentować. Ich konta są zamrożone przez sąd, sprawdzane dokładnie przez specjalistów. Pieniądze z zagranicznego banku wróciły do mnie, gdyż udowodniono, iż zostały nielegalnie wyprowadzone z mojej firmy. Przeznaczyłam je na cele charytatywne, aby chociaż trochę dobrego przyniosły. Na pozostałych rachunkach mieli niewiele. Po wyroku skazującym reszta rodziny przestała finansować prawników. Sami mogliby siebie reprezentować, w końcu są adwokatami, ale niedawno izba prawnicza zabrała im prawo do wykonywania zawodu.

Koniec sierpnia 2018

Nadeszła pora wyjazdu na studia. Razem z Crisem dostałam się na Harvard. Ja wybrałam Harvard Business Schooll, czyli wydział zarządzania w końcu niedługo przyjmę prowadzenie mojej firmy, a Christian Graduate Schooll of Design - architekturę. Zawsze go to interesowało, ma wiele ciekawych pomysłów. Z pewnością sporo z nich wykorzystam w przyszłości u siebie.

Będziesz Moja!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz