3

2.6K 122 11
                                    

~ Dzień później ~

Otworzyłam ogromne, ciężkie drzwi. Codziennie spotykam te duże ceglane schody, które prowadzą do różnych korytarzy. Zaczęłam biec po schodach po czym znalazłam sie naprzeciw szklanych drzwi, które otworzyłam. Przede mną było już kilka szafek, które stały obok ścian między różnymi salami.
Wykonałam kilka szybkich kroków do mojej szafki i wzięłam zestresowana rzeczy na matematykę, zanim szafka została zatrzaśnięta z hukiem. Ale nie przeze mnie...?

Mac - Przeszkadzam Ci księżniczko? - Zapytał mnie ten sam zadufany głos co wczoraj.

Zirytowane westchnienie opuściło moje wargi, przewróciłam oczami. Odwróciłam się napięcie chcąc ominąć chłopaka. Zdążyłam zrobić  2 kroki w stronę klasy, zanim ta ‚osoba' nie stała przede mną.

Mac - Odpowiada się na pytania. Twoi rodzice nie nauczyli Cię tego, księżniczko? - zapytał

W sposób, jaki Marcus wymawiał „Księżniczko", bardzo mnie denerwuje. Myśli, że jest lepszy od wszystkiego i wszystkich.

S - Mądrala.. - Wymamrotałam, a on spojrzał się tępo na mnie.

Mac - Co?

Dźwięk śmiechu opuścił moje usta, kiedy zauważyłam, że on nie rozumie tego słowa. Postanowiłam, że pójdę do klasy. 

S - Przepraszam - powiedziałam, kiedy weszłam do sali kierując się do mojej ławki.

Mentor westchnął sfrustrowany, ale nic nie powiedział.... Na szczęście.

{David - D}

D - Mięczak - Śmiał się ze mnie, a ja go lekko uderzyłam w ramię.

Jego śmiech go już opuścił i niewinnie podniósł ręce do góry „Sorry girl" wyszeptał, a na moich ustach automatycznie pojawił się uśmiech.
Jego oceny z angielskiego były katastroficzne.

S - Twój angielski jest do bani, David - westchnęłam, a on mrugnął.

D - Ale to kochasz.

O - Sylvia?!

To piskliwy głos Olgi, która krzyczała moje imię siedząc tuż obok mnie. Moja prawa ręka szybko podniosła się do uszu, żeby załagodzić dźwięk.

S - Chcesz bym była głucha?- rzuciłam zirytowana. Ona patrzała się dziwnie na mnie.

O - Jak mogłaś to zrobić?

S - Co?

O - Przeciwko Marcusowi.

A... O to jej chodziło.. Teraz przechodzimy do części, gdzie ona zabija mnie. Małą, niewinną mnie, która nic złego w życiu nie zrobiła. No, może teraz trochę przesadzam.

S - Zasłużył na to- Zatrzymałam się przy mojej szafce. Ona oparła się o swoją

Próbowałam uniknąć jej wzroku.

O - Alee Sylvia teraz moje szanse bycia z nim są minimalne! - Narzekała

S - Ciesz się, sprawiłam ci przysługę. Podziękujesz mi kiedyś.

Obróciłam się, by pójść, ale zostałam zatrzymana, ponieważ jej ręka trzymała moje włosy.

Zapiszczałam i odwróciłam się do niej. Jej twarz pokazywała dużo emocji przez sekundę, wyglądało, jak by żałowała.

O - Myślałam że jesteś moją przyjaciółką i będziesz mnie wspierać. - Zaczęła udawać, że płacze, a ja pojrzałam na nią bezrozumnie.

Chyba myśli, że ja nie wiem, kiedy ona udaje, a kiedy nie. Chyba kaktus tylko by się na to nabrał.

S - Olga, o czym ty mówisz? Popularny chłopak, mądrala jest taki, jaki jest. Dobrze wiesz. Nie chce zaprzeczać, że nie jest przystojny, ale to jedyne co ma. - Westchnęłam.

- OLGAAA! - usłyszałam krzyk

Reszta moich koleżanek, którzy biegli do nas, a raczej do Olgi. Wiecie, kiedy powiedziałam, że tylko kaktusy się nabiorą na te sceny rozpaczy, miałam na myśli, że mam całą grupę przyjaciół kaktusów.

Obróciłam się i zeszłam na dół do stołówki szkolnej, nie mam siły na więcej dram.

Jak ona mogła to zrobić?
Siostry na zawsze, pomimo kłótni?
Nie, już najwyraźniej nie.
------------------------------------------

Witajcie! Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał 😁

Jak wam się spodobał ten rozdział? Napiszcie jakiś komentarz i możecie też gwiazdkę zostawić 😏

Papa do kolejnego rozdziału 😘

Poprawione przez: xmrs_six

Ten Jedyny!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz