15

1.8K 78 3
                                    

-20:30-

S - Miałam faktycznie dziś dobry dzień - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego, jak staliśmy na placu.

Mac - Ja też - odparł i uśmiechnął się lekko do mnie. Nie wiedziałam, jak by to wszystko zakończyć.

S - Ja muszę już iść do domu... 

Mac - Ehh, ja też - Odparł przynajmniej tak niepewne i otworzył ramiona aby się przytulić.

Zaczęłam iść z dala od placu  do jednego z przystanków na dole ulicy, szczerze mówiąc, bardzo boję się ciemności.

Marcus powiedział, że mógłby  odprowadzić mnie do domu, ale odmówiłam, to wygląda jak zachowanie jakbyś my byli razem, jak te ​​wszystkie pary show. Nie chcę.

{Nieznajomy - N}

N - Wybacz - to był głęboki głos męski. Facet przede mną miał kaptur schowany nad głową tak, że ledwo mogłam zobaczyć jego twarz, ale widziałam, że on nie był o wiele starszy ode mnie? Może 17/18 lat? Nie czuję się dobrze.

 No Sylvia przesadzasz teraz.

S - Ehh, Tak? - Zapytałam niepewnie i on stanął na przeciw mnie.

N - Wiesz która jest godzina? 

Kiwnęłam głową na jego pytanie, i otworzyłam usta

 S - Około wpół do dziewiątej. 

On chwycił mnie mocno za nadgarstek i ja zaczęłam krzyczeć 

N - Zamknij się, przeciwnym razie będzie gorzej dla ciebie. - Syknął groźnie i patrzałam z przerażeniem w oczach.

Wiedziałam już, co się stanie, co zrobi ze mną, i nie było tu nikogo, kto mógłby mnie uratować. NIKT. 

Zaciągnął mnie do ściany w alejce obok starej pizzerii w centrum miasta. Próbowałam Walczyłam jak cholera, zaczęłam krzyczeć tyle ile miałam sił, ale był dwa razy większy od mnie i nie miałam szans.

S - POMOCY, NIECH MI KTOŚ POMOŻE!!!! - moje histeryczne krzyki ucichły kiedy jego ręka umieściła się na moich ustach.

N - Zamknij się! - syknął ze złością i powoli wyciągnął rękę z dala od moich suchych ust. Kilka łez zaczęły spływać po moich policzkach, a on zerwał moją kurtkę. Zimne wiosenne powietrze uderzyło moje nagie ramiona i dreszcze mnie opuściły.

S - MARC -  Znowu został przerwany, ale tym razem przez pieczenie.. Uderzył mnie w policzek. Drań mnie uderzył...

Chwycił brzeg koszuli i pociągnął ją gwałtownie przez głowę. Krzyczałam, ale teraz,  mu nie zależało. Puścił moje histeryczne krzyki mieszały się w mój płacz echem między ścianami.

S - MARCUS - Krzyknęłam i zamknęłam 

S - Proszę pomóż mi! 

Jego ręce gwałtownie ściągnęły w dół moje spodnie, pozostawiając, u moich stóp. Jego duże dłonie zaczęły gwałtownie ściskać moją klatkę piersiową i szlochający dźwięk zostawił mnie stale. To strasznie mnie bolało. 

N - Zamknij się idiotko! - krzyknął ze złością.

Jak ktoś może robić tak niewinnej osobie? Jak mogą żyć w sobie takie osoby po czymś takim? Jak będę w stanie żyć ze sobą?

Jego ręce ściągnęły w dół moje majtki, w tym samym czasie ściągnął on mi moją bluzę. Później zaczął mnie obmacywać po całym ciele, tak, CAŁYM. Gdy skończył zaczął coś tam mówić ale ja usłyszałam tylko jedno jak mnie nazwał dziwką..

Podniosłam moje ciuchy i się ubrałam. Gdzie ja w ogóle jestem? Gdzie mam iść?

--------------------------------------

Jak myślicie co się stanie?  😏😏

Ten Jedyny!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz