Mac - Ale Sylvia, zaczekaj! - Marcus krzyknął za mną. Ja tylko zwiększyłam tempo i przeszłam szybciej po drugiej stronie ulicy.
Podbiegł do mnie i stanął przed mną co również sprawiło, że ja stanęłam.
Mac - Nie myślałem wtedy, proszę wybacz mi. - Wyszeptał i zagryzł lekko wargę.
Mac - Ja jej nie lubię - Kontynuował zdenerwowany
S - Ale całowaliście się. - powiedziałam z irytacją. Zmęczona na jego złe wymówki.
Mac - Ale ona nie jest w moim typie. - mruknął.
S - Ale to, kto jest w twoim typie wtedy? - Spytałam o nieco wyższym tonem niż on.
Mac - Ty jesteś w moim typie - odpowiedział i nie mogłam powstrzymać rumieńców, które rozprzestrzeniały się na mojej twarzy prze te słowa. Ale słowa są tylko słowa, dopóki nie są sprawdzone, czy mogły by być prawdziwe.
S - Ale jakim typem jestem?
Zrobiłam wszystko, żeby być w porządku, aby mieć powód do ignorowania go całkowicie. Mieć powód, aby udowodnić, że Olga nie wpływa na mnie. Lecz boże tak źle było, bo dotyka mnie to bardzo.
Mac - Ty jesteś typem, który nie patrzy na wygląd i popularność. Tylko na osobowość - wyszeptał i położył ciepłą dłoń na zimny, różowy czerwony policzek.
S - Powiedziałam, że nie będę spadać na ciebie, powiedziałam, że nie będę tak jak wszyscy - mruknęłam cicho rozczarowana, kiedy nie poszło tak jak planowałam.
Mac - Nie jesteś jak każda inna, ty jesteś sobą. Inne dziewczyny nie lubią mnie w ten sposób. I szczerze mówiąc, podobałaś mi się długo, zanim jeszcze zaczęłaś mnie trochę lubić
Jego słowa były pochlebne, ale może jeszcze nie mogę mu wierzyć.
Położyłam dłoń na jego dłoni, która wciąż znajdowała się na moim policzku i powoli odsunęłam.
S - Nie mogę uwierzyć, niektóre rzeczy trzeba udowodnić. - wymamrotałam i zrobiłam krok w bok, by kontynuować moją drogę do domu, ale oczywiście on stanął mi na drodze ponownie.
Mac - Jak mogę ci udowodnić że cię bardzo kocham? - Zapytał rozpaczliwie.
Mac - Jeśli pozwolisz mi cię kochać, to jest dokładnie to, co będę robił co chcesz Sylvia. Chciałbym trzymać cię w nocy, aby czuć się bezpiecznie, ucałować twoje miękkie usta w taki sposób, że nikt inny nie może zrobić, traktować w sposób w który nikt inny nie może, delikatnie i ostrożnie, ale wciąż pozwalają podjąć własne decyzje, nawet jeśli mogą one być głupie czasem. Więc proszę Sylvia, będziesz moja?
Stałam w milczeniu, oszołomiona tym, co powiedział. Czy on naprawdę wszystko, to powiedział?
Zacisnęłam zęby zaostrzone nerwowo, spojrzałam na niego, myśląc o wszystkim, co dla mnie zrobił.
Pozwolił mi spać z nim, kiedy nie mogłam wrócić do domu, bo byłam cała zniszczona. Nie raz, on mnie zranił. On trzymał mnie, powiedział mi, że wszystko będzie dobrze i czuję się bezpieczny. Kiedy zapytałam o to, przyszedł do mnie bezpośrednio, bez sprzeciwu. On nigdy mnie nie zawodził. Kiedy płakałam, on wycierał moje łzy i sprawił, że znów byłam szczęśliwa. Co więcej mogę zapytać?
S - A co na to twoi fani wtedy? - Spytałam cicho, aby mieć więcej czasu, aby przemyśleć odpowiedź na jego pytanie.
Mac - Kogo to obchodzi? Kocham cię Sylvia, nic nie może mnie powstrzymać to robić. Moi fani musieliby to zaakceptować. - odpowiedział bez wahał się przez chwilę, jakby miał już zaplanowane wszystko w głowie.
S - Nie mogę - szepnąłem cicho, myśląc przez moją odpowiedź po raz ostatni
Mac - Czego nie możesz? - Zapytał nerwowo
S - Być razem z tobą - odpowiedziałam szybko, zanim wybiegłam stamtąd tak szybko, jak tylko mogłam. W mojej głowie nie było jego rozczarowane spojrzenie i to mi nie przeszkadzało. Martwiło mnie, że ja na to cholerny tchórz.
Ale nie mogę, nie mogę spojrzeć mu prosto w oczy i powiedzieć, że mogę dać mu wszystko, że każdy inny może. Ponieważ nie jestem taka. Nie jestem osobą, która jest łatwo kochać kogoś.

CZYTASZ
Ten Jedyny!
FanfictionWiesz kim jestem? - Zapytał Tak ty jesteś Marcus Gunnarsen - Odpowiedziała Zaczęłam: 25/01/2017