Dwadzieścia-Jeden

1.7K 88 4
                                    

Położyłam się na łóżku i naciągnęłam kołdrę pod brodę. Przytuliłam poduszkę którą nie miałam pod głową i zamknęłam oczy. Boże jak ja się źle czuje. 

Powoli świat zaczynał znikać i zasnęłam, wciąż z tym uczuciem w żołądku. 

Natknąłem się na placu i rzuciłam okolicznościowe niespokojne spojrzenia przez ramię. Dźwięki, które opuściły moje buty, wylądowały na płytach kamiennych echem w całym centrum miasta. Nagle wzięłam to i zatrzymałam się, rzuciłam tym w tył i wylądowałam na plecach, ale na czymś miękkim? Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Siedziałam na łące z dużymi drzewami dookoła. Wyglądała jak polana w lesie? 

Nagle osoba ubrana na czarno stała na przeciw mnie, ktoś kogo znałam ale nie wiedziałam kto to do końca. Ruszył ku mnie krokiem po kroku i wyciągnął mnie na nogi. 

"Nie możesz się ukrywać" wyszeptał nieczuły, a ja otworzyłam oczy, bardziej niż ja już to zrobiłam.

Moje ramiona były sztywne, nie ruchome. Nie mogłam powiedzieć słowa ani zrobić kroku, byłam sparaliżowana. Próbowałam krzyczeć, robiłam wszystko, co mogłam, ale nie, żaden dźwięk nie opuścił moje usta. Jego ręce ruszyły w dół po moim ciele, aż nagle chwycił mnie za bieliznę. 

Nagle zatrzymał się i ściągnął swój kaptur i wkrótce pojawiły się jego oczy.

Przerażona wstałam szybko jak to było możliwe i widziałam że mój pokój był lekko oświetlony, położyłam rękę na mojej piersi. Serce waliło mi że aż mnie to bolało, a oddech był zbyt szybki.

Szybko wyciągnęłam telefon i podniosłam do ucha. Sygnał szedł a kiedy myślałam żeby odłożyć słuchawkę nagle odebrał.

Mac - Sylvia? - On odpowiedział pytająco, a ja nic nie odpowiedziałam.

Mac - Sylvia, stało się coś? - Zapytał trochę bardziej spanikowany pytanie prawdopodobnie należała do mojego oddechu.

S - Miałam koszmar - wyszeptałam i położyłam rękę na czole. Wylany pot spowodował że moje włosy przyklejały się do czoła i policzków. 

S - O tym wieczorze. - Kontynuowałam i podciągnęłam kolana pod brodę, gdy moje ciało zaczęło się trząść. 

Mac - Chcesz abym przyszedł? - Zapytał nerwowo i skinęłam głową, aż zdałem sobie sprawę, że nie może mnie w takim stanie zobaczyć. 

S - Możesz to zrobić? - Zapytałam niepewnie i zagryzłam wargę. To było głupie pytanie, kiedy zaproponował. 

Mac - Oczywiście. - odpowiedział po prostu.

Minęło kilka minut nic się nie stało, nadal byłam przerażona w moim łóżku i starałam się myśleć o czymś innym. 

Niski dźwięk pukania opuścił frontowe drzwi, idzie mi łatwo się zerwać się z łóżka i ukradkiem przeszłam po schodach. Otworzyłam drzwi i rzuciłam moje ciało wokół chłopaka na zewnątrz, w końcu poczułam się, że ​​jestem bezpieczna. 

Chociaż jego ciało było zimne, więc natychmiast ogrzałam go.  Jego ręce pogłaskały w górę i w dół po moich plecach, jego działanie sprawiło, że się trochę uspokoiłam. Moje stopy opuściły zimną podłogę drewnianą i położyłam je wokół jego talii, on ruszył w stronę schodów gdzie wtedy cicho i powoli, przechodziliśmy do mojego pokoju, gdzie położył mnie na łóżko. Po prostu zdjął kurtkę i przykucnął obok mnie, otoczył swoje ramiona wokół mojego drżącego ciała.

S - Przepraszam- wyszeptałam cicho i on spojrzał się pytająco na mnie

Mac - Za co? 

S - Bo myślałam że to ty byłeś tym na przeciwko mnie tego wieczoru.  - wyszeptał zbierając włosy wiszące przed moim jednym okiem. 

S - Ponieważ byłam w całkowitym błędzie. - kontynuowałam i dostałam lekki uśmiech od niego. 

Mac - W porządku, miałaś trochę racji, ponieważ nie byłem za miły na początku. - szepnął mi do ucha, zanim zamknęłam oczy, i poczułam spokój ukształtowanie nade mną jak on trzymał mnie.

Mac - Dobranoc księżniczko. - wyszeptał, a ja myślami do tamtego dnia, uśmiechnęłam się jak głupi byliśmy.

S - Dobranoc Marcus

 

Ten Jedyny!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz