...(Anastazja)...
Zaraz gdy tylko wróciliśmy ze spaceru, zaczęliśmy przygotowywać składniki do pewnego ciasta, a mianowicie fit brownie z czerwonej fasoli. Na początku Iza była zaskoczona tym, że można zrobić ciasto bez mąki czy cukru, a użyć do tego czerwonej fasoli. Ja nie powiem, że też byłam zaskoczona tym przepisem, ale już słyszałam gdzieś o tym cieście. Rzuciłam okiem na przepis i przeczytałam go uważnie z góry do dołu. Razem z Izą oraz z Leo i Charliem poszliśmy do sklepu znajdującego się zaraz obok po odpowiednie produkty, za które zapłacił Charlie (bo on miał polskie pieniądze, nie to co Leondre). W szybkim tempie udaliśmy się z powrotem do hotelu i zaczęliśmy robić ciasto. Charlie włączył piekarnik na 180 stopni, bo Leo nie wiedział gdzie to się robi. Wypłukałam fasolę i przesypałam ją do miski, po czym zaczęłam dodawać do niej jajka, olej, banany, kakao, sodę i ksylitol. Leo przypatrywał się naszym poczynaniom, ale nic nie robił, ewentualnie coś raz podał i poprawiał nam humor. Zaraz po tym, Iza zajęła się miksowaniem przez dziesięć minut. Później przelała to do blaszki do pieczenia i włożyła do piekarnika na godzinę. Charlie wyciągnął nam desery lodowe z lodówki. Westchnęłam i zerknęłam na swój. Już zjadłam dzisiaj loda, ale skoro dają to biorę, co nie? Izabela nie odzywała się do mnie w ogóle, ale też nie robiła min i nie zachowywała się jak obrażone dziecko, więc dało się ją jakoś znieść. Charls włączył 4Fun i słuchaliśmy muzyki, trochę podrygując do rytmu. Po chwili wybiła godzina siódma, więc Iza musiała się zbierać.
- Ty mieszkasz w Poznaniu, tak? - zapytał Leo, a humor poprawił jej się od razu.
- Tak, a co? - zapytała z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Pod jakim adresem? Przywieziemy ci brownie, jak chcesz. - powiedział, a oczy jej się zaświeciły ze szczęścia.
- Pszczelna 6. - powiedziała błyskawicznie.
Leondre miał kłopot w powtórzeniu nazwy tej ulicy, cały czas mówił "pelna", albo "pselna". Charlie nawet nie próbował mu pomóc z wymową tylko śmiał się na cały głos. Teraz Iza wydawała mi się całkiem miła, ale może to tylko tak na pokaz przed chłopakami? Pożegnaliśmy się z Izą, po czym udaliśmy się znów do kuchni. Razem z chłopakami przygotowałam polewę rozpuszczając czekoladę i mieszając ją z kakao i mlekiem. Po chwili Leondre, który w końcu na coś się przydał (chociaż Charlie też nie lepszy, każdy umie włączyć piekarnik i rozgrzać go do 180 stopni, prawda?), wyciągnął ciasto. Polałam je polewą i włożyliśmy je do lodówki. Została mi godzina, calutka godzina sam na sam z Bars & Melody! No ale... Co niby mamy robić? Tak jakby nie patrzeć, to spędziłam z nimi calutki dzień, a teraz kiedy została nam godzina, wyczerpały się pomysły. Chłopcy usiedli się w salonie, więc dołączyłam do nich. Czułam się niezbyt komfortowo... I jeszcze ta przeraźliwa cisza.
- Nasta! - zaczął znienacka Charlie. - Podobno lubisz czytać, polecisz mi jakąś książkę?
- Wolę mangi. - mruknął Leondre.
- Tak jakby nie patrzeć, to też książki. - odpowiedział Charlie spoglądając na Leo.
- To nie są książki. Gdyby nimi były to by się tak nazywały. Ale nie są, bo nazywają się mangi. - wytłumaczył Leondre trochę zdenerwowany.
- Są zrobione z papieru, mają okładkę i jest w nich opisana jakaś historia. Czyli można je zaliczyć do książek. - powiedział Charls, któremu denerwowanie Leo sprawiało przyjemność.
Leondre chciał coś już mu odpyskować ale powstrzymałam go jednym ruchem ręki.
- Do czego prowadzi ta bezsensowna kłótnia? - zapytałam się chłopaków, a oni obydwaj wzdrygnęli ramionami.
CZYTASZ
FRIENDZONE [PL] - L.D. 1&2&3 [ZAKOŃCZONE]
FanfictionOd razu informuję; Jeśli szukasz typowego fanfiction, w którym główny bohater to Bad Boy, który dziewczyny ma na jedną noc i nie więcej, a główna bohaterka to typowa Mary Sue, która się w nim zakochuje, ale ma depresje i się tnie - to to opowiadani...