...(26)...

2.7K 119 110
                                    

...(Anastazja, rano)...

Nie pamiętałam kiedy poszłam spać. Byłam po prostu zbyt wykończona. Otworzyłam leniwie powieki, które wydawały mi się cięższe niż zazwyczaj. Pierwszym widokiem, który powitał mnie "na dzień dobry", był leżący tuż obok mnie Charlie. Podniosłam się gwałtownie i uderzyłam o skos. Jęknęłam głośno, po czym zorientowałam się, że jesteśmy w pokoju Leondre. Właściciel pokoju leżał na dywanie przytulając się do jakiejś przytulanki. Przypomniałam sobie o wczorajszym dniu, więc bez skrupułów przeturlałam się przez blondyna i usiadłam się na dywanie. Charls jęknął i usiadł się na łóżku.

- Ja pierdole... - zajęczał znowu, trzymając się mocno za głowę. - Co się stało?

Zignorowałam jego pytanie i zgarnęłam poduszkę z łóżka.

- Czekaj! - szepnął blondyn, kiedy chciałam uderzyć ową poduszką w bruneta. - Chodź, narysujmy mu coś na twarzy.

Widać, że był skacowany, ale chyba chciał skorzystać z tej sytuacji, aby upokorzyć swojego przyjaciela. Zerknęłam na twarz Leo i wzięłam zmywalne markery z jego biurka. Najpierw zaczął Charls, który głównie rysował niecenzuralne rysunki i słowa. W końcu kiedy przestał, odebrałam mu marker i uklęknęłam nad twardo śpiącym chłopakiem. Na czole narysowałam mu uroczego kota i pełno serduszek wokoło. Dopisałam mu także "kawaii" na podbródku. Charlie parsknął śmiechem a ja błyskawicznie się odsunęłam i zamknęłam marker rzucając go pod łóżko, gdyż Leondre chyba powoli się budził.

- Dzień dobry... - mruknęłam, a Charls napił się wody stojącej obok łóżka.

Leondre wziął głęboki oddech i wypuścił głośno powietrze. Otworzył oczy i spojrzał w naszą stronę leniwie.

- Dobry. - westchnął i usiadł się na dywanie, a Charlie przygryzł dolną wargę, ledwo powstrzymując się od śmiechu.

Leo na szczęście tego nie zauważył i po prostu wstał przeciągając się.

- Jestem głodny, chodźcie na śniadanie. - mruknął przecierając sobie oczy.

Niepewnie wstałam z dywanu i razem z chłopakami udałam się w stronę kuchni. Zauważyłam, że jako jedyna byłam w piżamie. Charlie był w białej, pogniecionej koszuli i spodniach od garnituru, a Leo bez spodni, ale z tą samą bluzką co miał, gdy grałam z nim w bilarda. Razem weszliśmy do kuchni, w której siedziała Tilly. Grzebała coś w telefonie jedząc jabłko. Kiedy jej wzrok spoczął na Leo, zakrztusiła się. Chłopak rzucił jej pytające spojrzenie, ale dziewczyna machnęła ręką. Chłopak wziął jakiegoś wegańskiego batonika z szafki, a ja razem z Charliem zrobiliśmy sobie płatki z mlekiem. Gdy zjedliśmy ze spokojem, do kuchni wparowała pani Victoria.

- Leondre, co ty masz na twarzy? - zapytała przypatrując się uważnie brunetowi.

Razem z Charliem wymieniliśmy spojrzenia, a on chyba to zauważył. Odpalił iphona i włączył przednią kamerkę, po czym przejrzał się dokładnie. Razem z blondynem ulotniłam się do góry po schodach. Leo leciał tuż za nami.

- Zabiję was, jak was złapię. - ostrzegł, a my przyśpieszyliśmy.

- No właśnie... I nie złapiesz. - zaśmiał się Charlie i wparował do pokoju Leondre zamykając drzwi tuż przed moim nosem.

- Ej! A ja?! - zapytałam oburzona, gdy usłyszałam brzęk klucza w zamku.

- Sorki, sama sobie radź.

...(Leondre)...

Zacząłem się zbliżać do Nasty, a ona schowała się w swoim pokoju, w którym jednak nie mogła się zamknąć na klucz. Schowała się za drzwiami, a ja od razu wszedłem do pokoju otwierając na oścież drzwi. Dziewczyna odepchnęła je niespodziewanie, co poskutkowało uderzeniem mnie w twarz. Jęknąłem, a Anastazja wyszła z kryjówki i spojrzała na mnie.

FRIENDZONE [PL] - L.D. 1&2&3 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz