...(63)...

979 90 64
                                    

...(Anastazja, pare dni później)...

Siedziałam w ławce słuchając wszystkich bredni, które mówiła nasza nauczycielka od historii. Wszyscy czuli sie już wolni od nauki, a przecież dopiero co napisaliśmy egzaminy gimnazjalne. Półżywa siedziałam w ławce i patrzyłam przez okno modląc sie aby za chwile zadzwonił dzwonek, po którym automatycznie powedrowałabym do domu, gdzie z kolei odrobiłabym wszystkie lekcje, pouczyła sie i może coś w końcu narysowała lub namalowała.

- Nastko, a ty co tak ciągle patrzysz sie przez to okno? Tam cały czas jest taki sam widok! Czekasz może na coś niezwykłego?

- Nie, P-

Nie było dane mi dokończyć, gdyż odezwał sie Łukasz.

- Tak, na ksiecia na białym koniu. - parsknął, a Małgosia oraz Oliwia parskneły śmiechem, nie mówiąc już o reszcie klasy, którzy zaczeli wykrzykiwać "Pani Devries!".

- Już, spokój, spokój! - rozkazała pani nauczycielka.

Zerknełam w strone blondyna z politowaniem. Gdy przestał sie naśmiewać, jego wzrok również pokierował sie na mnie. Moja mina mówiła mu wszystko - nie dorastasz mi nawet do piet. On zaśmiał sie pod nosem i zaczął rozmowe ze swoim przyjacielem - Markiem. Podparłam sobie brode o reke i skierowałam wzrok na nauczycielke, która ponowiła tłumaczenie jakiejś kolejnej wojny. Zaledwie kilka minut później, lekcje przerwał dzwonek. Jak na zawołanie, wszyscy zaczeli sie pakować do plecaków.

- Jutro kartkówka z trzech ostatnich tematów! Pamietajcie, abym nie musiała znowu wpisywać jedynek! - powiedziała w ostatniej chwili, zanim ktokolwiek zdołał opuścić klase.

Zgarnełam plecak i bluze, którą obwiązałam sobie w pasie i ostatnia opuściłam sale. Jedyne o czym aktualnie myślałam to obiad, łóżko i telefon. Jak zapewne każdy kto opuszcza szkołe. Po parunastu minutach byłam już w domu, gdyż nie miałam siły iść szybko. Torbe rzuciłam w najbliższy kąt na korytarzu i weszłam do kuchni, w której siedziała mama i Aleks, czekając na mnie z zupą warzywną. Niezbyt za nią przepadałam, ale głodny zje wszystko co podsunie mu sie pod nos.

- Jestem. - mruknełam siadając na krześle jak wielki hipopotam.

Leniwie wyciągnełam reke po łyżke do zupy i wszyscy zabrali sie za posiłek.

- A gdzie tata? - dodałam po chwili, dziubiąc bułke, która była cała w zupie.

- Aktualnie siedzi u siebie. - odparła mama, a Aleks prychnął pod nosem.

- A jadł obiad? - podpytałam.

- Zapytaj może raczej czy jadł już śniadanie, albo wczorajszą kolacje... - burknął Aleksander kończąc zupe.

- Tata je, ale w innych godzinach niż my. - wybroniła go jak zawsze mama, ignorując Aleksa.

- Czyli po nocach? - warknął mój wkurzony brat. - Nie widziałem go od tygodnia! Nie pozwalasz mi wchodzić nawet do waszego pokoju, bo tata niby cały czas pracuje, a mimo to nocą słysze aby jak szklane butelki trzaskają u was na dole! Jego posiłki opierają sie głównie na bazie alkoholu?!

Zerknełam na mame, której niebieskie, podkrążone oczy zalały sie łzami.

- Teraz już nie możesz mi zabronić wejść do pokoju, skoro nie tylko ja, ale także i Nasta zna prawde. Chce go widzieć i chce zobaczyć czy faktycznie haruje jak wół, czy też tonie w wódce jak ostatni pijak na osiedlu!

- Tata...

- Ma cieżkie dni... Tak, wiem, powtarzasz to nam od samego początku, co nie usprawiedliwia w żadnym wypadku tego jak sie zachowuje. - rzekł Aleks, a ja odsunełam na bok talerz i szklanke.

FRIENDZONE [PL] - L.D. 1&2&3 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz