...(52)...

1.9K 117 196
                                    

...(Leondre)...

Znudzony pierwszy raz w życiu oglądaniem anime, stwierdziłem, że pobawię się z Yukim w salonie. Usiadłem się na sofie, a pies, który aktualnie na niej spał, natychmiast się podniósł do pionu i zaczął merdać wesoło ogonem. Wyjąłem zza pleców jedną z jego zabawek - pomarańczowo-żółtą, gumową, piszczącą kość, na której widok natychmiast energicznie zaszczekał i zaskoczył z kanapy.

- Chcesz kosteczkę? Chcesz? - zapytałem radośnie swojego psa, który natychmiast ochoczo zaszczekał. - To łap!

Rzuciłem mu ją na drugi koniec pokoju, a on pobiegł w tamtą stronę. Złapał ją w zęby i przyniósł z powrotem. Oczywiście odzyskanie jej nie było takie łatwe. Chwyciłem ją za drugi koniec, a Yuki zaparł się łapami o dywan i zaczął potrząsać na boki łbem starając się ją odzyskać. Po dłuższej chwili zdołałem ją mu wyrwać. Zabawa trwała przez pół godziny, do momentu, gdy Yuki się znudził i poszedł się zajeść suchej karmy z miski. Ja też już zgłodniałem, więc zabrałem się za kanapki, które uszykowała mi mama. Prawdopodobnie przywiezie mi jeszcze coś do jedzenia po zakupach, więc przeżyje do wieczora.

Najedzony wróciłem do salonu i zacząłem sprawdzać instagrama. Wybiła godzina szósta i zrobiło się ciemno. Zapaliłem światło i wróciłem na swoje miejsce. Gdy usiadłem się, do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka. Westchnąłem ciężko i znów podniosłem się podchodząc do drzwi.

Mama miała wrócić dopiero o ósmej, więc może to Ben i Joseph?

Powoli odkluczyłem drzwi i zerknąłem przez szparę. Jedyne co zdążyłem zobaczyć to rękę Bena popychającą drzwi, tak że uderzyły  mnie prosto w nos. Syknąłem i odsunąłem się gwałtownie. Pomasowałem sobie twarz, ale znowu poczułem gwałtowny ból, tym razem w okolicach klatki piersiowej. Otworzyłem oczy i zobaczyłem przed sobą Anastazję.

- Eee?! Co się dzieje?! - wydukałem, gdy szatynka przytuliła mnie jeszcze mocniej.

- Leooo! - zaśmiała się i puściła mnie w końcu.

- Skąd się tu wzięłaś?! - zapytałem nadal nie mogąc się otrząsnąć po bliskim spotkaniu z drzwiami.

- W szkole mamy awarię ogrzewania, a przez to, że w Polsce jest aktualnie na minusie, nie mamy lekcji przez co najmniej tydzień! - wytłumaczyła, a ja przysunąłem ją do siebie i pocałowałem w policzek.

- Tęskniłem... - wyszeptałem jej do ucha.

- Dobrze, braciszku, a teraz proszę podziękuj nam za dostarczenie twojej wybranki w całości. - odezwał się Joseph targając za sobą jej walizkę.

- Właśnie... - westchnął Ben siadając się na kanapie.

- Jak ty z nimi wytrzymałaś w jednym aucie przez tak długi czas? - zapytałem się spoglądając na dziewczynę z podziwem.

- Nie miała wyboru. - wtrącił się znów Ben.

- Inaczej byśmy ją wysadzili gdzieś na środku lasu. - dopowiedział Joseph mrugając do mnie jednym okiem.

- Nie są tacy źli. - uśmiechnęła się do mnie szatynka.

- Mhm, powiedzmy, że ci wierzę. - westchnąłem i zabrałem walizkę Nasty, którą przy kanapie zostawił Joseph. - Chodź do góry...

Dziewczyna weszła po schodach, a ja tuż za nią.

- Tylko nie bądźcie zbyt głośni. - poprosił Jospeh, na co wymownie przewróciłem oczami.

- Inni domownicy chcą przeleżeć spokojnie wieczór przed telewizorem, bez niepotrzebnych jęków i hałasu. - mruknął Benjamin.

- Zamknijcie się. - syknąłem w ich stronę, na co tylko zarechotali.

FRIENDZONE [PL] - L.D. 1&2&3 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz