...(46)...

2.2K 139 271
                                    

...(Leondre)...

Nadszedł dzień wyjazdu do Anastazji. Charlie ogarnął bilety, a więc nie miałem się o co martwić.

Chyba.

Aktualnie siedziałem razem z nim na lotnisku trzymając kurczowo przy sobie swoje najcenniejsze rzeczy, czyli plecak wraz z walizką. Zniecierpliwiony i podekscytowany jednocześnie, tupałem nogą o ziemię i bawiłem się telefonem obracając go w rękach.

- Czemu ty taki nerwowy? - zapytał nagle Charls zerkając na mnie zza telefonu.

- Chcę już być w Polsce. - burknąłem i zacząłem delikatnie uderzać telefonem o swoje czoło. - Ja ci mówię, że tym razem rozejdziemy się z Nastą będąc już parą!

- Powtarzałeś to już tak wiele razy... - westchnął znudzony.

- Tym razem mam takie przeczucie!

Blondyn pokiwał głową, ale widać było, że niezbyt wierzy w moje słowa. Zerknąłem na zegarek i wstałem na proste nogi.

- Wstawaj, za dwadzieścia minut wylatujemy, chodźmy walizki odstawić oraz przygotować się psychicznie. - powiedziałem, a chłopak niechętnie wstał z metalowego krzesełka oraz udał się tuż za mną.

- Jesteś przewrażliwiony. - stwierdził, a ja postanowiłem na to nie odpowiadać.

Odprawiliśmy walizki i poszliśmy kupić sobie coś do picia w sklepiku stojącym niedaleko. Charls kupił jakąś kawę, a ja wziąłem sobie gorącą herbatę oraz biszkopty do przegryzienia w trakcie lotu.

- Ej, kup Naście czekoladę Hershey's... Z pewnością jej zasmakuje, a podobno takich produktów nie ma u nich dużo. - zaproponował Charlie.

- Ona nie je czekolady. - mruknąłem pod nosem wkładając sobie do plecaka biszkopty.

- Jasne, jasne... Ona STARA się nie jeść czekolady. No kup jej! Na pewno się ucieszy. - podpuścił mnie Charlie, więc zacząłem się zastanawiać nad tą propozycją.

- A ty czemu tego nie kupisz Mai? - zapytałem podejrzliwie.

- Mam już dla niej kilka dużych paczek Reese's, które wprost uwielbia. Zawsze jej je przywożę. - wzruszył ramionami, podczas gdy wyciągałem z plecaka portfel.

- No dobra. - westchnąłem przekonany i zwróciłem się do sprzedawczyni z prośbą podania mi dwóch tabliczek owej, podobno wybornej, białej ciasteczkowo-kremowej czekolady.

Charls zaśmiał się pod nosem i gotowi skierowaliśmy się do samolotu, gdyż już niedługo miał odlecieć. Zajęliśmy odpowiednie miejsca w środku i czekaliśmy na start.

...

W Polsce, w Poznaniu wylądowaliśmy około godziny trzeciej. Najpierw musieliśmy ogarnąć jakiś dojazd, gdyż Charls stwierdził, że nie opłaca im się wynajmować samochodu na ten pobyt. Sprawdziliśmy jak jeżdżą pociągi i poszliśmy kupić bilet na jeden, który odjeżdża za pół godziny. Usiedliśmy się w odpowiednim miejscu i czekaliśmy.

- Ty w ogóle wiesz co to znaczy być w związku? - zapytał mnie blondyn, a ja pokiwałem głową. - To powiedz.

- To znaczy... Związek jest oparty na zaufaniu oraz wsparciu, ale także wszelakich odpałach i licznych wspólnych tematach do rozmowy. - wytłumaczyłem to na jednym wydechu.

- Ale... w ogóle wiesz co robią razem zakochane w sobie osoby? - dopytywał uparcie dalej.

- No, jasne... Chodzi się na randki... spędza się czas oglądając filmy, rozmawiając, robiąc rzeczy, które lubi ta druga osoba... często się przytula swoją drugą połówkę, całuje no i...

FRIENDZONE [PL] - L.D. 1&2&3 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz