...(30)...

2.5K 119 386
                                    

...(Anastazja)...

Otworzyłam oczy zerkając na zegar, którego wskazówki pokazywały godzinę szóstą rano. Jakim cudem obudziłam się tak wcześnie?! Nakryłam na swoją twarz kołdrę, ale nie byłam w stanie ponownie zasnąć. Wciągnęłam powietrze ustami, gdyż miałam zatkany nos i odwróciłam się na drugi bok. Pierwszą rzeczą, a raczej osobą, którą ujrzałam był Leo, który spał sobie tak po prostu opierając się o łóżko. Uśmiechnęłam się na jego widok i poczułam gdzieś w okolicach klatki piersiowej przyjemne ciepło, a moje serce zabiło trochę gwałtowniej niż zazwyczaj.

Czekaj... Co to było?

Zwykle takie uczucie towarzyszyło mi podczas szkolnych przerw, kiedy Łukasz z nami rozmawiał lub tylko przechodził obok. Poczułam się jakby był gdzieś blisko. Trochę zdezorientowana rozejrzałam się wokół, po czym walnęłam się solidnie w czoło.

Jakim cudem miałby znaleźć się tutaj Łukasz, idiotko?!

Znowu zwróciłam wzrok na Leondre, niewinnie leżącego tuż obok z tą swoją uroczą fryzurą, którą, jak zawsze, miał w nieładzie. Znowu serce zabiło dwa razy szybciej.

Co się ze mną dzieje? Może to tylko przez to, że jestem chora?

Stwierdziłam, że to najprawdopodobniejsza i najbardziej logiczna teoria, więc przestałam dłużej nad tym rozmyślać. Wolno wstałam z zamiarem udania się do łazienki. Moją głowę zaatakował nagły, pulsujący ból, więc usiadłam się chwytając się mocno za to miejsce.

- Cholera... - mruknęłam cicho, ale to wystarczyło, aby obudzić mojego "współlokatora".

- Hmm? Anastazja? - zapytał niepewnie i otworzył oczy. - Co robisz?

Usiadł się opierając się o łóżko i jedną ręką poprawił swoją grzywkę przekładając ją na jeden bok.

- Chciałam właśnie iść do łazienki... - powiedziałam cicho i powoli wstałam na równe nogi.

- Czekaj! - wstał natychmiast i podszedł do mnie. - Dzisiaj w nocy już wystarczająco się wierciłaś, więc lepiej abym cię odprowadził.

- Co? Wierciłam się w nocy? - zapytałam niepewnie, gdyż nie mogłam sobie nic przypomnieć.

- Znaczy... Ciągle wstawałaś i chciałaś chodzić po pokoju. Bez przerwy mruczałaś, że ci gorąco i chcesz jechać do domu. Mówiłaś jeszcze wiele innych rzeczy, ale po polsku, więc nie zrozumiałem co masz na myśli. - wytłumaczył, a ja słuchałam go w skupieniu i niemałym szoku.

- Serio? - spytałam, ponieważ ciągle nie byłam w stanie mu uwierzyć.

- Dlatego właśnie masz założony krótki rękaw, bo sama zaczęłaś się rozbierać. - mruknął nieśmiało, a ja poczułam wpływające na moją twarz rumieńce.

- C-co?! Ale...

- Nie martw się... - przerwał mi w połowie. - Zrobiłaś to w łazience... Sama...

- To dobrze... - odetchnęłam z ulgą i wyszłam z pokoju, a blondyn tuż za mną. - A ty co? Gdzie idziesz?

- Pilnować cię, abyś niczego głupiego nie odpaliła. - uśmiechnął się, a ja prychnęłam zatrzymując się przed drzwiami łazienki.

Uśmiechnęłam się zadziornie do chłopaka.

- Chcesz ze mną wejść? - rzekłam cichym, charyzmatycznym tonem głosu.

- Ja poczekam. - powiedział, i o dziwno, wcale się nie zarumienił.

Lubiłam wprawiać go w zakłopotanie, no ale trudno.

FRIENDZONE [PL] - L.D. 1&2&3 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz