...(14)...

3K 135 71
                                    

!!! PROSZĘ PRZECZYTAJ NOTKĘ NA DOLE !!!

...(23 czerwca, Anastazja)...

Właśnie szykowałam się do wyjścia do szkoły. Był to mój ostatni dzień, teraz będę mieć dwa miesiące luzu. Właśnie zakładałam białą bluzkę oraz czarną spódniczkę, czyli zestaw, który zawsze zakładałam jak trzeba iść na galowo do szkoły.

 Właśnie zakładałam białą bluzkę oraz czarną spódniczkę, czyli zestaw, który zawsze zakładałam jak trzeba iść na galowo do szkoły

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zabrałam torebkę, do której włożyłam siatkę na swoje świadectwo, telefon, portfel oraz kartkę z długopisem. Zeszłam na dół na śniadanie, gdzie siedział już uszykowany mój brat. Byłam nieco zaskoczona, bo zwykle o tej godzinie go dopiero wyciągałam z łóżka. A on już zdążył zjeść śniadanie i czekał siedząc w telefonie. Gdy przeszłam obok niego, wyraźnie poczułam zapach perfum taty. Zdziwiło mnie to bardzo, ponieważ zwykle nie dbał o wygląd, a zwłaszcza o zapach. Zawsze czuć od niego było tylko i wyłącznie pot. Westchnęłam i zalałam sobie płatki mlekiem, zastanawiając się co takiego się stało Aleksowi. Skierowałam się w stronę stołu, usiadłam się i zaczęłam jeść.

- Ej, Anastazja, mam dobrze ułożone włosy? - zapytał, a ja przerwałam na chwilę posiłek i spojrzałam na niego.

- Są w porządku. - mruknęłam uśmiechając się. - Pożyczyłeś perfumy taty?

- Może i co z tego? - westchnął spoglądając na mnie spod byka.

- Nic, nic... - zaśmiałam się pod nosem i zabrałam się z powrotem za jedzenie, a Aleks wymownie przewrócił oczami.

Gdy skończyłam jeść, natychmiast wyszłam z domu i pokierowałam się w stronę kościoła. Uczniowie przed zakończeniem roku szkolnego, mają mszę w naszym kościele. Ja sama regularnie co niedzielę chodzę na mszę, ponieważ jestem wierząca. Do kościoła miałam około pięćdziesiąt metrów, więc dotarłam tam dość szybko. Zajęłam miejsce tuż obok Mai. Msza wydawała mi się trwać w nieskończoność. Nasz ksiądz gadał i gadał na kazaniu o bezpieczeństwie w wakacje i nie piciu alkoholu. W końcu kiedy msza dobiegła końca, udaliśmy się do szkoły. Na głównej hali do ćwiczeń ustawiona była tablica z napisem "ZAKOŃCZENIE ROKU SZKOLNEGO". Rozpoczął się apel w wykonaniu klasy trzeciej gimnazjum. Były piosenki, wierszyki i inne. Ja przez większość czasu rozmawiałam z Mają, albo sprawdzałam Instagrama. W końcu na środek wyszła nasza dyrektorka - wysoka, szczupła kobieta o końskiej twarzy i zakrzywionym nosie. Na sobie miała czarną, obcisłą sukienkę do kolan, a na nogach bardzo wysokie szpilki, przez które wyglądała jakby miała co najmniej dwa metry. Wygłosiła jakąś przemowę o tym, że wszystko się kiedyś kończy i o bezpieczeństwie w wakacje. Miała ona charakterystyczny wysoki głos i przeciągała sylaby, przez co jej wypowiedzi często wydawały się dłuższe niż są na prawdę. W końcu powiedziała ostatnie zdanie, po którym wszyscy się zerwali - Żegnam was, a teraz udajcie się na spotkanie z wychowawcami. Tak jak powiedziała, tak zrobiliśmy. Pędem wybiegliśmy z sali i ruszyliśmy na drugie piętro naszej szkoły, gdzie mieliśmy klasę. Usiedliśmy się w ławkach - ja razem z Mają w drugiej. Naszym wychowawcą był pan od polskiego, nazywał się Zbytniewski, był trochę przerażający, ale dzięki temu chłopacy się go bali i starali się nie robić różnych awantur, by nie musieć mieć potem problemów z nim. Zbytniewski  nigdy nie lubił dużo mówić na zakończenie. Wręczył nam świadectwa i powiedział do widzenia. Wszyscy wyszliśmy biegiem ze szkoły i udaliśmy się do domów. Do szkoły miałam jeszcze bliżej niż do kościoła, więc dotarłam do domu w bardzo krótkim czasie. Mojego brata jeszcze nie było. Poszłam od razu do swojego pokoju i przejrzałam jeszcze raz swoje świadectwo.

FRIENDZONE [PL] - L.D. 1&2&3 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz