03/09/15

2.2K 510 280
                                    

— O, Chanyeol! — Klasnął w dłonie Jongin, zauważając młodego Parka, który jak zawsze siedział pod ścianą, bawiąc się swoim Spider-manem.

Uśmiechnął się łobuzersko i podszedł z Baekhyunem do samotnego chłopca.

— Widzę, że dalej masz swoją zabawkę — powiedział kpiąco, krzyżując ramiona na torsie, jednoczenie lekko kopnął młodszego, który bardziej skulił się w sobie. — Pożyczam, dziękuję. — Jongin wręcz wyrwał figurkę Chanyeolowi, który w tej chwili był bezsilny. Nie potrafił się przeciwstawić starszemu, dzięki czemu stawał się coraz większą ofiarą i pacynką, z którą można robić wszystko co się zechce.

Kim, ze zwycięskim uśmiechem na twarzy, zaczął dokładnie oglądać zabawkę Yeola, odchodząc od niego na kilka kroków. Po chwili jednak stwierdził, że nie chce jej, dlatego z całej siły rzucił ją w kierunku szlochającego chłopca, który rozpłakał się jeszcze bardziej, gdy zobaczył, jak główka superbohatera odłącza się od reszty ciała.

— Bezużyteczne — westchnął Kim, spoglądając na Baekhyuna. — Prawda?

Byun tylko zacisnął swoje rączki w pięści, hamując się przed zrobieniem nowemu koledze krzywdy. Był zły na Jongina za to, jak potraktował Chanyeola. Niewinnego chłopca, który w zasadzie nic mu nie zrobił. Nie wchodził w drogę ani nic.

— Sam jesteś bezużyteczny, Jongin — warknął Baekhyun, patrząc złowrogo na wspominanego chłopca, który tylko zaśmiał się ironicznie.

— Baekhyun obrońcą grubasa?

Baek nic się nie odezwał, tylko podbiegł do Jongina, zaczynając go bić. Mama od zawsze powtarzała mu, że przemoc nie rozwiąże jakichkolwiek problemów, lecz w tej chwili nie panował nas sobą.

Przerażony Chanyeol patrzył na dwójkę bijących się chłopców, którzy również nie oszczędzali sobie słów. Dopiero, gdy jednemu z nich pociekła krew z nosa, młody Park postanowił zdobyć się na odwagę i rozdzielić kolegów z klasy, zanim zdążą się pozabijać.

Kiedy tylko podszedł do bijących się, sam dostał w nos od Jongina, który specjalnie go uderzył, rozwalając mu nos, z którego od razu popłynęła strużka krwi.

Chłopak jęknął z bólu, odsuwając się.

— Chanyeol — pisnął Baekhyun, który był najgorzej poszkodowany z całej trójki. Od razu odskoczył od Jongina, który tylko wykorzystał szansę i uciekł do łazienki.

Chanyeol spojrzał na starszego chłopca, który zaczął szukać chusteczek w swoim plecaku. Baekhyun martwił się bardziej o Chanyeola, niż o samego siebie.

Ten jednak wstał i podszedł do swojej zepsutej zabawki. Usiadł na ziemi, pociągając zakrwawionym nosem i wziął w jedną dłoń głowę superbohatera, a w drugą resztę jego ciała.

Odwrócił głowę w momencie, w którym poczuł rękę na swoim ramieniu. Spojrzał smutno na nowego ucznia, który po chwili usiadł obok niego, wręczając mu chusteczkę, aby mógł zetrzeć choć trochę krwi ze swojej twarzy.

— Myślę, że da się go naprawić — powiedział Baek, wskazując na zepsutą zabawkę, a w miedzy czasie, drugą rączką otarł swoją krew. — Jongin już ci nic nie zrobi. Obiecuję ci to, Park Chanyeol. — Uśmiechnął się przyjacielsko, czytając wygrawerowany napis na identyfikatorze kolegi.

a/n; rozdział ten pisany na szybko, nie lubię jongina tak jak tego rozdziału, pa;; będę pisał lepsze, przysięgam

ugly » chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz