12/09/06

1.4K 274 57
                                    

Chanyeol ostrożnie rozejrzał się po średniej wielkości pomieszczeniu, w którym od kilku minut odbywało się spotkanie, mające na celu zapoznanie członków nowego zespołu, który zadebiutuje już w nowym roku.

Zmierzył szybko każdego wzrokiem, wymyślając przy tym różne teorie na ich temat. Choć większości nie znał, po ich wyglądzie, mimice czy zachowaniu, próbował odgadnąć każdą osobowość.

Podczas, gdy wypowiadał się na swój temat Jongin, Park wgapił się w puste krzesło, które - według niego - powinno być zajęte przez ostatnią osobę.

- Znam się z Sehunem i z Chanyeolem. W końcu w czasie liceum mieliśmy swój własny zespół. - Wyszczerzył się szeroko, kierując swój wzrok na pewnego sowookiego chłopaka, który tylko z wielką obojętnością i znudzeniem zerknął na niego, kręcąc swą głową. - Nie wiem co mogę jeszcze dodać, dlatego oddaję głos Chanowi - dodał, spoglądając tym razem na zdezorientowanego szatyna, który dopiero po usłyszeniu swojego imienia ogarnął się, wracając do rzeczywistości.

Kai podał mu małą pałeczkę, do której była przywiązana niebieska bandana. Ścisnął mocno kawałeczek drewna i po raz kolejny rozejrzał się po pomieszczeniu, przygryzając nerwowo swoją wargę.

Zwilżył jeszcze swoje pełne wargi i westchnął ciężko.

- Więc tak - zaczął mówić, lecz jego wypowiedź została szybko przerwana przez zdyszanego szatyna, który wpadł do sali. Tym sposobem zwrócił na siebie uwagę wszystkich zebranych, którzy w późniejszych chwilach, między sobą, zaczęli cicho komentować spóźnionego.

Chanyeol widząc Baekhyuna, spiął się, cały czas śledząc go wzrokiem. Nie mógł uwierzyć, iż to właśnie jego przyjaciel, a właściwie były chłopak sprzed kilku lat, zajmuje miejsce ostatniego członka grupy.

- Byun Baekhyun? Proszę usiąść między Minseokiem a Kyungsoo - odezwał się lekko zirytowany menager, mierząc złowrogo speszonego dwudziestolatka, który od razu wykonał polecenie. - Dziękuję, możesz kontynuować.

Chanyeol pokiwał głową i wpatrując się w aż za dobrze znaną mu postać, wziął głęboki wdech.

- Jestem Park Chanyeol. W dzieciństwie nosiłem tytuł brzydkiego dzieciaka, który nie miał przyjaciół oraz był dręczony, lecz dzięki pewnemu chłopczykowi, moje szare życie w strachu nabrało kolorów i pewności siebie, dzięki czemu byłem nareszcie szczęśliwy. - Uśmiechnął się delikatnie do Baekhyuna, który z kamienną twarzą słuchał go bardzo uważnie. - Kiedyś złożyłem pewną obietnicę. Mianowicie, obiecałem, że spełnię marzenia taty, który nigdy nie mógł być piosenkarzem. Mówiłem, że jako dorosły chłopak będę zakładał maskę Spider-Mana, by inni nie mogli widzieć mojej brzydoty, i będę śpiewał. Cóż, w tym momencie pragnę zrezygnować z członkostwa, ponieważ w liceum mogłem spełnić tą obietnicę, a wśród was jest osoba, która kiedyś bardzo mnie zraniła. - Wypowiadając ostatnie zdanie, odwrócił wzrok od Byuna i przejechał wzrokiem po każdym. Wszyscy siedzieli w kompletnym osłupieniu, nie dowierzając temu, co przed chwilą usłyszeli. - Dziękuję, to tyle ode mnie.

Szatyn wykonując delikatne skinięcie głową, oddał pałeczkę koledze obok, który niepewnie ją od niego wziął.

Jongin po chwili szturchnął przyjaciela, wciąż nie mogąc uwierzyć. Przecież jak on mógł zmarnować taką szansę? Owszem, Chanyeol nie chciał jej trafić, lecz ze względu na jednego chłopaka, postanowił po prostu odejść.

- Powaliło cię?! Park, co ty robisz?!

Chanyeol w ramach odpowiedzi wzruszył swoimi ramionami i ostatni raz skierował swój wzrok na byłego chłopaka, w którego oczach mógł dostrzec smutek, ból, żal, jak i łzy, które w przeciągu kilku sekund zaczęły spływać po jego rumianych policzkach.

- Odchodzę, rezygnuję, cokolwiek. Proszę, uszanujcie mój może zbyt pochopny wybór. Życzę wam powodzenia i będę kibicował, abyście stanęli na samym szczycie. - Mówiąc to, wstał na równe nogi i nawet nie zważając na słowa najstarszego, wyszedł z sali, trzaskając przy tym drzwiami.

W tym samym czasie Sehun podbiegł do płaczącego Baekhyuna, który czuł ogromne poczucie winy za to, co się stało. Wiedział doskonale, że to przez niego Chanyeol postanowił zrezygnować ze swoich marzeń, a także obietnicy, choć już w liceum połowicznie wszystko zrealizował.

Byun zapomniał, wymazał z pamięci słabego, brzydkiego chłopca, w którym przyszło mu pierwszy raz szczerze się zakochać. Choć początkowo cierpiał z tego powodu, jednakże odległość, jak i nowe znajomości, przyspieszyły wymazanie Chanyeola ze swojego życia.

Tak bardzo młodszy stał się dla niego obojętny, iż nawet nie potrafił go teraz poznać.

Lecz do niego dotarło, że tak naprawdę Chanyeol wciąż był i będzie dla niego najważniejszą osobą. Mimo kilku lat od ich ostatniego spotkania, uczucia nie zmieniły się, a on nie chcąc siedzieć bezczynnie, odsunął od siebie młodszego chłopaka, po czym szybko i bez słowa opuścił pomieszczenie, zostawiając zdezorientowaną grupę.

- Chanyeol! - Jego głos echem odbijał się po pustych, długich i dużych korytarzach, podczas gdy biegł, rozglądając się za wspomnianym. Miał nadzieję, że ten nie zdążył odejść daleko. - Chanyeol... - zatrzymał się w miejscu, ocierając swoją mokrą twarz.

Rozejrzał się raz jeszcze, dzięki czemu dostrzegł przez szklane drzwi postać wysokiego szatyna, któremu uroczo odstawały uszy. Wiedział kim on jest, dlatego śmiało pociągnął za klamkę i wyszedł z budynku, od razu podchodząc do młodszego, który cicho płakał.

- Chan... Możemy pogadać? - Stanął za nim, niepewnie opierając swoją dłoń na jego ramieniu, gdzie nie potrafił już wyczuć tych wszystkich nawet najmniejszych kosteczek. Chanyeol zmienił się i to mu imponowało.

Młodszy tylko pociągnął nosem, przetarł twarz rękawem przydużej bluzy i nie wydając z siebie żadnego słowa, zaczął zastanawiać się nad słowami starszego, który nieustannie stał za jego plecami, mając dłoń na ramieniu.

Rozdział Byun Baekhyuna chciał mieć już za sobą, lecz serce kazało mu wrócić do samego początku, pisząc tą opowieść od nowa.

kochajcie mnie
za ten rozpisowy rozdział
kolejny idk kiedy, bo również
takowy muszę napisać:)

ugly » chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz