— Jongin!
Chanyeol podbiegł do Kima, który grzebał w swojej szkolnej szafce. Przystanął zdyszany, spoglądając jeszcze na zdjęcie jakiegoś chłopca, które trzymał w swoich dłoniach.
— Co ty ode mnie chcesz? — Kim z wyższością spojrzał na czerwonowłosego, mierząc go wzrokiem od góry do dołu. — Zajęty jestem, a zaraz lekcja.
Chanyeol westchnął ciężko, by po chwili spojrzeć wprost na chłopaka.
— Nie baw się ze mną w głupie podchody — odezwał się, zaciskając palce na zdjęciu. — To jest... Jongdae, tak? — Uniósł fotografię tak, by niższy mógł na nią spojrzeć. — Jongin, co się dokładnie stało? Naprawdę nie pamiętam. Proszę, powiedz...
Jongin zamknął swoją szafkę, od razu się o nią lekko opierając. Westchnął jeszcze, krzyżując swoje ramiona na torsie.
— Naprawdę nie pamiętasz? Nie pamiętasz tego, jak kiedyś byliśmy przyjaciółmi? Jak tego feralnego dnia bawiliśmy się u mnie w domu? — Nie potrafił zapanować nad sobą, a w oczach od razu pojawiły mu się łzy.
Chanyeol nie odezwał się. Pokręcił jedynie głową, czując się bardzo głupio, ponieważ chciał to pamiętać.
— To było przed moim domem. Graliśmy wtedy w piłkę. W pewnym momencie musiałem pójść do domu, aby załatwić swoje potrzeby w toalecie, a ciebie zostawiłem z czteroletnim Jongdae — przerwał na moment, aby przełknąć okropną gule, przez którą nie mógł normalnie mówić oraz otarł swoje oczy rękawem niebieskiego swetru, będącym szkolnym mundurkiem. Westchnął jeszcze, powstrzymując płacz, bo nie chciał na forum pokazywać swoich słabości. — Nie wiem co ty odwaliłeś wtedy Park, ale gdy tylko wyszedłem z domu, widziałem jedynie jak biegniesz w stronę ulicy, gdzie mojego brata śmiertelnie potrącił samochód.
— Ja... — Chanyeol mruknął, a w jego oczach od razu zgromadziły się łzy. Był bardzo wrażliwym nastolatkiem.
— Znienawidziłem cię. Zerwałem naszą znajomość i... od tamtego momentu niszczę ci życie na tyle, na ile potrafię. Nigdy ci tego nie wybaczę.
— Ja... Przepraszam, Jongin...
— W dupie mam twoje przeprosiny, Park. Czasu już nie cofniesz. Nie sprawisz, że znowu mój braciszek będzie żył. To boli, wiesz? Strata ważnej osoby, która dodatkowo ginie ma twoich oczach.
Chanyeol zagryzł dolną wargę do krwi, by po chwili zadać jeszcze jedno, nurtujące go pytanie:
— Dobrze, ale co ma do tego Baekhyun? Dlaczego po kolei odsuwasz ode mnie ludzi?
— Baekhyun jest wartościowym człowiekiem, który owszem, pomagał ci w podstawówce i niejeden raz się z nim biłem, ale byłoby dziwnie, gdybym pisał z nim jako Jongin, prawda? Dlatego wymyśliłem Kaia, pod którego teraz podszywa się Sehun.
— C-Co? — Baekhyun przystanął, wpatrując się w Jongina. Nie chciał podsłuchać rozmowy, lecz był do tego zmuszony, ponieważ chciał wziąć coś ze swojej szafki. — To wszystko kłamstwa tak? Chanyeol wiedziałeś o tym? Wy... Ugh!
Najniższy z nich odszedł biegiem, chowając twarz w swoich dłoniach. Jongin również poszedł w ślady Baekhyuna, dlatego za chwilę zostawił samego Chanyeola, który od razu oparł się plecami o szafki, od razu siadając na podłodze.
W tym momencie nie obchodził go dzwoniący na lekcję dzwonek.
CZYTASZ
ugly » chanbaek
Fanfictiongdzie chanyeol to brzydki chłopiec piszący dziennik, a baekhyun to ten, który jako jedyny chciał się z nim zaprzyjaźnić >>> ©xjunsu | 2017 najwyższe notowanie ; 171124- #6 w fanfiction