7.

5.9K 218 2
                                    

Ostatni raz przytulam tych debili po czym wsiadam do autobusu jadącego na lotnisko. Macham im ręką na pożegnanie a po chwili znikają mi z pola widzenia. Będę tak cholernie tęsknić. Kupiłam po drodze nową kartę do telefonu, więc ją teraz wymieniam. Włączam z powrotem telefon i uśmiecham się do niego na widok tapety. Jestem tam ja w stroju księżniczki z chłopakami na ostatniej imprezie. Siedzę u Luka na kolanach roześmiana a chłopaki wlewają mu do buzi jakiś trunek przy czym Alan jest w stroju czerwonego kapturka a Edie smoka. Boże co to była za impreza...

*Wspomnienie*
Wchodzimy właśnie do klubu tylnym wejściem, bo mamy zakaz do imprezowania tutaj po ostatnim wybryku. Ale mniejsza z tym. Jako ze jest to impreza na którą trzeba się przebrać za kogoś z bajki to ja jestem księżniczką, Alan czerwonym kapturkiem, Edie smokiem a Luke super bohaterem. Jesteśmy juz przy ostatnim schodku żeby wejść na impreze gdy nagle zatrzymuję nas głos faceta- chyba właściciela tego klubu...
-Nareszcie! Ile można na was czekać?! Ruchem rury na wasz taniec są juz wolne i wszyscy czekają na was!- i wepchnął nas na scenę, gdzie były juz wolne cztery rury do tańca. Podeszła do nas jakaś laska z wódką i kieliszkami nalała do czterech kieliszków i nam dała. Ja na trzeźwo tego nie zniose! Wyrwałam jej całą butelkę i wypiłam szybko. Chłopaki zaczęli się śmiać, ale mi nie było za bardzo do śmiechu. Włączył się podkład i zaczęliśmy tańczyć. Alkochol uderzył mi do głowy wiec nie przejmowałam się niczym. Po kilku minutach skończyliśmy swój jakże ciekawy taniec i poszliśmy pić. Zasiedliśmy w loży i co kilka minut przynosili nam kieliszki z whyski, lub dla mnie mocne drinki. Śmiałam się ile się da gdy graliśmy w butelkę. W końcu urwał mi się film.
*Koniec wspomnienia*

To było coś. Nawet nie wiem ile zleciało ale jestem już na lotnisku. Zabieram walizke i idę na odprawe. Jest prawie 11.30 mama wraca o 13 czyli ja juz będę w drodze do LA. Ups.. Chyba mnie nie zatrzyma. Przechodze przez bramki i idę do samolotu. Siadam w wyznaczonym dla mnie miejscu i czekam na odlot. Muszę znaleźć prace i hotel w którym się zatrzymam a potem wynająć mieszkanie. Nic łatwiejszego.. W końcu samolot rusza a ja wyglądam przez okno. Gdy jestem juz w powietrzu robię zdjęcie z podpisem "Los Angeles nadchodze!". Zakładam słuchawki i Włączam pierwszą lepszą piosenkę, którą okazuje się "Broken People". Przymykam oczy i zastanawiam się dlaczego moje życie się tak potoczyło? Czym ja mojej matce zawiniłam? I ten facet. Przecież jak chciał bzykać to miał moją matke do tego a nie mnie! Przecież ja tego nie chciałam! Nawet nie spostrzegłam kiedy moje policzki zrobiły się mokre od łez. Moje życie jest do dupy!

Very bad girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz