27.

3.2K 125 0
                                    

-To opowiesz nam co sie dzieje?- zapytał Edie. Siedze właśnie w salonie na kanapie i mam wyjawic prawdę. W ręce ściskam białe koperty do nich. Boje sie wiec sciskam rękę Lotte. Nikola musiała wyjść sie przejść bo ma mętlik w głowie i nie wie jak to poukładać. Mówi ze nie wie co ma zrobić z informacją o naszym ojcu i co zrobi gdy jutro dojdziemy do mojego byłego domu. Czy będzie sie umiala powstrzymać w czym kolwiek żeby nie zrobić nic mojej matce. Zebrałam sie w sobie i zaczęłam historie.
-No wiec... Bo Alan... On...- jąkałam sie i nie umialam nic powiedzieć. Wzielam głęboki wdech.- On nie żyje. Miał raka.... Zmarł na moich rękach a ja nie mogłam nic zrobić.- znowu tego samego dnia płakałam.- Kazał przekazać wam te koperty. Tu są listy do was. Nie wiem co tam jest, ale ja tez mam tajemnice ktora dotyczy tez jego. On.. To znaczy my.. To znaczy...- westchnełam żeby się uspokoić i kontynuowałam.- Najpierw on był bossem w gangu... Najsilniejszego gangu w LA. Bad Angels. Gang po swojej śmierci przekazał mi jako Bad Angel i mojemu przyjacielowi Lucasowi jako Demon. Do gangu wstapilam dzień po przyjeździe tam. Wygralam wyścig i rzuciłam wyzwanie mojemu ojcu które tez wygrałam. On nie wie ze ja i Niki jesteśmy jego córkami. Jest bossem wrogiego nam gangu. Miałam najpierw plan przyjechac tu z siostra i wyciągnąć od matki wiadomosci a przy okazji was odwiedzić. Ale teraz miałam tez na głowie przekazanie wam informacji o śmierci naszego przyjaciela.... Przepraszam.- zaplakalam i wtuliłam sie w Lotte jeszcze bardziej. Bałam się ich reakcji. Bałam sie ze mnie wyrzucą z domu i nie będą chcieli mnie znać. W końcu jestem bossem, nie pomoglam przyjacielowi kiedy on umierał i nie powiedziałam im o niczym wcześniej. Luck wstał i podszedł do mnie chwytajac mnie za rękę.
-Za co przepraszasz? Nie masz za co. To nie twoja wina ze miał raka. Los wybrał jego i to on musiał umrzec. A co do roli bossa. Jeżeli ty chcesz nim być to ja nie będę cię od tego odciągal. To twoja decyzja a ja mogę cię tylko wspierać. Nie wydam cię nikomu. Obiecuje.- przytulilam sie do niego. Był najlepszy. Nie wiedziałam tylko jak przyjmie to Edie. Spojrzałam na niego a on bez słowa mnie do siebie przytulil. Myślałam ze on będzie krzyczał czy coś ale jednak jestem glupia. Te piękną chwile przerwała Niki wbiegajaca do domu cała zdyszana.
-Oni tu są!- nie rozumiałam o co jej chodzi. Wiedziałam ze ma to coś wspólnego z gangiem ale miałam jeszcze tyci nadzieje ze jednak sie myle.
-Kto?- wzięła głęboki wdech i odpowiedziała.
-Ludzie z Shark.- no i w tym momencie moje nadzieje poszły w pizdu i jeszcze dalej.
-Dobra nie ma na co czekać! Lotte sprawdź o której zamykają tutejszy sklep z bronią. Nikola sprawdź serwis z autami blisko naszego zamieszkania. I zobacz czy są jakieś zabezpieczenia.- rozkazalam. Musimy szybko działać zanim oni na nas napadną a my nie będziemy mieli czym sie bronić czy uciec.
-A my? Może my tez się na coś przydamy.- Zapytał Edie.
-Jest ktoś z was dobrym hakerem?- zapytałam z nadzieja ze jednak któryś jest i będzie mi w stanie pomoc.
-No ja jestem ale o co chodzi?- odezwał sie znowu Ed
-Umiesz włamać sie na system i wyłączyć kamery?- potwierdził kiwnęciem głowy wiec kontynuowalam.- Dobra to plan później. Muszę pomyśleć.- Alan był bossem to musiał mieć gdzieś tutaj broń. Gdzie ja bym schowala gdybym byla bossem... Kurwa przecież ja nim jestem... Jestem głupia. Pokój albo piwnica! Jedno z dwóch.- Luck! Gdzie jest pokój Allana?! A! Macie piwnice?!- zapytałam a on spojrzał na mnie jak na idiotke. Po chwili zaczął sie śmiać bo to dosyć smiesznie brzmiało jednak spowarznial i sie zastanowil.
-Piwnicy nie mamy, a pokój Allana.. Za mną!- ruszylam za nim a juz po chwili bylam w pokoju zmarłego przyjaciela. Zaczęłam szukać wszędzie gdzie to możliwe. W szafie nie było niczego ciekawego, same ubrania. Pod łóżkiem znalazłam kij bejsbolowy. Byla na nim jakaś karteczka. Od Allana do mnie.
    "Ivy.. Zabawa dopiero sie zaczyna. Ten kij to prezent dla ciebie. Użyj go dobrze. Broń palna jest w srytce pod dywanem. Kocham cię ksiezniczko.
                                               Allan"
-Gdzie jest jakiś dywan tutaj?!- zapytałam zdenerwowana bo do tej pory nie widziałam w zadnym pokoju dywanu
-Jest jeden jedyny dywan w pokoju twojej siostry.- szybko pobieglam i odszukałam pokoj Nikoli. Faktycznie był tam szary dywan. Dosyć duży. I ciężki.
-Luck!- zawolalam.- Nosz kurwa! Luck!- w końcu chłopak pojawił sie w pokoju.
-Co jest?- zasmial sie na widok moich prób zwiniecia dywanu.
-Pomoz mi!- krzyknelam a on zaczął go podwijac. Były tam male drzwi. Otworzylam je i zobaczyłam pełno broni. Zaczęłam wyjmować pistolety, naboje, bandany i inne. Znioslam wszystko do salonu a o 21 zwołałam zebranie.
-Lotte, o której zamykają sklep z bronią?
-Dzisiaj o 22. Kamery są skierowane na wejście. Na szczęście są tylko dwie.- pokiwalam głowa ze rozumiem.
-Dobra. Niki, najbliższy salon samochodowy?
-Jest w centrum. Od nas około trzynaście kilometrów. A od sklepu z bronią jest trzydzieści kilometrow.- odpowiedziala
-Edie. Sprawdziles czy są kamery w tym salonie?
-Tak. Jest jedna z widokiem na bramę wjazdową. Za to brama jest otwierania na pilota lub na klucz.
-Okej. Dzielimy sie na dwie grupy. Niki, Edie i Luck jedziecie najpierw do salonu i wybieracie dwa najlepsze auta. Ja za ten czas z Lotte jedziemy pod sklep z bronią. Likwidujemy kamery a po sygnale od was ze jedziecie wchodzimy do sklepu. Pamiętajcie ze macie jechać jak najszybciej do nas. Edie. Wyłączasz kamery a Niki wiesz co masz robić.- poslalam jej spojrzenie a ona zrozumiała ze ma być wielkie BUM! Usmiechnela sie.- Akcje zaczynamy o 23 wiec idziemy sie szykowac bo mamy mało czasu.- poszłam razem z Lotte i Niki do mojego pokoju. Wyciagnelam kosmetyczke i zaczęłam malować siostrę. Lotte za ten czas zrobiła jej warkocze bokserskie. Oczy pomalowałam tuszem do rzęs, usta fioletową szminką a powieki zrobiłam czarne. Potem zamienialam sie z Nikolą a na koniec byla Lotte. Ubralysmy czarne jeansy i czarne bluzki z czaszką z przodu. Do tego skórzana kurteczka i trampki tez czarne. Zeszlysmy na dół do chlopakow.
-No to zabawę czas zacząć!- klasnelam uradowana w ręce i podalam im czerwone bandany oraz urządzenie dzięki któremu będziemy sie ze sobą cały czas kontaktować. Do ucha wkłada się słuchawkę a malutki mikrofonik przy ustach.

Very bad girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz