55.

1.6K 76 4
                                    

Pov. Ivy.

Zimny metal przypięty do moich nadgarstków i kostek. To pierwsze co poczułam gdy się ocknęłam. Po chwili obraz zaczął się wyostrzać. A jeszcze chwilę później każdy zmysł. Szarpnęłam się a metal zabrzęczał co utwierdza mnie w przekonaniu ze jestem powieszona na metalowych łańcuchach. Kurwa. Z deszczu pod rynnę. Po prostu śmiechu warte. Heh kurwa. Zayn mówił że zawsze mnie uratuje będzie o mnie dbał a okazał sie zwykłym padalcem. Jak wyjdę stąd jakimś cudem żywa tak kurwa wykastruje go tępą łyżeczką. Zapierdole deska klozetową kurwa martwy będzie juz po minucie.
-Może łaskawie ktoś mi powie co ja tu do chuja robię?- warknęłam zirytowana gdyż stało przede mną z 10 muskularnych facetów ubranych na czarno ale żaden od ponad pół godziny się nie odezwał tylko patrzył na mnie jakbym była jakimś ósmym cudem świata. W innej sytuacji było by to fajne ale teraz jakoś nie za bardzo.
-Co chcesz wiedzieć dokładnie skarbie?- Spierdalaj z tym skarbie bo upierdole.
-Wszystko. Chce wiedzieć kim są moi oprawcy.- puściłam mu oczko. Facet uśmiechnął się. Oj wpadł już. Poda mi wszystkie informacje od A do Z.
-Shark mówi ci to coś?- No to już wszystko jasne. Zapierdole Zayna.
-Przyprowadzcie mi Zayna.- rzekłam.
-A kim..
-To nie jest prośba tylko rozkaz do chuja! Macie dwie minuty inaczej wydostane się stąd jakimś cudem i was wszystkich porozpierdalam.- musiałam wyglądać naprawdę groźnie bo aż się wzdrygnął.
-Nie ma go w bazie na razie.- rzekł sięgając do paska w spodniach gdzie trzymał swoją broń. Widać jaki respekt zyskałam. Boją się mnie. A to dobrze.
-To jak wróci to od razu ma przyjść do mnie jasne?!- krzyknęłam głośno a wszystkie głowy pokiwały twierdząco. No i zajebiście. Nagle poczułam kurewski ból na plecach. Aż wyrwało mi się ciche syknięcie.
-Kurwa no. Tak swoich gości traktujecie?- wyplułam śline z krwią bo przygryzłam sobie język.
Nie fajny ból.
-Wiesz co moja droga? Śmiechu warte jest twoje zachowanie.- odezwał się znajomy głos. Oho mój ojczulek. Zaczął chodzić wokół mnie ze stalowym prętem.
-Tak swoją córkę traktujesz?- prychnęłam. A on aż stanął w miejscu. Po chwili poczułam kilka mocnych uderzeń na całym ciele. Coś chrupło mi pod piersiami chyba mam złamane żebro.
-Łżesz. Myślisz ze ci uwierzę?! Moja żona nie była w ciąży! Gdyby nawet była to bym to zauważył! Ale nie jest więc Łżesz jak pies!- ryknął i tym razem zaczął uderzać batem. Bolało jak cholera a przy ostatnim uderzeniu nie mogłam juz wytrzymać i krzyknęłam.
-Zzrób test.- rzekłam cicho.
-Myślisz że chce mi się wydawać na ciebie kasę? Proszę Cię. Ja wiem ze nie jesteś moją córką.- prychnął lekceważąco. Ale zaczynał chyba wątpić w swoje słowa. Bo zaczął wolniej krążyć analizując zawzięcie coś. Po sekundzie stanął i zawołał do siebie jednego z ludzi. Ten pobiegł zabrał jakąś tubke z jakimś patykiem w środku.
-Otwórz usta.- Ale jestem głupia. Test na ojcostwo. Nie chciałam otwierać ust wiec dostałam pięścią w brzuch i byłam do tego zmuszona. Pokręcił patykiem i włożył spowrotem do pudełka. Mój ojciec szepnął mu coś na ucho a ten jak poparzony wybiegł z pomieszczenia. Ciekawe co mu powiedział. Pewnie go zastraszył bo jak inaczej.
-Dobra nie mam czasu za dużo na to wiecie co robić.- rzekł mój ojciec i skierował się do wyjścia. Zaczęłam dostawać serię ciosów w brzuch nogi twarz nawet nie wiem gdzie nie oberwałam.
-STAĆ!- ktoś krzyknął na całe gardło. Głos był bardzo znajomy. Niestety nie umiałam nawet podnieść głowy. Nie miałam siły ani ochoty patrzeć na tego kutasa.
-Co wy do chuja robicie?! Kto wam kazał?!- wydarł się i podbiegł do mnie żeby odpiąć od łańcuchów. Momentalnie spadłam na ziemię i zawyłam z bólu. Miałam jednak trochę siły żeby się podnieść zabrać ze stołu łyżeczkę i podbiec do jednego z goryli który mnie bił i powalić go na ziemię. Gdy padł na plecy próbował się podnieść ale małą łyżeczkę którą znalazłam wsadziłam mu głęboko w oko. Po sali rozniusł się straszny krzyk. Zaczęłam kręcić tą łyżeczką jak łyżką do lodów i po chwili wyjęłam całe oko wraz z tkankami i żyłami. Ciekawe jakie byłoby w smaku? Białe jak wanilia i czerwone jak polewa truskawkowa.
Wyrzuciłam za siebie i chciałam się zabrać za drugie oko ale ktoś w porę mnie odciągnął. Był to Zayn
-Spierdalaj bo skończysz jak on! Nie masz prawa mnie dotykać!!- krzyczałam na niego aż w końcu dostałam jakiegoś ataku. Nie potrafiłam złapać oddechu. Po prostu się dusiłam. Miałam już mroczki przed oczami ale próbowałam jakoś walczyć. W końcu moja głowa opadła a ja widziałam tylko ciemność.

Jakiś czas później..

Próbowałam otworzyć oczy ale ból całego ciała mi to uniemożliwił. I może nawet nie chciałam ich otworzyć. Nie chciałam po otwarciu ich widzieć paskudnej gęby Malika. Z chęcią wyrzygałabym mu się na ryj. Takie mam do niego uczucia ze rzygam nimi. Jest mi właściwie wszystko jedno czy przeżyje czy umrę nie mam już nikogo na tym świecie. Nikogo.
-Nie udawaj że śpisz bo widzę.- mruknął jakiś głos. Miałam ochotę prychnąć i coś odpyskować ale nie miałam siły bo resztki wyczerpałam wydłubując temu kutasowi oczy.- Masz tylko połamane żebra i trochę poobijana jesteś. Nie przesadzaj księżniczko.- prychnął ten sam głos a ja już wkurwiona Otworzyłam oczy i podniosłam się gwałtownie do siadu. Było to nie mądre posunięcie bo całe moje ciało sparaliżował ból. Zapomniałam o żebrach.
-Zamkniesz mordę czy ci pomóc w tym?- warknęłam poirytowana. Nie moja wina ze takie teksty mnie wkurwiają. Bo chyba każdego by wkurwiły...
-Na reszcie. Ile można czekać?- zaśmiał się kpiąco i podał mi jakieś leki. Spojrzałam na niego spod byka.- Przeciw bólowe. No chyba że chcesz zdychać z bólu.-Juz chciał cofnąć swoją rękę ale wyrwałam mu te tabletki i zarzyłam. Po piłam wodą która leżała obok mnie i po cichu modliłam się żeby ból przeszedł. Był zbyt okropny żeby jakkolwiek funkcjonować. Po kilku minutach poczułam ze juz nie jest tak silny jak był więc wstałam i zaczęłam się kierować do drzwi. Nawet nie zauważyłam że byłam w jakimś pokoju który był w pełni umeblowany i wyposażony.
-A ty gdzie!- ręką faceta mnie zatrzymała przed dotknięciem klamki.
-Do kurwa Zayna. Musze coś wyjaśnić z nim.- mruknęłam w odpowiedzi. Koleś po lekkim zawachaniu odsunął się i pozwolił mi przejść. Gdy przekraczałam próg pokoju wpadłam na kogoś. Te perfumy były tak cholernie znajome..

##########
I jak rozdział? Podoba się? Przepraszam za długą nieobecność postaram się to nadrobić. Do następnego! ❤💕

Very bad girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz