[Włącz muzykę dla lepszego efektu]
-Widzieliscie w ogóle Mika?- zapytałam bo go nie widziałam od kąd wsiedliśmy z auta pod naszą bazą.
-To ja ci nie zdradzę nic.- zaśmiała się Lott.
-Dlaczego?- spojrzałam na nią podejrzliwie.
-Dowiesz się jak przyjdą do gabinetu.- wzruszyłam ramionami i skierowałam się w stronę tunelu.
-Hejka misie! Wiecie co chyba się zgubiłam.- Westchnęłam a po chwili ich głowy leżały pod moimi nogami.- Albo i nie.- zaśmiałam się.- Dobra grupa pierwsza gotowa. Druga?
-Gotowa.
-Trzecia?
-Gotowa.
-Czwarta?
-Gotowa.
-Grupa druga. Wchodzicie. Grupa trzecia zaraz za nią a czwarta czeka dwie minuty i też wchodzi. Uważać na siebie. Wykonać.- rozkazałam i weszłam do środka. Drogę zagrodziły mi dwa goryle ale jedno uderzenie młotem i leżeli martwi. Przyjaciele spojrzeli się na mnie zdziwieni.
-No co? Trzeba być agresywnym. Nie zamierzam być na ich miejscu.- wzruszyłam ramionami. Ruszyłam dalej. Miałam nadzieję że ta laska nie jest aż taka głupia i da jakieś zabezpieczenia w tym korytarzu ale się pomyliłam. Jest aż taka głupia. Po minucie marszu może mniej stałam pod metalowymi drzwiami z kodem żeby je otworzyć. Posypałam je specjalnym proszkiem i położyłam specjalną lampę tak że po chwili widziałam najczęściej naciskane klawisze. Po trzech próbach udało mi się. Drzwi ustąpiły dzięki czemu weszłam do środka. Abby siedziała przy biurku i chyba nie wiedziała co się właśnie dzieje w jej bazie. Zajebista szefowa.
-Jeśli kurwa to nic ważnego to wypierdalać!- wrzasnęła a gdy się odwróciła mina jej zrzedła.- To ty?.- zapytała zdziwiona.
-Nie. Duch święty.- mruknęłam z przekąsem.- No ja a kto kurwa!? Męska dziwka!?- zaśmiałam się jej w twarz. Zaczęła szybko do mnie podchodzić i gdy znalazła się kilka centymetrów ode mnie popchnęłam ją na ziemię.
-Związać ją.- warknęłam. Chodziłam po pokoju i szukałam jakiś kryjówek które na 100% ma w tym pomieszczeniu.
-Cholera jasna!- usłyszałam krzyk Niki w słuchawce.
-Niki!? Co się dzieje?!- krzyknęłam zdenerwowana.
-Ona ma tu w chuj dużo drzwi! Jak do kurwy mamy znaleźć tę właściwe?! W dodatku mamy 5 rannych i 3 nie żyje!- warknęła do słuchawki.
-Kurwa.- szepnęłam do siebie.- Mike?! Słyszysz mnie?!- odpowiedziała mi cisza. Kurwa mać!
-Tak tak truskawko! Jestem! Co tam?- zaśmiał się i usłyszałam kilka strzałów.
-Długo jeszcze będziesz tu szedł?!- warknęłam
-Jeszcze chwila. A co? Stęskniłaś się?- prychnął.
-Tak troszeczkę a teraz jak byś mógł. Wyślij 10 osób do Niki bo mają małe komplikacje.- podniosłam ze stołu papiery o naszym gangu.
-Dobra.- odpowiedział a ja się zorientowałam że nie mam kontaktu z grupą czwartą.
-Czwarta grupa? Ivan? Wszystko ok?- zapytałam i usłyszałam piszczący głos przyjaciela.
-Tak moja droga.- zaczął się śmiać. Nie no kurwa naćpał sie!
-Przysięgam że jeśli coś brałeś to cię wykastruje!- warknęłam i usłyszałam kolejną dawkę śmiechu.
-Spokojnie. Wciągałem Hel... Świetne to mają.- i znowu śmiech.
-Ustawiłeś już wszystko?- zapytałam już też rozbawiona.
-Tak tak. Już z chłopakami wracamy do a...- nagle coś mu przerwało i usłyszałam głos Ediego. W tym samym momencie do gabinetu wszedł.. Kurwa Joker?!
-IVY?! Pośpieszcie się! Ta suka wysłała wsparcie. Mamy dziesięć minut!- krzyknął a ja spojrzałam na śmiejącą się Abby.
-Ty szmato!- podeszłam i uderzyłam ją w głowę przez co straciła przytomność. Później się nią zajmę.
-Ivy? Nie poznajesz mnie?- zapytał zielony znajomym głosem.
-Mike?- spytałam zdziwiona. Kurwa to on?! Ale muszę mu przyznać że zajebiście mu w takim stylu. Włosy mu pasują do tego wszystkiego.- Możesz się tak ubierać. Fajnie ci.- zaśmiałam się i zmierżwiłam mu włosy.
-O ja! Mam pozwolenie od szefowej!- zaśmiał się.
-Ja pierdole! Mamy go!- krzyknęła Niki
-Macie Lucasa?!- zapytałam z nadzieją.
-Tak mamy! Jest nie przytomny. Ledwo żyję ale wyjdzie z tego. Idziemy już do van'a. Wy też już się zbierajcie.- poinformowała nas.
-Dobra ludzie!- krzyknęłam do mojej i Mika grupy.- Zbieramy się. Ale już!- wszyscy zaczęli wychodzić a ja zepchnęłam Abby na ziemię po czym Chwyciłam za nogę i zaczęłam ciągnąć po ziemi w kierunku wyjścia. Gdy Lotte to zobaczyła zaczęła się śmiać ale podeszła do mnie i pomogła ciągnąć do auta. Mike za to trzymał mój młot. Drogę pokonaliśmy praktycznie biegiem gdyż wsparcie mogło pojawić się tu w każdej chwili. Podeszłam do auta i otworzyłam bagażnik. Po prosiłam o pomoc Mika który za jednym zamachem wrzucił tą dziwkę do bagażnika i go zamknął. Ominęłam auto i wsiadłam za kierownicą.-Ruszać się! - krzyknęłam i wyjechałam z miejsca bazy Abby.- Ivan. Jeżeli dostaniesz cynka od twojej grupy że ostatnia osoba wyjechała naciskaj guzik i wysadzaj tą budę.- rozkazałam.
-Ok.- potwierdził gotowość. Nagle auto się zatrzęsło i oślepiło mnie światło. W uszach mi szumiało ale nie stanęłam, jechałam dalej. Ivan wysadził bazę a kłęby dymu zasłaniały nam wszystkim widoczność. Nawet gdy włączyłam długie światła nic nie było widać. Przesrane.
-Kurwa Ivan?! Nic przez ciebie nie widzę.- mruknęłam do siebie a całe towarzystwo zaczęło się śmiać.
-Spokojnie kochana.Jedź tylko prosto i będzie dobrze.- poklepała mnie po ramieniu Lotte.
-Łatwo ci to mówić bo to nie ty prowadzisz.- pokazałam jej język.
-Jak dzieci.- kręcił głową rozbawiony Oliver. Simon też się śmiał ale widziałam że trzyma się zdaleka bo boi się że coś mu zrobię. Muszę go wyciągnąć na imprezę i pokazać że nie jestem taka jaką mnie poznał.
-Ale takie duże.- powiedziałam razem z Lott przez co znowu wybuchliśmy śmiechem. W końcu udało mi się wydostać z tego dymu i widziałam jak jechać do bazy. Odstawie tam Simona i pojadę do domu. Musiałam załatwić dodatkowe pomieszczenie dla lekarza który będzie się opiekować Lucasem. I oczywiście piwnice dla Abby. Pożałuje że zadarła z moją rodziną.
***************************
I jak tam pierwsze dni wakacji? Mam nadzieję że są początkiem odpoczynku i luzu. Do następnego misie😘❣❣
CZYTASZ
Very bad girl
AcciónIvy- zwykła nastolatka jakich wielu. Ma problemy, w końcu nie wytrzymuje i ucieka do Los Angeles. Tam poznaje nowych przyjaciół i strasznie się zmienia. Pytanie tylko czy na dobre?