18.

4.4K 181 1
                                    

POV IVY

Nikola Harp urodzona 15.03.2000r. W Londynie. Obecnie ma 17 lat. (Zdjęcie obecnego wyglądu)

-Spokojnie to tylko przypadek.- myślałam.

Rodzice: Camila Harper i Carlos Harper. Nie ma rodzeństwa. Wychowana w domu dziecka. Obecny numer telefonu *** *** ***

-Ja mam siostrę. Tylko dlaczego ma inne nazwisko i wychowała sie w domu dziecka?- kurwa muszę zadzwonić do niej. Albo nie idę do niej. Namierzylam jej numer i szybko wybiegam z domu. Mieszka trzy domy dalej a tu mieszkają najlepsze osoby w gangu. Idę przed siebie aż nagle spostrzegłam czerwone włosy mojej siostry... Jezu jak to dziwnie brzmi. Moja siostra. Gdy mnie zauważyła stanęła w miejscu tak jak ja. Ogarnelam sie i podbieglam do niej wyciągając pistolet i go odbezpieczajac a ona zrobiła to samo co ja.
-Kim ty jesteś?!- krzynelam na nią.
-A ty do cholery?!- tak samo krzyczałam. Wyciągnełam do niej rękę rym samym chowajac pistolet za spodnie.
-Ivy Bad Angel Harper.- ona uścisnęła moja dłoń.
-Nikola alokin Harp.- schowala bron.- ty jesteś moja siostrą? Dlaczego ja o tym nie wiedziałam?
-Uwierz mi ja tez. Chyba będzie trzeba złożyć wizytę tej suce.- Warknęłam
-Twojej matce? Czemu suka?- zapytała ciekawa.
-Bo któregoś dnia przyprowadzila gościa który mnie zgwalcil a ona na to pozwoliła. Miał jeszcze przyjsc kilka razy ale na następny dzień po tym incydencie ucieklam.- wyjaśniałam.
-A to faktycznie pojebana suka.- Potwierdziła moje słowa
-A ty czemu nie mieszkasz w domu dziecka?- tez bylam ciekawa bo w domu dziecka jest sie do 18 a jako ze to moja blizniaczka to ma 17 lat.
-Byłam tam bita i kilka razy zgwałcona.- wyjaśnia
-Chcesz sie zemścić?- zapytałam.- Jeśli tak to pomoge.- usmiechnelam sie chytrze.
-Nie dzięki juz mi nie zagrażają. Jedynie może jako duchy.- zasmialam sie z nią.
-Mam pytanie. Polecisz ze mną do Londynu? Proszę....- zapytałam z nadzieja.
-Dobrze ale może za tydzień bo teraz nie mam czasu.
-Spoko ja tez. Jak wiesz mój przyjaciel umiera i ja chce z nim spędzić ostatnie chwile.-usmiechnelam sie blado
-Alan?
-Tak
-A co mu jest bo mówił tylko ze umiera ale co i jak nie.- zapytala zmartwiona.
-Ma raka. Zostało mu parę dni życia. Może podjedziemy na kawę do kawiarni. Jest tu nie daleko.- zgodziła sie i chwilę potem siedzialysmy przy kawie i dobrym cieście. Roumawialiśmy o tym co sie działo przez cale nasze życie. Dowiedziałam sie ze lubi kolor czerwony i czarny. Kocha sie ścigać i w swojej grupie jest bardzo dobra. Nie ma przyjaciolek tylko przyjaciół i ze obecnie jest skłcona z wszystkimi z domu. Zaoferowałam jej zamieszkanie u nas i po długich namowach sie zgodziła. Nie miała nic przeciwko tylko nie chciała zostawiać swojego przyjaciela Alexa samego. Ma kilka znaczących tatułaży i namówiła mnie do zrobienia sobie kilku przy okazji. Musiałam zrobić sobie juz jeden ten oznaczający nasz gang, czyli skrzydła anioła a nad nimi rogi. Bad jako rogi a Angels jako skrzydła anioła. Jest on mały ale widoczny. Zrobię go sobie tak jak moja siostra czyli na łopatce. Moja siostra z natury jest brunetką a ja blondynką i tylko tym byśmy sie różniły. Wybraliśmy sie jeszcze zrobić mi kolczyk w nosie i brwi. No nie powiem ze przez to sie zmieniłam. Gdy Wrocilam do domu byla 21.
-Jestem!- krzyknęłam i uslyszalam jak wszyscy zmierzają w moim kierunku.
-Gdzieś ty kurwa byla?!- wydarł sie Lucas. Był wkurzony... Co ja mowie był wkurwiony! I to jak.
-Z siostrą. I sie nie drzyj bo mi bębenki pękną.- Powiedziałam spokojna (jeszcze)
-Z jaką siostrą?! Przecież ty nie masz siostry...- spojrzał sie na mnie jak na głupią.
-No widzisz ja tez tak myślałam. Dlatego mnie nie było tyle czasu.- opowiedzialam im całą historie w skrócie.
-Mogłaś łaskawie chociaż telefon odebrać. A ty co? Dobra nie ważne. Ważne ze jesteś cała i zdrowa.- zasmialam sie bo to było slodkie ze sie tak o mnie martwil.
-Nie macie nic przeciwko żeby tutaj parę dni pomieszkala? Ma teraz takie małe problemy ze współlokatorami i ja zaproponowalam jej żeby sie wprowadziła. Będzie spala u mnie w pokoju. Prosze...- zrobiłam oczy kota z Shereka a wszyscy wybuchli śmiechem.
-Zrobilas taką minę jakbys sie właśnie zesrała.- zasmial sie Mike a mi w cale nie było do śmiechu. To miała być słodka minka a ten co. Obróciłam sie do niego tyłem i zlozylam ręce na klatce piersiowej.- Ej no kicia... Nie gniewaj sie. Może u nas mieszkać nawet do końca życia, na przeciwko twojego pokoju jest jeden wolny, z resztą nawet lepiej ze ma koło ciebie i Lott. Jak będziecie robily babski wieczór to macie dalej od nas. Przynajmniej nie będzie słychać waszego jazgotu.- wszyscy chlopaki zaczęli sie śmiać a ja z Lotte Popatrzylam na siebie. Przekazalam jej żeby podeszla do lodówki a sama tez tam ruszylam.
-Jaki masz plan?- zapytała mnie szeptem.
-Jajka, mleko. Udawaj obrażoną.- tez jej szeptalam.
-Ej no, chyba sie nie obraziłyście?- pyta ze śmiechem Oliver, ale my sie nie odzywamy. Idziemy do szafki w której jest mąka ale cały czas jesteśmy odwrócone do nich tyłem i  oni nie widzą co robimy. Nagle poczułam czyjeś dłonie na biodrach. Spojrzałam na Lott do której przytula sie Ash. Dopiero po chwili zorientowałem sie ze przytula mnie Lucas. Zaczęłam odliczac do trzech i krzyknelam na znak Lott.
-Teraz!- odwróciłam sie a cała mąka i jajka wylądowały na głowie szatyna. Lucas byl zaskoczony tak samo jak Ash. Spojrzałam na Lotte i zaczęłyśmy uciekać.

Very bad girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz