Wrocilismy wczoraj.. Znaczy dzisiaj o 2 w nocy. Od razu poszłam sie umyć i spać. Obudzilam sie o 13 po południu. Zaczął dzwonić mi telefon. Nie patrząc kto dzwoni odebralam
-CO TO KURWA MIAŁO BYC!- uslyszalam głos Lucasa. Widocznie musiały być reportaże w telewizji. A to chuje jebane....
-Po pierwsze, to nie krzycz. Po drugie to to byla nasza akcja a ja tez jestem bossem wiec nie drzyj sie. Wszystko jest w porządku nic nikomu nie jest..- spokojnie mu odpowiedziałam mimo ze wiedziałam iż jest wkurwiony.
-Nie rozumiesz kurwa? Wiem ze jesteś bossem tak jak ja ale to byla twoja pierwsza akcja! Mogłaś sobie coś zrobić! Nie wiem czy myslalas w ogóle o innych osobach?! O swoich przyjacielach! Odbilo ci juz totalnie? Masz jeszcze dwa dni po czym wracasz do domu! Jeżeli tego nie zrobisz to pierwszym lepszym samolotem przylece i dostaniesz wpierdol. Nie będzie mnie obchodzić ze jesteś dziewczyną!- teraz to sie wkurzylam! Co on sobie myśli!? Ze jeśli jest moim przyjacielem to może sie mną rządzić?! O nie! Nie będzie mi rozkazywac!
-Nie będziesz mi rozkazywac! To ze jesteś moim przyjacielem nie znaczy ze jesteś moim szefem!- krzyknelam do telefonu.
-Ale ja sie kurwa o ciebie martwię! Zrozum to! Martwię sie o każdego kto jest moim przyjacielem! Myszko... Nie możesz tak robić. Mogłaś narazić na niebezpieczeństwo siebie i resztę. Następnym razem masz mi powiedzieć o misji ktorą organizujesz. Swogą drogą to akcja zajebista. Co zgarneliscie?- zapytał. Boże ten to ma humorki jak baba w ciąży.. Zasmialam sie juz uspokojona.
-Całą broń. Mieliśmy jeszcze dwa auta ale jedno było za bardzo widoczne i musieliśmy je porzucić.- i zaczęłam opowiadać mu całą akcje bo chciał wiedzieć wszystko.
-No no. Akcja zaplanowana w 100%. Udana. Żadnych komplikacji. Wrogowie zmyleni. Podsumowując. Twoja pierwsza akcja wyglądała jak bys byla zawodowcem. Allan był by z ciebie dumny. My wszyscy jesteśmy z ciebie dumni.- usmiechnelam sie na jego słowa. Faktycznie. Allan byłby ze mnie dumny.- Dobra myszko. Muszę kończyć. Widzimy sie za kilka dni. Powodzenia.- i sie rozłączył. Najpierw drze morde a potem chwali. Smieszne to. Wstalam z łóżka i poszłam do łazienki. Do mojej mamy pojedziemy o 20. Ale będzie miała niespodziankę! Rozebralam sie z piżamy składającej sie z majtek i za dużej bluzki Mika. Zajebalam mu ja od razu po przyjeździe do LA. Weszlam pod prysznic i umylam ciało zelem truskawkowym a włosy czekoladowym szamponem. Wyszlam i dokładnie sie osuszylam. Ubralam czystą bielizne, czarne krótkie spodenki i stanik sportowy tez w kolorze czarnym. Wyszłam i poszłam do kuchni aby zjeść śniadanie. Ugotowalam mleko a do miski wyspalam płatki czekoladowe. Do kuchni weszła tez moja siostra.
-Co tak krzyczalas z rana?- zapytała i sama wsypala sobie płatki do miseczki.
-Lucas dowiedział sie o akcji i mnie opierdalal a potem zmienił humor i pochwalil mnie za to.- opowiedzialam jej w skrócie i zalałam płatki mlekiem.
-Jak baba w ciąży.- zasmiala sie i tez nalala sobie mleka.- A o której jedziemy do twojej mamy?- zapytała zmieniając temat.
-O 20. Chciałam zrobić jej taką tyci niespodziankę. I jak juz to do naszej ukochanej mamusi.- usmiechnelam sie szeroko.- Tylko pamiętaj. Tak samo sie ubieramy i malujemy.- poinformowalam ją. Poszłam do salonu i włączyłam telewizję. Pokazywali akurat artykuł z wczorajszego napadu na sklep z bronią i pożaru salonu samochodowego.
-Wczorajszej nocy o godzinie 23.30 wybuchł porzar salonu samochodowego. Świadkowie mówią ze widzieli trzy postacie ubrane na czarno. Nie wyglądali podejrzanie dlatego to zignorowano. Ludzie twierdzą ze osoby te mogą należeć do gangu. Najprawdopodobniej to oni właśnie stoją za podpaleniem. Policja wydała oświadczenie ze nic nie skradziono. Niestety kilka minut później zanotowano napad na sklep z bronią. Na kamerze zarejestrowano twarze niestety policja nie może przypisać ich do nikogo. Ukradziono całą broń. Świadków prosimy o zgłoszenie sie na policje.- zasmialam sie z ludzkiej głupoty. Przecież to logiczne ze jeżeli jesteśmy z gangu to oni nas nie odnajdą i nie przypiszą twarzy bo nasze dane są chronione. Tylko dane osoby, czyli ci najlepsi mają dostęp do naszych danych. W ten sposób nikt z poza naszego gangu nie dowie sie kim tak na prawdę jesteśmy. Przeglądałem dalej kanały ale co chwila pokazywali o tym napadzie.
-Juz wiem skąd Lucas wiedział wszystko...- mruknąłem pod nosem. Same wiadomości w tej telewizji.-Napad, Romansidla, Trudne sprawy, Napad...- i tak co chwila.- Nareszcie!- krzyknelam uradowana kiedy zobaczyłam w telewizji relacje z wyścigu motorowego.
-Może wzielabys w takim udział?- zapytała Lotte. Kiedy tu weszła?- Obserwuje cię juz kilka minut. Serio? Aż tak sławne jesteśmy?- prychnrela. Czy ona czyta mi w myslach?- Niestety nie czytam ci. Szkoda... Po prostu za dużo czasu spedzam w twoim towarzystwie.- uśmiechnęła sie a ja pokrecilam rozbawiona głową.- Tak swoją drogą to kiedy jedziecie do twojej matki?- usiadla obok mnie i tez zaczęła oglądać
-O 20. A co? Jak chcesz to możesz z nami iść.- zaproponowalam.
-Nie no, coś ty. To wasze rodzinne sprawy. Rodzina musi je rozwiązywać sama.- poslala mi kpiacy uśmiech. Ma rację powinnam załatwić to sama z Nikolą
-Ale jak coś to o 19.30 wychodzimy. Masz czas na zastanowienie sie.- poinformowalam a ona pokiwala głowa na potwierdzenie.
-I tak juz zdecydowałam. Potem możemy iść do klubu sie napić co?- podsunęła bardzo ciekawy pomysł. Na pewno skorzystam...
-Jeśli reszta sie zgodzi to jasne!- odpowiedziałam uradowana. Ona popatrzyla na mnie a na jej twarzy pojawił sie rumieniec. Czy ja o czymś nie wiem..?- Czy ty coś ukrywasz?
-Nie!- zaprzeczyła szybko. Podejrzanie za szybko.- Znaczy.. Nie no coś ty. Ja przed tobą? Nie, wydaje ci sie.- speszyla sie.. Czyli coś jest grane.
-Wyciągane to od ciebie jak sie schlejesz..- powiedziałam sama do siebie.
-Coś mówiłaś?
-Nie nic. Mówiłam ze muszę iść do Nikolii. Wiesz gdzie jest?- poslalam jej uśmiech.
-Chyba u siebie w pokoju.- i szybko wyszlam kierując sie do jej pokoju. Wbilam bez pukania i mnie zatkało. Na łózku leżał Luck a obok niego przytulona byla moja siostra. Chyba nawet nie zorientowali się ze weszlam bo żaden sie nie ruszył.
-Może powinnam iść i jej to powiedzieć?- zapytała go. Czyżby chodziło o mnie?
-Moim zdaniem powinnaś jej to zaproponować, jesteś jej siostra no nie? Jeżeli sie nie zgodzi to trudno. Może w jakiś inny sposób się ja przekona.- odpowiedział a Nikola westchnela. Czyli chodzi o mnie.
-Co zaproponować?- zapytałam juz bardzo ciekawa. Gdy tylko mnie usłyszeli odskoczyli od siebie jak oparzeni. Zasmialam sie na ten czyn.
-No... Bo ten... No....- widząc jej zażenowanie zaczęłam sie śmiać. Nigdy nie widziałam jej tak bardzo zaklopotanej
-No wyslow się dziewczyno. Przecież cię nie zjem.- usmiechnelam sie do niej pocieszająco a ona zaczęła sie uspokajac
-No bo chłopcy chcą do nas dołączyć.- powiedziała to tak szybko ze nie zrozumialam z tego nic.
-Jeszcze raz. Co?
-Torturujesz mnie....- nie zdążyła powtórzyć bo wtrącił sie Luck
-Bo ja i Edie chcemy wstąpić do was do gangu.- opowiedział a mnie zaskoczyło. Czy on właśnie powiedział ze chce dołączyć do gangu?
-WOW...- tylko tyle wydusilam z siebie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, pierwszy raz w życiu.
-Odpowiesz coś?- zapytał bo nie wiedział jakiej reakcji sie ma po mnie spodziewać. No tak. Ja rządzę tym gangiem.
-Jeżeli będziecie dobrzy.... To jak najbardziej. Przetestujemy was w walce i strzelaniu z broni a w tedy sie zobaczy.- odpowiedziałam. Muszę wiedzieć w jakim stopniu będę musiała ich doszkolic. Muszę zabrać sie za resztę gangu bo tak być nie może. Nasz gang jest niby silny ale przez słabe osoby tracimy pozycje. Trzeba ich wyszkolic. Pogadam o tym z Lucasem jak wrócę.
-To może jutro? Co ty na to?- zapytał a ja się zasmialam
-Jutro to będziesz miał kaca mordercę wiec raczej nie dasz rady.- powiedziałam a oni sie zasmiali
-To kiedy? Dzisiaj?
-Tak, za dziesięć minut widzę was wszystkich w salonie z bronią! Możecie sie ubrac byle jak.- i wyszlam żeby w śród broni znaleźć mój wymarzony bat. Może sie to wydawać dziwne, ale to najlepsze urządzenie. Wystarczy jedno uderzenie w odpowiednie miejsce a przeciwnik pada jak mucha. W sumie dobrze ze dostałam w prezencie ten kij. Będę mogła pobawic sie w Harley Quen. Dziesięć minut później wszyscy byli w salonie
-Dobra! No wiec tak. Na początek strzelanie a potem walka ze mną i Lotte.- spojrzałam na siostrę a ona popatrzyla na mnie z mordem w oczach. Później z nią to omowie.
-Za mną!- krzyknęła Lott i wyszliśmy z domu.
-Czemu Lott a nie ja?- zapytała zawiedziona.
-Bo ty czujesz coś do blondasia a z resztą nie umiesz walczyć tak dobrze jak ja i ona. Jesteś najlepsza w strzelaniu wiec możesz na ten czas go sobie przejąć. Tak w ogóle to co was łączy?
CZYTASZ
Very bad girl
ActionIvy- zwykła nastolatka jakich wielu. Ma problemy, w końcu nie wytrzymuje i ucieka do Los Angeles. Tam poznaje nowych przyjaciół i strasznie się zmienia. Pytanie tylko czy na dobre?