Rozdział 1

757 48 9
                                    

Zayn


Jechałem ciemnymi uliczkami miasta Vice i będąc już cholernie zmęczony kilku godzinnymi negocjacjami zakupu kolejnego kasyna zadzwoniłem z prośbą do Seth'a, mojego wspólnika w interesach.

- Co tam, Zayn?

- Miałeś rację zgubiłem się i nie wiem za cholerę, gdzie jestem.

- Widzisz jakąś nazwę ulicy? – spytał ponownie, a ja otworzyłem okno i przyhamowałem. – Czy ty właśnie moim samochodem wykonałeś taki poślizg?

- Sorry – odpowiedziałem i wyjrzałem za okno auta. – Ulica Petru.

- Człowieku jesteś w najgorszej dzielnicy Vice. Mówiłem skręć w prawo, a ty pewnie zmęczony i znudzony skręciłeś w lewo, no nie?

- Myślę, że tak – odpowiedziałem.

- Myślisz? Człowieku zaraz wyślę po ciebie Tom'a i...

- Nie trzeba widzę kogoś na przystanku autobusowym – wtrąciłem. – Spytam się o drogę.

- Tylko nie wysiadaj. Spytaj siedząc swoimi czterema literami w samochodzie.

- Jasne. Spoko Seth – rzekłem i rozłączyłem się natychmiast.

Podjechałem bliżej.

- Przepraszam – zacząłem kulturalnie. Nie wiedziałem, na kogo mogłem trafić na tej opustoszałej uliczce wyglądającej jak tani bar, w którym ciągle unosi się dym papierosów tych dopalonych i tych dopiero wsuwających się ustników w usta. – Jak dojechać do hotelu Grand Theft? – spytałem, a chłopak podniósł głowę do góry i spojrzał na mnie. Następnie ściągnął słuchawki, podniósł się z ławki i zaczął iść w moją stronę. Zbliżył się do auta, nachylił, a ja powtórzyłem pytanie. – Jak dojechać do hotelu Grand Theft?

- Musisz zawrócić, a potem jechać przez godzinę prosto, skręcić w prawo, a następnie w lewo i dalej...

- Powoli – wtrąciłem. – Zgubiłem się, ale nie sądziłem, że aż tak bardzo.

- Niestety tacy jak ty nie powinni się tutaj gubić, bo wiesz...

- Wiem, że Zenvo ST1 jest tu rzadko widziane, ale nie przesadzajmy ktoś chyba musi tu pracować w jakieś myjni, albo...

- Zrozumiałem, że my w tej części Vice nie jesteśmy na tyle ogarnięci, aby dorobić się takiego samochodu w stylu Batmana – powiedział sarkastycznie i odszedł.

Po chwili zobaczyłem, jak dwóch szczeniaków opiera się o maskę auta. Postanowiłem zareagować. Wyszedłem z samochodu i patrząc na nich rzekłem.

- E, dzieciaki zabierać dupę z tego sprzętu. - Usłyszałem śmiech chłopaka, który mnie zostawił. – Co cię tak bawi?

- Twoja głupota – odpowiedział patrząc na mnie.

- To bogaty paniczyk się zgubił i chciałby nabić się na moją pięść? – spytał jeden z mężczyzn.

- David daj spokój znam go i jest w porządku – oznajmił nieznajomy.

Następnie wstał z ławki i podszedł do samochodu. Otworzył drzwi i wszedł do środka, a ja zrobiłem po chwili to samo. Dwóch szczeniaków odsunęło się i pozwoliło mi odjechać.

- Skręć w lewo – rzekł chłopak.

- Dobrze chłopczyku.

- Teraz prosto.

- A potem, dokąd przystojniaczku?

- Cały czas prosto, a chłoptaś i przystojniak ma na imię Liam – powiedział i spojrzał na mnie jasno brązowymi oczami, które wyglądały jak zmieszany brąz ze złotem.

Niemoralna Propozycja / Immoral Offer   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz