Rozdział 25

333 25 10
                                    

Liam


Spacerowaliśmy blisko siebie po kolejnych uliczkach, aż w pewnym momencie Zayn złapał mnie za dłoń i pierwszy ruszył w zaułek.

- Chyba nie masz ochoty...

Nie dokończyłem, choć miałem ochotę widząc jego szczery uśmiech.

- Spójrz tam – rzekł, a ja wyrównałem z nim krok i spojrzałem w stronę, w którą mnie pokierował. – Podoba ci się? – spytał, a ja wzruszyłem się widząc ulicznych tancerzy.

- Mało miałem możliwości oglądania takich występów – powiedziałem. Zayn zaczął mnie prowadzić bliżej młodych, intensywnie wykonujących swój układ tancerzy. – Też tak zaczynałem w małej grupce, ale z czasem zmieniły się ich marzenia, uważali, że nic się nie spełni i...

- Marzenia się spełniają, uwierz mi. Trzeba bardzo mocno w nie wierzyć – powiedział i wypuścił moją dłoń, aby po chwili jego ręka powędrowała na moje plecy, ramię i znalazła się na karku.

- A ty wierzysz? – spytałem zerkając na niego.

- Tak. Mając ciebie coraz mocniej wierzę w siebie, w swoją siłę, ale brakuje mi odwagi. Jednak podziwiam twoją odwagę, kochanie – przysunął się i szepnął mi do ucha.

- Od kiedy stałeś się taki romantyczny? – spytałem ponownie.

- Nie przeginaj – rzekł żartobliwie.

- Postaram się, Zayn – wymamrotałem, a następnie zwróciłem cała uwagę na występ tancerzy.

Przyglądałem się jak młodzi ludzie wyrażali siebie każdym prostym ruchem, miłość do tańca, subtelnie dotykali swoich dusz, które teraz były wolne i tak bardzo szczęśliwe. Usiadłem na murku i patrzyłem jak płyną, poruszają się niczym bezbronne motyle, przyczajone tygrysy, które są zagrożone, istnieje w nich siła ukrytych smoków, które szukają wiecznego życia w samotnych górach.


    Chwilę później byłem już w kręgielni. Każdy z nas chciał wygrać, dlatego przeszkadzaliśmy sobie wzajemnie w rzutach. W końcu roześmiałem się, gdy Zayn podszedł i polizał mnie po uchu, karku. Wypuściłem kulę, a ta poturlała się, gdzieś w złym kierunku.

- Przegrałem – syknął niczym wąż, który otula się wokół twojego ciała i tak słodka zaciska się na nim. Zayn stanął naprzeciw mnie. Przytuliłem się do niego, a kiedy odsunąłem subtelnie ciało on wpatrywał się we mnie. – Upiłem się tobą – wydusił zaciskając mocno szczęki.

Pocałowałem delikatnie kącik jego ust, a on rozchylił wargi, ułożył dłonie na moich policzkach, odpowiedział głębokim pocałunkiem. Trwaliśmy tak złączeni, aż wydawało mi się, że zostaniemy już tak na zawsze. Pocałunek był idealny, subtelny, mocny, a kiedy chciał się ode mnie oderwać przytrzymałem go ustami. Nie chciałem opuszczać jego warg.


   Później było jeszcze bardziej nasze, później czas był nasz, każda chwila stawała się tak bardzo nasza. Słodka noc, pieszczoty, pościel zsuwająca się z naszych ciał, gdy tuliliśmy się do siebie, smak lodów waniliowych, rozmowy o naszym życiu przed i po, truskawki w ustach i bita śmietana na poduszkach roztarta przez nasze opuszki palców, wyznania i skrywane sekrety, piliśmy najlepszy trunek, zdjęcia robione starym aparatem, długie spacery po plaży, brudny taniec na szczycie dachu.

- Chciałbym być twoim mężczyzną – powiedziałem, gdy siedzieliśmy na kataraktach.

- Jesteś – rzekł Zayn opierając się plecami o moje.

- Jestem twoim mężczyznom, który będzie cię kochał, opiekował się tobą...

- Przez resztę mojego życia, przez resztę twojego życia, przez resztę naszego wspólnego życia – wtrącił, a ja pozwoliłem mu całym ciężarem ciała, bezpiecznie oprzeć się o moje plecy.


######

Zayn


Siedziałem na tarasie i patrzyłem na morze.

- Martwisz się? – spytał Liam opierając się o zagłówek krzesła, na którym siedziałem.

- Czasem zbyt bardzo – odpowiedziałem.

- Myślisz, co będzie z firmą, prawda? – spytał, a ja skinąłem głową i oparłem się o jego splecione ręce. – Seth nie może ci tak po prostu wejść do firmy, prawda?

- Może – wydusiłem patrząc w jego oczy. – Nie chce o tym mówić. Nie psujmy sobie siedemnastego dnia – oznajmiłem.

Liam uśmiechnął się.

- Nie świętowaliśmy pierwszej rocznicy, ale zastanawiam się czy drugą będziemy...

- Rocznicę? – wtrąciłem.

- Dziesięć i dwadzieścia dni to taka okrągła rocznica.

- Rozumiem – ponownie wtrąciłem. – Powiedz mi jak wspominasz nasze dni, te, które są już za tobą?

- Zbyt szybkie bicie serca, gdy stałem pod drzwiami, poranne pieszczoty w twoim wykonaniu – zaczął mówić – wymuszony seks, słowo „przepraszam", które usłyszałem od ciebie zbyt szybko. – Liam usiadł na fotelu i spojrzał w niebo. – Rozmowy do późna, alkohol i twoje spojrzenie na moich ustach, do którego szybko się przywiązałem, uzależniłem, park i twoje mokre włosy, tatuaże, na które patrzyłem, gdy spałeś, poranna kawa i herbata, dużo namiętności i czułości, pieszczoty, wymierzone uderzenie w twarz i twoje klęczenie, a potem. – Nastała cisza. Wstałem, podszedłem do niego, uklęknąłem i położyłem dłoń na jego kolanie, a drugą rękę umiejscowiłem na jego nadgarstku. – Taniec, teatr, blizny, morze, spełnione marzenia, twoje dobre zachowanie w stosunku do dziadka, lody, piżamka i skóra przy skórze, pozwolenie, szarpnięcie, zbyt krótki czas, aby wymienić wszystko, co do tej pory z tobą przeżyłem.

Uśmiechnąłem się, a on przysunął się i jak to miał w zwyczaju złożył na moich ustach delikatny i czuły pocałunek. Odsunął się ode mnie i teraz to ona patrzył w moje oczy.

- A ty? – spytał Liam.

- Nie jestem dobry w mówieniu – odpowiedziałem. – Ale jedno wiem na pewno, że zostałem idealnie stworzony dla ciebie.

Liam położył dłoń na moim policzku.

- Dziękuję – szepnął.

- Za co?

- Za to, że to powiedziałeś – oznajmił i oparł czoło o czoło? – Kocham cię, Zayn – rzekł, a potem dopowiedział: - Cieszę się, że zbłądziłeś...

- Ja też – wtrąciłem. – Spędźmy ten dzień w domu, co ty na to?

- Bardzo chętnie zostanę z tobą w tych czterech ścianach. – odpowiedział, a ja oparłem głowę o jego nogę i siedzieliśmy tak dłuższą chwile.


    Potem wszystko, co nastąpiło w tych pomieszczeniach było nasze, każda chwila, godzina należała do nas. Ulubiony program, w dłoniach trzymany popcorn i pepsi, słodkości ozdobione bananami i truskawkami, pogaduszki o samochodach i mieczach świetlnych oraz ulubiony super bohater Batman. Czas płynął nam na szkicowaniu i nuceniu ulubionych utworów, a później szampan lekko schłodzony, niewygodna kanapa, na której urządziliśmy sobie drzemkę, masaż olejkami o zapachu orchidei, szepty do ucha i ukradkowe spojrzenia. Następnie przygotowany posiłek, dużo mięsa, przytulanie się i pieszczoty, wolne i szybkie pocałunki, prysznic, nagość ciał wtulonych na białej pościeli, wsłuchiwanie się w melodie płynącą z daleka od ulicznych grajków.


Niemoralna Propozycja / Immoral Offer   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz