Rozdział 9

456 43 12
                                    

Zayn


- Podpisałem ostatnie dokumenty? – spytałem patrząc jak Niall przegląda papiery.

- Chyba tak, ale muszę jeszcze wszystko dobrze sprawdzić – odpowiedział, a ja zerknąłem na zegarek.

Była godzina 20:57.

- Czekasz na kogoś? – spytał adwokat, a zarazem mój przyjaciel.

- Pewnie się nie doczeka – odpowiedział za mnie Tom'a, który grał w salonie w jakąś kolejną durną grę wojenną.

- A ty nie powinieneś się przewietrzyć lub sprawdzić, co się dzieje w kasynie tak na wszelki wypadek? – spytałem podenerwowany jego aluzją.

- Spokojnie – wymamrotał odkładając dżojstika. – Pojadę do kasyna i sprawdzę jak się mają sprawy w piątkowy wieczór.

- Dziękuję – burknąłem.

Tom'a wyszedł, a Niall w końcu schował do teczki stertę dokumentów. Usiadł na krześle sięgnął po szklankę z zimną lemoniadą. Byłem podenerwowany brakiem reakcji, odpowiedzi ze strony Liam'a, dlatego wszystko mnie drażniło. Przeszkadzał mi nawet sposób, w jaki mój adwokat dotykał dłonią ścianek szklanego naczynia.

- Chcę zostać sam. Możesz już iść? – spytałem grzecznie.

- Rozumiem. Już wychodzę.

- Dzięki – zdawkowo wydusiłem z siebie słysząc jak stary rodzinny zegar wybija dwudziestą pierwszą.

Niall pospiesznie zabrał torbę i ruszył w kierunku wyjścia. Postanowiłem zachować się na tyle kulturalnie, że podszedłem w raz z nim do drzwi.

- Przepraszam za moje zachowanie – rzekłem chcą zachować się dobrze w stosunku do przyjaciela, który pomaga mi w interesach już kilka długich lat.

- Zdarza ci się, Zayn. Jestem przyzwyczajony – powiedział, a ja zerknąłem na wiszący na ścianie wyznacznik czasu. – Czemu dziś ciągle spoglądasz na zegar?

- Nie ważne. Z resztą i tak jest już dwie minuty po, więc. – Zamilkłem, gdy zauważyłem, że dziwnie na mnie patrzy.


     Niall otworzył drzwi, a ja zobaczyłem, że za jego postaci powoli wyłania się przygarbiona istotka. Wyglądał na zdenerwowanego, zawstydzonego, a w dłoniach trzymał telefon komórkowy i dżokejkę, którą po chwili miętolenia w ręce założył na głowę.

- Dzień dobry – wydusił patrząc na blondyna przekraczającego próg. Niall odpowiedział, a ja wpatrywałem się w tego chłopczyka i nie mogłem dowierzyć, że jest tutaj. Jednak wiedząc, że spóźnił się i doprowadził mnie tym do frustracji zatrzasnąłem drzwi do swojego mieszkania. – Zayn? – Usłyszałem przez zamknięte wejście.

Nie odpowiedziałem. Zapanowała cisza. Przez chwilę wydawało mi się, że słyszę oddalające się kroki, więc otworzyłem pospiesznie wejście. Liam stał w tym samym miejscu.

- Umowa nie aktualna – oznajmiłem.

- Znalazłeś kogoś innego? – spytał, czym bardzo mnie rozbawił. – Rozumiem – rzekł i schylił się po walizkę, a raczej nie dużą sportową torbę. Chciał odejść, dlatego złapałem go za nadgarstek. Mocno ścisnąłem. Czułem jak bardzo jest ciepły, jak przyjemnie jego skóra działa na moją pozwalając mojej przeciwdziałać, odczuwać, reagować. – Możesz mnie puścić?

- Źle mnie zrozumiałeś, Liam. Spóźniłeś się. Po prostu umowa wygasła, bo nie dostosowałeś się do mojej prośby.

- A to była prośba?

Niemoralna Propozycja / Immoral Offer   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz