Rozdział 37

238 25 11
                                    

Liam


Obudziło mnie dość uporczywe pukanie do drzwi. Podniosłem się z łóżka i powolnie ruszyłem do drzwi, wtedy pukanie ustało. Podszedłem. Otworzyłem i ujrzałem stojącego pod ścianą na przeciw wejścia Antonia. Jego postać była przygarbiona, dłonie schowane w kieszeniach spodni, a głowę miał opuszczoną i nerwowo uderzał lewym butem w ścianę, a prawą nogą, którą utrzymywał na podłodze starał się zachować równowagę.

- Antonio.

Spojrzał na mnie.

- Cześć, Liam – wymamrotał i zbliżył się. Patrzył na mnie, a po chwili rzucił mi się na szyję. – Tak bardzo ci współczuję z powodu straty dziadka.

Nic nie mogłem z siebie wydusić. Żadnego słowa. Po chwili odsunął się ode mnie, a ja zaproponowałem mu, aby wszedł do mojego mieszkania. Skorzystał z zaproszenia, ale jak tylko rozsiadł się na krześle rozległo się kolejne walenie do drzwi.

Ponownie podszedłem otworzyć wejście.

- Harry?

- Hej. Przyniosłem coś słodkiego i kawę na wynos, bo pomyślałem, że sam nie będziesz w nastroju, choć... - Nie dokończył, bo gdy wszedł do salonu zobaczył Antonia. – Co ty tutaj robisz? – spytał.

- Odwiedził mnie – odpowiedziałem za niego. Antonio uśmiechnął się do mnie, a ja skinąłem głową. – Zaprosiłem go do środka, bo nie chciałem rozmawiać na korytarzu.

- A po co z nim chcesz rozmawiać? – spytał Harry.

- Ja tu jestem Hazza – burknął Antonio. – Nie mów tak jakby mnie tu nie było.

- Bezczelny jesteś – oznajmił przyjaciel. – Zostawiłeś go ze swoimi długami. Wiesz jak długo go nachodzili, aż w końcu musiał je za ciebie...

- To, dlatego tutaj jestem – wtrącił Antonio, a ja spojrzałem na niego. Wyciągnął z kieszeni kurtki czek i położył go na stole. – Stanąłem na nogi. Mam pracę w firmie Dan'a Malko, leczyłem się i nadal chodzę na terapię, bo wiem, że jestem uzależniony od hazardu. Mam mieszkanie i cały czas starałem się dowiadywać, co u ciebie, bo tęskniłem za tobą.

- Co! – podniósł głos Harry.

- Zostaw nas samych, proszę – rzekłem, a przyjaciel nie chętnie opuścił mieszkanie.

Zostaliśmy sami.

- To Zayn'a znasz z firmy Dan'a Malko?

- Tak. Jestem tam kierowcą, zajmuje się ważniejszymi przesyłkami i zapisałem się na studia z zarządzania, bo mam podobno. – Zamilkł. – Zayn i ja wypiliśmy na imprezie firmowej, a potem. Pewnie nie chcesz słuchać? – spytał niepewnie.

- Wylądowaliście w łóżku – wydusiłem.

- Tak. - Westchnąłem. – Nie spałem z Malik'iem. Po prostu zrobiliśmy sobie dobrze. Wiesz, co mam na myśli? – spytał, a ja niechętnie skinąłem głową. – Nie przeszliśmy do rzeczy, bo Zayn zmienił zdanie. Pozwolił mi zostać, a ja skorzystałem. Wypiliśmy. Potem jakieś pieszczoty, ale do seksu nie doszło. Nie potrafił i...

- Wystarczy – wtrąciłem.

- Liam chciałbym naprawić nasze relacje – oznajmił, a ja wzruszyłem ramionami. – Masz teraz trudny czas i potrzebujesz przyjaciela.

- Mam Harry'ego – rzekłem.

- Kogoś do towarzystwa.

- Od tego mam już kogoś – powiedziałem, a on subtelnie uśmiechnął się do mnie.

Niemoralna Propozycja / Immoral Offer   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz