Rozdział 12

466 34 6
                                    

Liam

Starałem się go nie obudzić, dlatego bez większego pośpiechu podniosłem się z łóżka. Usiadłem i dotknąłem dłonią obolałych miejsc po wczorajszym drastycznym zajściu. Lekko było jeszcze zaczerwienione w tych miejscach gdzie zbyt mocno moje ciało zderzało się z brzegiem stołu. Bolało. Cholernie bolało, ale nie protestowałem, bo czułem, że to nic by nie dało lub mogłoby jeszcze bardziej sprowokować go do silniejszych pchnięć. Nie wiem, co się stało, że tak ostro mnie potraktował, a może zrobiłem coś źle lub po prostu nie chciał mnie tak od razu wystraszyć.

Westchnąłem.

- Nie chciałem – szepnął.

- Chciałeś – wydusiłem przez zaciśnięte szczęki.

- Mogłeś mi nie pozwolić.

- Chyba teraz to sobie żartujesz? – spytałem i chciałem wstać, ale poczułem jak załapał mnie za nadgarstek. Pociągnął z całej siły w dół.

- Nie uważałeś chyba, że będę. – Nie dokończył, gdy na niego spojrzałem. – Nie umawialiśmy się na miłość tylko uprawianie seksu, prawda? - Milczałem. – Prawda? – spytał.

- Tak – rzekłem twardo. – Musze do toalety, więc puszczaj – burknąłem.

- Puszczę cię, ale najpierw pocałuj mnie, Liam.

Nachyliłem się, a on objął mnie za szyję wypuszczając mnie z uścisku i patrząc w oczy delikatnie pocałował w usta. Bardzo szybko pogłębił pocałunek. Odwzajemniłem gest, a kiedy przysunął się do mnie bardziej położyłem dłonie na jego klatce jakby chcą ograniczyć mu dostęp do mnie. Wszystko było ponownie inne, bo wczoraj, kiedy mnie po prostu zerżnął czułem do niego wstręt, ale dziś, gdy tak zmysłowo całuję jestem nim zachwycony. Po chwili położył mnie na miękkiej pościeli, górował nade mną. Był taki męski, niesamowity i chciałem tak trwać. Jednak, gdy dotknął obolałego podbrzusza oderwałem się od jego ust i odchyliłem głowę do tyłu, zamknąłem oczy, a on zsunął swoje ciepłe wargi na moją szyję. Robił to tak jakby wiedział, czego w tej chwili potrzebuję. Delikatnie, subtelnie jego język zsuwał się w dół, ale nie mogłem.

- Przestań Zayn – szepnąłem.

Przestał. Odsunął się ode mnie. Znowu patrzyłem mu w oczy, a on zmysłowo zagryzł dolną wargę, ale nagle przysunął się do mojej twarzy. Pocałował mnie lekko, nieznacznie i przestał. Po prostu się powstrzymał.


    Kiedy wróciłem z łazienki Zayn nadal leżał w łóżku.

- Nie spóźnisz się do pracy? – spytałem chcąc jak najszybciej ponownie się do niego przekonać. Trochę mnie wczoraj zaskoczył, a nawet wystraszył. Poczułem dziwny ból i nie chodziło tylko o fizyczny, ale moje serce jakby doznało maleńkiego pęknięcia. Może urazu. – Wiem, że jesteś szefem, ale...

- Wziąłem wolne – wtrącił. – Pewnie nie masz ochoty mnie widzieć, więc jak chcesz możesz sobie gdzieś iść, ale wróć na obiad. Pojedziemy na miasto.

- Dobrze – rzekłem i zacząłem wyciągać z szafy ubrania.

Zayn uważnie mnie obserwował i może chciałem to zobaczyć, a może faktycznie tak było widziałem malujące się na jego twarzy przygnębienie.


      Wszedłem do pokoju pielęgniarek.

- Dzień dobry – powiedziałem radośnie.

- Cześć Liam. – Odezwała się pani Mela. – Co tak wcześnie dziś nas odwiedzasz?

- Nie pracuję, a ze szkoły zrezygnowałem – odpowiedziałem. – Znalazłem inną pracę. Dobrze płatna i dość krótko będę zajmował się jednym takim biznesmenem.

Niemoralna Propozycja / Immoral Offer   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz