Rozdział 27

275 21 3
                                    

Liam


Założyłem bransoletkę na nadgarstek. Chwilę przyglądałem się jej połyskowi, a następnie spojrzałem w lustro. Widziałem przystojnego mężczyznę ubranego w czarny, dobrze skrojony garnitur, białą koszule, czarną muszkę. Dodatki, które miałem dopełniały idealnie całość. Potem wyszedłem z sypialni i ruszyłem do salonu, w którym cierpliwe czekał na mnie Zayn. Miał na sobie dobrze dopasowany garnitur, którego delikatny, matowy odcień różu podkreślał jego śniadą karnację. Biała koszula zapięta pod szyję bez dodatków krawatu czy muszki nadawała smukłości jego szyi. Patrząc w dół spostrzegłem połyskujący brązowy kolor butów oraz kolorowe skarpetki, które przełamywały całą powagę stroju. Dodatkami była biżuteria.

Podszedłem do Zayn'a. Złapałem go za rękę i zatrzymałem opuszki palców na nadgarstku, gdzie znajdowała się złota bransoleta.

- Gdy kupowałem dla ciebie zobaczyłem, że...

- Nie tłumacz się, Zayn – wtrąciłem. – Kupiłeś dwie, tak? – spytałem, a on skinął. – To miłe – szepnąłem i położyłem dłonie na jego ramionach. Spojrzał na mnie, a ja po prostu uśmiechnąłem się do niego.


     Weszliśmy do ogromnego salonu. Pomieszczenie było tak duże, że nie byłem go w stanie objąć na pierszy rzut okiem.

- To pałac – szepnąłem nachylając się do Zayn'a. – To miała być kolacja, więc wydawało mi się, że będzie skromnie i. Brakuje mi słów.

Zayn uśmiechnął się pod nosem.

- Tak. To jest kolacja biznesowa – oznajmił. – Zawsze to tak wygląda. Jak przychodziłem na początku nie umiałem się odnaleźć. Czułem się jak w zoo, ale potem, z czasem do wszystkiego można się przyzwyczaić.

- Rozumiem. Wziąłbym cię za rękę, ale chyba nie wypada, no nie? – spytałem i poczułem, jak Malik łapie, splata nasze ręce i mocno zaciska po kolei każdy palec na moje skórze, drżącej dłoni. – Możemy tak?

- Oczywiście, że tak – odpowiedział. – Oni mnie znają, Liam. Nie bój się jestem tu, przy tobie. Jeśli poczujesz się źle wyjdziemy, dobrze? – Skinąłem głową i jeszcze mocniej splotłem nasze dłonie.

- Zayn Malik. – Usłyszałem miły głos. – Dawno u mnie nie byłeś. Telefoniczne rozmowy nie zadawalają mnie.

- Musi ci to wystarczyć, wujku – rzekł Zayn. Spojrzałem w tym samym kierunku, co on i zobaczyłem dużego, puszystego mężczyznę po pięćdziesiątce.

- Dobry wieczór, Zayn – powiedział podchodząc do nas. Malik podał mu rękę, a następnie włożył ją do kieszeni. – Dan Malko – oznajmił wyciągając dłoń w moją stronę. – Jestem przyszywanym wujem, doradcą Zayn'a i przyjacielem rodziny Malik'ów.

- Liam Payne. Przyjaciel Zayn'a – oznajmiłem.

- Przyjaciel, a nie partner? On rzadko przestawia mi swoich kochanków raczej jedyną osobą, która poznałem była Perrie, a tego Dan'a nie liczę. Miał tak samo na imię jak ja.

- Poleciłeś mi go sam – burknął Zayn.

Popatrzyłem na Malik'a, a potem na Malko.

- Jego ojciec dla mnie pracował, a gdy zmarł zatrudniłem jego żonę i chłopakowi pomogłem. Został ochroniarzem jak jego tata i...

- I też mu pomagałeś jak mojej mamie – wtrącił Zayn. – Przyniosę coś do picia. Zaraz wracam Liam – rzekł, a odchodząc dopowiedział: - Dan nie zanudź go dawnymi historyjkami.

- Dobrze – rzekł mężczyzna. Zayn odszedł. – To, co chcesz wiedzieć, Liam?

- Nie powinienem pytać. Uważam, że Zayn jak będzie chciał sam mi powie więcej o sobie – powiedziałem, a on poklepał mnie po ramieniu.

- To trafił się mojemu Zayn'owi całkiem dobry egzemplarz.

- Egzemplarz? – spytałem.

- Jak widzisz Zayn i Dan Malko mają ze sobą dużo wspólnego – rzekł znajomy głos. Odwróciłem się i zobaczyłem Seth'a.

- Co ty tutaj robisz? – spytałem zaskoczony.

- Należę, że tak powiem do rodziny, a raczej firmy. Na tych kolacjach spotykają się ważni ludzie i każdy poznaje słabości drugiego, aby jutro zaproponować mu zakup części firmy lub spłacić dług za jakiś udział w firmie – rzekł Seth.

- Witaj braciszku. - Zayn pojawił się z dwoma kieliszkami szampana. – Dostałeś zaproszenie tyle razy i czemu dopiero dziś skorzystałeś? – Seth nie odpowiedział na jego pytanie i odszedł, ale Malik podążył za nim.

Dan zaprosił mnie, abyśmy wyszli na balkon. Zgodziłem się, bo nie chciałem zostać sam.

- Jak długo znasz Zayn'a?

- Dziewiętnaście dni plus dwa, może trzy dni – odpowiedziałem.

- Mieszkasz u niego?

- Tak. Jestem bezrobotny, ale to tylko chwilowe – oznajmiłem. – Mogę pracować w McDonald's lub w innym miejscu. Do tej pory byłem kelnerem, ochroniarzem, sprzątaczem...

- Żadnej pracy się nie boisz – wtrącił.

- Pewnie nie pasuje do Zayn'a, prawda?

- Nic takiego nie powiedziałem – odpowiedział. – Każdy musi się wpisać w życie, jakie zostało mu ofiarowane. Patrząc na ciebie widzę miłego, wystraszonego, uczciwego chłopaka, któremu dobrze patrzy się z oczu, a uśmiech, którym obdarowałeś Zayn'a jak tu weszliście był bardzo szczery. Nie dziwie się, że mój Zayn jest tobą oczarowany i chce wiele zmienić w swoim życiu, aby...

- Jesteśmy tu z jakiegoś ważnego powodu? – spytałem wtrącając się w wypowiedź mężczyzny.

– Zayn będzie dla mnie pracował, gdy Seth pozbędzie się go z firmy.

- A udziały Zayn'a? – spytałem zaniepokojony.

- Będzie je posiadał, ale nie wiadomo na jak długo. Zayn i Seth nie są nastawieni do siebie poprawnie, więc nic dziwnego, że każdy chciał się pozbyć drugiego każdym dowolnym sposobem. Zayn tym razem złożył broń, bo zależy mu bardziej na życiu niż na firmie, co bardzo mnie cieszy. Tym razem nie ucieka od życia tylko idzie przez nie. – Zamilkł. – Zayn w końcu wie, uświadomił sobie, że nie może stać z boku. Wie już, że przewracanie strony swojego życia jest najlepszym uczuciem na świecie, ponieważ zdał sobie ogromną sprawę, że jego życie jest o wiele większe niż to miejsce, w którym utknął jakiś czas temu. I za to ci dziękuję, Liam – rzekł mężczyzna, a ja nie wiedziałem, co mam mu powiedzieć.


      Wracaliśmy do domu. Przez drogę wspomniałem rozmowę z wujkiem Zayn'a, a potem poświęciłem czas na zastanowieniu się nad słowami, Seth'a, które wypowiedział, gdy zostaliśmy sam na sam w pomieszczeniu.

„ Zayn otrzyma ode mnie 60%udziałów, jeśli zrezygnuje z ciebie. Po dwudziestu dniach ma cię zostawić i wiesz, co zgodził się. Za odejście od ciebie dawałem mu 5%, ale on zwiększył liczbę do 10%. Tyle jesteś wart. Zayn cię zostawi, więc naciesz się jeszcze tym jednym dniem i wbij sobie do głowy, że cię kupił, a potem z łatwością sprzedał. Jakie to uczucie?"

- O czym myślisz, Liam?

- Ile jestem tak naprawdę wart – odpowiedziałem patrząc na jego twarz, która spoczywała na moim ramieniu.

- Nie wiem, bo nie wiem ile ja jestem wart, kierowca, grabarz, muzyk, sportowiec, bezdomny. Nie znamy chyba wartości człowieka – oznajmił.

- Patrząc na to środowisko dziś wydaje mi się, że wartość człowieka określa pieniądz, a ja zawsze myślałem, że jesteśmy warci więcej niż to, co posiadamy.

- Powiesz mi, co się stało? – spytał Zayn. – Rozmowa z wujem czy Seth'em tak na ciebie wpłynęła? – spytał podnosząc się z mojego ciała. Wykorzystałem sytuację. Tym razem to ja oparłem głowę o jego ramię i zamknąłem oczy. – Człowiek jest tyle wart, ile go ktoś kocha, potrzebuje, tęskni, wspomina – szepnął Zayn całując mnie w czoło.


Niemoralna Propozycja / Immoral Offer   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz