Rozdział 34

260 20 24
                                    

Zayn


- Zaraz pozwolę otworzyć ci oczy. Nie bój się ze mną nic ci nie grozi – szepnąłem do ucha starając się uspokoić jego niepokój.

- Wiem – wydusił. - Gdzie mnie zabrałeś? – spytał po chwili ciszy. – Czuję silny wiatr targający naszymi ciałami i chłód za każdym razem, gdy otula mnie powiew zbyt świeży, mroźny...

- Pięknie to zabrzmiało – wtrąciłem. – Powinieneś zostać poetą – rzekłem i odsłoniłem szal z jego oczu. – Jesteśmy na moście żelaznym. - Na twarzy Liam'a zagościło zaskoczenie, smutek i lęk. Nie rozumiałem tych uczuć. – Liam, co się dzieje?

- Czuję się zagubiony ostatnio – odpowiedział dość cicho.

- Coś zrobiłem źle?

- Nie. Po prostu ostatnio chciałbym żyć teraźniejszością bez przeszłości, a nawet przyszłości – wydusił i oparł swoje ciało o poręcz. Przybliżyłem się do niego, a następnie dotknąłem dłonią ramienia. – Wiesz, kiedy pojawiłeś się w moim życiu miałem idealnie poukładany świat w alfabetyczną kostkę, którą sam sobie ułożyłem w jakiś sposób wybrałem, ale poznałem ciebie taki maleńki zagubiony punkt przypominający mi, że od zawsze słuchałem, robiłem wszystko na kształt serca, po prostu działem z miłością. I tak rozsypał się mój poukładany, monotonny świat. Nie wiem czy to dobrze, że przeoczyłem moment, w którym powinienem się odwrócić, a może miałem spojrzeć na drugą osobę i oddać jej wszystko, a zwłaszcza bezinteresownie miałem dać swoje serce. Nie ofiarować, ale dać.

- Liam – szepnąłem jego imię, a on popatrzył i przytulił się do mnie. Drżał. Był taki bezbronny w tej chwili. Schował się we mnie, choć zawsze wiedziałem, że moje wątłe ciało nie jest w stanie go całkowicie objąć, ale próbowałem i się udało. Zamknąłem szczelnie Liam'a w swoich ramionach, a moje ręce oplotły jego plecy, stałem pewnie na żelastwie i czułem jak pozwalam mu się rozpłynąć we mnie. Bezpiecznie rozpaść. Dziwne uczucie. Czułem się mało odważny, ale w tej chwili byłem bohaterem, bo podtrzymywałem jego ciało. – Kocham cię, Liam – powiedziałem, a on spokojnie oddychał i zaciskał mocniej na moich plecach ubranych w skórzaną kurtkę duże dłonie.


      Obudziłem się blisko ciała Liam'a. Myślałem, że śpi, ale kiedy powoli ruszyłem się z łóżka odezwał się do mnie.

- Zostań jeszcze chwilę, Zayn. - Przysunąłem się całym ciałem do jego, czując przyjemne ciepło płynące z jego skóry. Położyłem dłoń na jego klatce piersiowej i słyszałem szybkie bicie serca. Zerknąłem na jego twarz i widziałem, jak mocno nabiera powietrza, wdech i wydech, wdech i. – Cola podzieli się udziałami w firmie za weekend ze mną. Za seks ze mną.

Liam zamknął oczy i czekał, cierpliwie wsłuchiwał się we mnie. Nie wiem, co czuł, bo ja przez chwilę zatrzymałem swój oddech, a kiedy zaczerpnąłem powietrza, wykonałem wydech moje ciało silnie zadrżało. Odsunąłem się od niego i usiadłem na rogu łóżka patrząc, jak moje dłonie nie spokojnie się trzęsą.

- Złożył ci propozycję?

- Tak – wydusił Liam.

- Nie wiem, co o tym myśleć – rzekłem przez zaciśnięte szczęki. – Nie spodziewałem się tego.

Poczułem Liam'a dłonie na swoim brzuchu, jego długie nogi przysunęły się do moich, a jego ciało opadło na moje, oparł brodę o ramię. Siedzieliśmy teraz obaj na skraju łóżka, a ja czułem, że jesteśmy nad przepaścią. Zawisnęliśmy nad cholerną przepaścią.

Niemoralna Propozycja / Immoral Offer   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz