Rozdział 26

279 26 5
                                    

Zayn


- Widzę, że urządzasz się w moim gabinecie – rzekłem uśmiechając się do Seth'a, który zaczął powolne rządy w firmie naszego ojca. – Jeszcze niczego nie wygrałeś, a już...

- Jestem pewny swego to chyba dobrze – wtrącił. Usiadłem na kanapie i spojrzałem na niego. Było mi go żal. – Chciałbym złożyć ci ofertę.

- Ty mi? - spytałem rozbawiony.

- Zawsze to ty mi coś proponowałeś, a raczej rozkazywałeś. Jak miło, że to się zmieniło. Zawsze wiedziałem, że dojdzie do tego momentu. Czekałem na odpowiednią chwilę, na znak od czasu i go otrzymałem. Ale wszystko, co teraz cię spotyka to twoja wina. Mogłeś inaczej mnie potraktować, a nie dawać ochłapy. – Zamilkł. – Niall pewnie poinformował cię o sytuacji.

- Tak.

- Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli zostaniesz z 20%, a mi przypadnie 62% z tym, co już mam, czyli 18%. Będę miał 80% udziałów i...

- Przejdź do sedna sprawy – wtrąciłem ponownie i wstałem z kanapy. – Jaką masz dla mnie propozycję.

- Będę dobrym bratem.

- Przyrodnim bratem – poprawiłem go i uśmiechnąłem się niechętnie.

- No dobrze. Będę dobrym przyrodni bratem i możemy podzielić firmę na pół, ale chce czegoś w zamian. - Milczałem. Uważnie go słuchałem. – Teraz powinieneś spytać, co chcę w zamian. – Wzruszyłem ramionami. – Gdybyś się zgodził na polubowne podzielenie majątku podpisałbyś ze mną umowę, w której będzie klauzula dotycząca Liam'a. Chce, abyś go zostawił. Po wygaśnięciu umowy, a jeśli będziesz na tyle dobry i zrobisz to teraz lub jutro mogę dać ci 5% udziałów.

- Tylko 5%? – spytałem.

- 10% - rzekł Seth. – Zastanów się masz czas do dwudziestego dnia.

Uśmiechnąłem się do niego.

- Chciałeś mieć firmę, a raczej większość udziałów – zacząłem mówić – teraz możesz to osiągnąć, ale zaryzykujesz dla jednego chłopaka.

- Kocham go – oznajmił.

- Ja też – rzekłem, a on uśmiechnął się do mnie.

- Ty nie potrafisz kochać przypomnieć ci o twoich poprzednich związkach – burknął.

- Kiedy umowa wygaśnie Liam zostanie ze mną, a firma? Firma nie jest taka ważna dla mnie i może czas, abyś ty się nią zajął. Mogę sobie zostać z 20% to mi nie przeszkadza – powiedziałem i postanowiłem opuścić pokój.

- Mogę cię spłacić, a potem firmę sprzedam na małe części, co ty na to Zayn? – spytał, ale wzruszyłem ramionami. Opuściłem gabinet.


     Będąc w samochodzie zadzwoniłem do Niall'a, a następnie do Dan'a Malko przyjaciela ojca oraz inteligentnego i wpływowego biznesmena. Po skończonej rozmowie spojrzałem na Tom'a.

- Wszystko przemyślałeś, prawda? – spytał ochroniarz.

- Od dawna Seth planował się mnie pozbyć z firmy wiem to od Niall'a. Kilka miesięcy zajęło mu zbieranie haków na sędziów, adwokatów, którzy pomogą mu we wszystkim, ale nie przewidział, że ja jeszcze go zaskoczę.

- Do tego zaskoczenia będzie ci potrzebny Dan, tak?

- Tak – odpowiedziałem. – Najgorsze, że nie przewidziałem, iż Seth ma taką obsesję na punkcie Liam'a. Zaczyna mnie to martwić.

- Powiem ci, że Payno bardzo się go boi, przez co wydaje mi się, że pewnie Bella starał się za bardzo do niego zbliżyć.

- Kellan też mówił, że nie raz ratował Liam'a z nie dwuznacznej sytuacji – oznajmiłem.


   Chwilę później znalazłem się w pokoju hotelowym. Liam przyglądał się pustemu miejscu w rogu pokoju.

- Cześć, kochanie – powiedziałem, a on spojrzał na mnie.

- Cześć. Zabrali pianino, dlaczego? – spytał, a ja go objąłem. Przysunąłem jego ciało do swojego. Będąc tak blisko niego zrozumiałem jak bardzo jestem wątły, maleńki przy jego dużym, męskim ciele. W jego ogromnych ramionach chowa się moja drobna postać. – Coś się stało?

- To mieszkanie należy pod firmę, więc kiedy pozmienia się będę musiał je opuścić. Wszystkie moje rzeczy w tym pianino zostały przeniesione do niedużego mieszkanka, ale dokładny adres podam ci dwudziestego pierwszego dnia – rzekłem i mrugnąłem okiem.

- Zayn.

- Co? – spytałem, gdy zamilkł.

Odsunął się i usiadł na kanapie.

- Powiesz mi, co się dzieje? Poważnie chce wiedzieć, do czego to wszystko zmierza.

- Liam nie musisz się tym zamartwiać. Jestem zabezpieczony nawet, jeśli Seth'owi wydaje się, że mnie pogrążył – oznajmiłem, a on opuścił twarz. Usiadłem obok niego. – Będę miał teraz 20% udziałów w firmie, a on 80%. To nie jest sprawiedliwe, ale ma w kieszeni parę osób, które pomagają mu, bo ich szantażuje.

- Przychodziło do nas wielu adwokatów, policjantów, sędziów, detektywów – rzekł Liam. – Każdy odchodził, ale wracali bardzo szybko i kiedy byli na dnie on jeszcze bardziej ich pogrążał.

- Postępował nie tyle mądrze, co sprytnie, ale nic nie ugra na tym.

- Jesteś pewny? Chyba nie warto stracić firmy, na którą ojciec tyle lat pracował – wydusił, a ja oparłem się o zagłówek kanapy i sięgnąłem ręką do jego podbródka.

- Dużo o tym myślałem. Wszystko, co do tej pory robiłem było dobre dla firmy, pracowników, dla mnie, ale pomyślałem ostatnio, że mógłbym zajmować się czymś innym. Myślałem już o zostaniu menadżerem, nadzorowanie, rozwojem korporacji...

- Mówisz poważnie? – spytał Liam patrząc na mnie. Skinąłem głową. – A co z firmą?

- Będę miał 20 %. Nie jest, aż tak źle – odpowiedziałem. – Poza tym mam plan jak nie mieć, a zarazem posiadać firmę taty. Dość już – rzekłem. – Przygotuj się na dziś wieczór. Wychodzimy na kolację do przyjaciela mojego ojca. Zawsze traktowałem go jak wuja, a moja mam miała w nim oparcie, gdy tylko tata zbyt dużo czasu poświęcał rozwojowi firmie.

- Dobrze jest mieć kogoś takiego, na kim zawsze możesz polegać – oznajmił Liam, a ja przytaknąłem mu.

- Zgadzam się z tobą. Ja mam ciebie, a ty mnie. – Zamilkłem. – Zawsze – szepnąłem, a on pogłaskał mnie po głowie jakbym był małym chłopczykiem.


Niemoralna Propozycja / Immoral Offer   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz