Rozdział 36

245 21 4
                                    

Zayn


Spotkanie kogoś, kogo pokocha się ze wzajemnością, jest wspaniałym uczuciem. Ale spotkanie bratniej duszy jest uczuciem chyba jeszcze wspanialszym. Bratnia dusza to ktoś, kto rozumie cię lepiej niż ktokolwiek inny, kocha cię bardziej niż ktokolwiek inny, będzie przy tobie zawsze, bez względu na wszystko. Pielęgnujcie to uczucie, nie walczcie z nim, o nie, o siebie to, co jest wasze, należy do was i zostanie z wami.

Dbaj o mojego wnuka, Zayn.


     Po przeczytaniu złożyłem kartkę. Spojrzałem na Liam'a, który osobiście dostarczył mi ten list od swojego dziadka. Siedział naprzeciw mnie, na dużej białej kanapie otoczony kilkoma maleńkimi szarymi poduszeczkami. Patrzyłem na niego.

- Myślałeś o tym, co ostatnio się wydarzyło? – spytałem.

- Nie. Nie miałem czasu. I dobrze, bo czuję, że gdybym się nad tym zastanowił miał czas do namysłu znienawidziłbym siebie i ciebie – odpowiedział.

Wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę balkonu. Stanąłem na nim czując chwiejność ciała, słabość serca i smutek duszy. Sięgnąłem po papierosa. Zapaliłem. Zapanowała cisza. Nie była ona niezręczna. Była potrzebna, prawdziwa. W tym spokoju była jakaś prawda, zarys, zamyślenie, istnienie. To było coś czystego. Nie było skażone przez brutalne słowa, lęki, słowa bólu o zdradzie i braku zatrzymania go w moim uścisku. To, co teraz było nie było zniekształconym obrazem podświadomości, podszeptami umysłu, złych i rozżalonych myśli, które zatruwają nas. Po prostu istniała cisza. Idealny i piękny spokój.

Odwróciłem się, aby spojrzeć na Liam'a. Leżał na kanapie i patrzył w biel sufitu. Uśmiechnąłem się, bo cisza, którą otrzymałem nie była samotnością, zwiastunem rozstania, ale była dla mnie świętością. Dla nas.


      Rano obudziłem się w łóżku. Rozejrzałem się i zobaczyłem, że Liam nie skorzystał z miejsca, które wczoraj mu zaproponowałem. Nie położył się obok mnie. Rozumiałem. Jednak... Ukucnąłem przy kanapie i dotykałem niespiesznie ciała, które odpoczywało. Payne otworzył ociężale powieki. Patrzył w moje brązowe oczyska, a ja wpatrywałem się w jego jasny brąz dużych oczu.

- Brakuje mi ciebie, Liam. Tęsknie – powiedziałem zachłannie pochłaniając jego oddech, który docierał do mnie.

Chciałem mówić dalej, ale po chwili zamknąłem usta. Zamarliśmy na dobre dziesięć minut wpatrując się w siebie, dotykając dłońmi naszych twarzy. Potem przestaliśmy odmawiać tego, czego oboje pragnęliśmy. Zaczęliśmy od lekkich, przerywalnych pocałunków, które drażniły moje wargi i powodowały, że mój oddech stawał się coraz szybszy. Liam przysunął się do mnie nie wiedziałem czy to prawda, czy może rzeczywistość, a może jednak to ja jestem blisko niego. Podświadomie wiedziałem, do czego to prowadzi, ale nie mogłem w to uwierzyć, że na to zezwala.

- Też tęsknie, Zayn – szepnął.

Nasze wargi się musnęły, lekko i delikatnie. Po chwili nasze wargi przylgnęły do siebie. Zamknąłem oczy i czułem tylko jak nasze usta ocierają się o siebie. Krótka chwila przerodziła się w dłuższy namiętny pocałunek. Następne dotknięcia warg były gwałtowne, napierały na siebie mocniej, mocniej, aż w końcu zaczęliśmy robić to naprawdę chaotycznie.

Złapał mnie za biodra i zacisnął na nich ręce z aprobatą witając moje dłonie wplatające się w jego włosy. Odpowiadałem na pocałunki, chętnie splatając swój język z tym należącym do niego. Nasze ciała ocierały się o siebie, penetrowaliśmy wnętrza naszych ust. Czułem jak moje ciało płonie od jego dotyku, a on oddycha szybciej. Nasze oddechy zaczęły się splatać. Gwałtownie odsunął się ode mnie.


###

Liam


Wstałem z kanapy i schowałem swoją zawstydzoną twarz w dłoniach. Boże, niesamowity pocałunek, spragniony, intensywny, czuły, nachalny i pełen pasji. Nie. Co ja robię?

- Co się dzieje? – spytał Zayn

Stanął przy mnie. Jego dłoń objęła mocno mój kark. Przyciągnął mnie do siebie bliżej, a po chwili ponownie mną poszarpnął i byłem jeszcze bliżej. Druga dłoń zatrzymała się na moim pasku od spodni. W jednej chwili poczułem jak prowadzi mnie, a w następnej chwili silnie mnie do siebie odwraca, mocno przyparł do szafki stojącej nie daleko łóżka, a potem uniósł i posadził na blacie. Nasze oczy się spotkały. Otoczyłem go w pasie nogami, dłonie zanurzyłem w jego włosach. Jego perfumy, ciężki i przytłaczający mnie zapach wraz z oddechem smakującym ukojeniem to wszystko mnie oszołamiająco pobudziło. Pragnę go tu i teraz. I nic się nie liczy w tej chwili, w chwili, kiedy jestem z nim. Pocałowałem go w usta, szczękę, nosek, policzek, znów w miękkie wargi, a potem zjechałem na szyję. Oddychał ciężko, przyjemnie drażnił opuszkami palców moją skórę. Odsunąłem się powoli i zagłębiłem się w jego spojrzeniu. Zayn przesunął dłoń. Zabrał ją z karku i przejechał palcami po szyi, a za nią po chwili dołączyły usta. Odchyliłem głowę do tyłu, zamknąłem oczy, chrapliwie zacząłem oddychać, a potem nasze ciche jęki złączyły się w jeden szelest... Zerwaliśmy z siebie ubrania, dotykałem jego mięśni, męskiego ciała, które coraz bardziej mnie otulało. Gładka skóra, twarde mięśnie, oddech, który przyspieszał, gdy dłonią przesuwałem w dół po jego ciele, zatrzymałem się na brzuchu pieszcząc ten skrawek. Jego ramiona uniosły mnie, chwyciłem go mocno i wylądowaliśmy na miękkim łóżku. Położył mnie delikatnie przylegając do mnie. Zayn był tak samo spragniony jak ja...


####

Zayn


Długie pieszczoty, dotyk dłoni na skórze i pocałunki nachalne, spokojne, namiętne. Nigdy nie czułam się tak dobrze. Tylko z nim jest tak, że oddycham, czuję, iż jestem pełen emocji... Całował moje czoło, gdy schodziłem na jego szyję, dotykał przyjemnie ustami mojego ucha, gdy całowałem jego ramię... Lekko uniósł, przytulał nasze ciała, a moje dłonie zaplatały się na jego ciepłych, drżących plecach. Nastąpił idealny pocałunek. Nasze usta ponownie się zbliżyły do siebie. Liam ssał moja dolną wargę, ja gładziłem jego tors lekko zaciskając opuszki palców na sterczących brodawkach. Wszystko zaczynało dziać się powoli i naturalnie, bo przecież znamy swoje ciała... Jego dłonie błądziły, przygryzał moją skórę, a językiem drażnił sutek, smakował, pieścił wargami podbrzusze. Po chwili przewrócił nas i teraz to ja dotykałem pościeli, a on leżał na mnie, chwilę przyglądał się mojemu nagiemu ciału. Patrzyłem na niego z myślą, że jest piękny i wtedy pocałował mnie inaczej. Nie robił tego subtelnie i delikatnie, może przez chwilę, ale potem nastąpił pożądliwy pocałunek. Odrywał się, gdy mocniej naciskałem na niego niż on, wtedy całował moją szyję, klatkę piersiową i czułem jak sięgał dłońmi do mojej męskości... Ponownie podniosłem nasze ciała, całowałem go w szyję i opadaliśmy tak jak ja chciałem na rozgrzaną pościel. Liam leżał pode mną. Teraz ja mogłem mu się przyjrzeć, spoglądał w moje oczy i lekko się uśmiechał, a ja wchodzę w niego, w jego ciepłe, gotowe ciało odwzajemniłem gest. Jestem w nim i ta chwila przyjemnie zapiera mi dech w piersiach. Nasze ciała poruszają się zgodnie, razem jakby były jednością, ocieramy się, zaciskamy, poruszamy się szybciej, splatamy dłonie, zaciska nogi na moich biodrach, powoli zwalniam ruchy, ale po chwili przyspieszam. Czuję jego ciepły oddech, gdy przysuwam go do siebie zbyt mocno, słyszę jęki, westchnienia i mam wrażenie, że moje ciało działa z nim w tym samym schemacie. Przecież słyszę moje jęki wypływające ze mnie, gdy się wygina, moje westchnienia, gdy otula dłońmi moje policzki i czuję namiętność w sobie, w nim, pieszczoty i pocałunki, które składa na moich ustach, krzyk, gdy razem dochodzimy. Razem. Chwile trwamy, a potem razem opadamy na łóżko. Czuję, jak tuli mnie do siebie, ten oddech, który oplata mnie, muska, a ja zaplatam dłonie w jego włosach... I bardzo uwielbiam jak moje dłonie wędrują po jego włosach, jakbym zawsze to robił. Kiedy mnie odsunął popatrzyliśmy na siebie. Jego brązowe oczy wpatrują się we mnie tak jakbym tylko ja była najważniejszy, tylko ja się liczył. Wierzę w to wejrzenie, dlatego patrzę na niego z czułością.

- Kocham cię, Liam.

Potem odpłynąłem w jego ramionach.


Niemoralna Propozycja / Immoral Offer   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz