Rozdział 18

375 32 23
                                    

Zayn


- Gdzie byłeś? – spytałem, gdy wszedłem do sypialni. Zapalił światło i spojrzał na mnie. Był zły. – Miałeś wieczory spędzać ze mną, prawda? – Skinął głową. – Piłeś? – Poczułem mocny zapach alkoholu. Ponownie skinął głową. – Dobrze się bawiłeś?

- Tak i to za darmo. Nie musiał mi nikt płacić za towarzystwo. Chciano ze mną przebywać. Wiesz, co to znaczy? – spytał opryskliwie.

- Przepraszam. Teraz już wiem, że zabolało cię, iż powiedziałem prawdę Seth'owi, ale zamiast pomyśleć powiedziałem to, bo...

- Bo tak o mnie myślisz – wtrącił. – Ale nie przejmuj się jutro poszukasz sobie kogoś bez uczuć. Kogoś, kto potraktuje cię byle jak i nie będzie wkładał w tego uczuć – powiedział i pobiegł do łazienki, gdy poczuł zbliżające się mdłości.


    Długo nie wracał, więc poszedłem sprawdzić, co się z nim dzieje. Po wejściu zobaczyłem jak siedzi przy toalecie z głową opartą o chłodne kafelki. Miał zamknięte powieki, a w dłoni ściskał ręcznik ubrudzony resztkami jakiegoś śmieciowego żarcia. Podszedłem, ukucnąłem i przysunąłem twarz do jego buzi. Teraz mogłem intensywniej poczuć zapach alkoholu, dymu papierosowego i wyczułem zbyt mocny smród chloru. W końcu podniosłem go z podłogi i zabrałem do sypialni. Następnie wróciłem do łazienki zmoczyłem ręcznik, a kiedy ponownie znalazłem się w pokoju po cichu podszedłem i obmyłem kąciki ust Liam'a. Potem ściągnąłem z niego bluzę, spodnie i okryłem pościelą. Payne wtulił głowę w poduszkę. Przejechałem dłonią po jego włosach, policzku i przez ułamek sekundy zacisnąłem palce na jego szyi. Pochyliłem się nad jego twarzą i pocałowałem jego mokre wargi zjeżdżając ręką na jego klatkę piersiową, która niespokojnie się unosiła.

- Przepraszam Liam – szepnąłem.


     Wyszedłem na balkon. Wpatrywałem się w popołudniowe promienie słońca. Patrzyłem na świat trzymając w jednej dłoni kubek z herbatą, a w drugiej papierosa.

- Dzień dobry. – Usłyszałem głos Liam'a.

- Wyspałeś się? – spytałem.

- Nie będę się tłumaczył z tego, co wydarzyło się i co mówiłem wczoraj. Uważam, że i tak nie zrozumiesz, więc powtórzę tylko jedno z wczoraj. Chcę odejść.

- Dlaczego?

Uśmiechnął się.

- Przed chwilą tłumaczyłem ci, że...

- Dlaczego chcesz odejść? – spytałem w trącając się w jego wypowiedź. – Za to, co powiedziałem Seth'owi, a może za to, czego mu nie powiedziałem?

- Nie będę się wdawał w dyskusję z tobą.

- Nie denerwuj mnie – burknąłem. – Daje ci szansę, a ty...

- To ja ci dałem szansę.

- Nie rozśmieszaj mnie – wydusiłem starając się go nie atakować. Chciałem z nim porozmawiać, ale potraktował mnie jak wroga. – Posłuchaj dziś wieczór idziemy do Cola, a potem możesz sobie odejść.

- Nie chce nigdzie z tobą iść – oznajmił.

- Może jak pójdziesz poznasz innego bogacza, który przypadnie ci do gustu – rzekłem.

- Pewnie – wymamrotał. – Może Andre Cola się mną zainteresuje, albo twój przyrodni brat w końcu skorzysta z moich usług.

- Możesz robić, co chcesz...

Niemoralna Propozycja / Immoral Offer   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz