Rozdział 40

345 23 7
                                    

Zayn

Dwa Lata Później


- Czemu patrzysz na obrączkę? – spytał Louis

- Czasem zawieszę spojrzenie na obrączce i przypomina mi się złożona w kościele dwa lata temu przysięga małżeńska. Ta mała obrączka, białe złoto widniejące na moim palcu. – Zamilkłem. – Nie myślałem, że to będzie moja najcenniejsza rzecz, maleńka obrączka znaczy dla mnie tak wiele to symbol, który jest na całe życie.

- Mi się zawsze wydawało, że obrączka to symbol uwięzienia, uzależnienia – oznajmił kuzyn.

Uśmiechnąłem się i wstałem z ławki znajdującej się w parku, a następnie odnalazłem wzrokiem Liam'a grającego w pin ponga z Harry'm, ale bacznie obserwującego bliźniacze wózki, w których znajdowali się nasi roczni chłopcy. Nasi synowie James i Javadd.

- Moja miłość jest trochę jak ta obrączka. - Dotknąłem opuszkami palców dłoni, na której jest nie tylko włożony na palec okrąg, ale i na nadgarstku bransoletka, na której wygrawerowane są nasze inicjały ZM LP. – Moja miłość jest bez początku i końca.

- Romantyczny się robisz. Coraz bardziej za romantyczny – rzekł z uśmiechem na twarzy Louis.

- Dobrze mi z tym. Bardzo dobrze mi z Liam'em i światem, który razem cierpliwie, mozolnie stworzyliśmy przez te ostatnie dwa lata – powiedziałem i wpatrywałem się w uśmiech mojego przystojnego mężczyzny. Westchnąłem.

- Rozumiem. Jednak zejdźmy na ziemie i powiedz mi lepiej jak ze zdrowiem Dan'a?

- Jest w domu. Ma opiekę. Wiesz rak jednak zbyt szybko i cicho zaatakowałby można było mu pomóc – wydusiłem. – Odwiedzamy go od czasu do czasu. Zazwyczaj w soboty i niedzielę jedziemy do niego we czwórkę. Rozmawialiśmy też o spadku. Dan umieścił mnie w testamencie wraz ze swoim chrześniakiem. Liam nie chce słyszeć o żadnej firmie, pracy w imperium i obawia się kolejnego wroga. Na szczęście rozmawiałem z chłopakiem i Dan'em, jeśli otrzymam udziały odsprzedam mu, a jeśli dostanę domy, samochody, jakąś posiadłość, wtedy też sprzedam. Jest nam dobrze w naszym małym domku z ogrodem. To nam wystarcza. Wystarcza Liam'owi.

- Nie masz ochoty znów rządzić? – spytał kuzyn podchodząc i opierając się o mnie.

- Nie – odpowiedziałem stanowczo. – Moja firma odzieżowa bardzo dobrze się rozwija, a Liam cieszy się z pracy w szkole tańca, więc wygraliśmy swoje marzenia. Mamy swój spokój. To najważniejsze.

- To dobrze – wydusił Louis. – A powiedz mi, co z Andre, Antonio i Seth'em?

- Nie wiem, co z Andre. Nie interesowałem się nim, ani firmą. Antonio zniknął tak szybko z naszego życia jak szybko się w nim pojawił.. Co do Seth'a był przez miesiąc w klinice, leczył się z depresji i z tego, co mówił Kellan wyjechał zagranicę do ciotki.

- Dobrze, że słuch o nich zaginął – rzekł mój towarzysz.

- Szczerze też się cieszę, ale na wszelki wypadek ciągle pracuje dla mnie ochroniarz Tom'a – oznajmiłem i mrugnąłem do Louis'a. – A tak zmieniając temat, kiedy ty poprosisz Harry'ego by został twoim partnerem na całe życie, co? – spytałem.

- Nie wiem – odpowiedział pospiesznie. – Zabieram go na kilka dni w góry, więc wszystko możliwe – wymamrotał i spojrzał na Hazzę, który wygrał kolejne starcie. Liam uśmiechnął się do przyjaciela, a potem spojrzał na mnie. Jeszcze bardziej na jego twarzy pojawił się szczery, uroczy uśmiech. Odwzajemniłem gest. – Nie wiem jak to będzie, ale wiem, że zakochałem się w Harry'm. Reszta sama się ułoży, prawda?

- Tak. Dokładnie tak – odpowiedziałem wpatrując się w mojego Liam'a.


#####

Liam


Stałem na przystanku na ulicy Petru. Uśmiechałem się pod nosem wspominając pierwsze spotkanie z Zayn'em. Naszą jazdę jego samochodem i krótką, ale jakże zabawną rozmowę.

- Skręć w lewo – rzekłem.

- Dobrze chłopczyku.

- Teraz prosto.

- A potem, dokąd przystojniaczku?

- Cały czas prosto, a chłoptaś i przystojniak ma na imię Liam – powiedziałem i spojrzał na mnie jasno brązowymi oczami, które wyglądały jak zmieszany brąz ze złotem.

- Jestem Zayn – wymamrotał przeczesując dłonią swoje idealnie ułożone włosy.

- A czy ja cię pytałem o imię? – spytałem, a on seksownie się uśmiechnął.

Przyglądałem się ludziom podbiegającym pod drzwi autobusu, spoglądałem w niebo, z którego zaczęły powoli płynąć krople jesiennego deszczu. Ciągle uśmiechałem się, bo miałem w głowie obraz przystojnego bogacza zagubionego w tej biednej, ponurej uliczce.

- Cześć Liam. – Usłyszałem głos David'a zbliżającego się do autokaru.

- Hej. Jak tam? – spytałem pospiesznie widząc, że sięga do drzwi.

- Dobrze. Jadę do pracy. Dziś na nockę.

- Oby szybko minęła – rzekłem patrząc na kumpla, który pomachał mi wchodząc do środka autobusu.

Usiadł i kiwnął głową, odwzajemniłem gest. David i Sem pracują od roku w firmie wysyłkowej. Cieszę się, że ogarnęli swoje życie. Zawsze lubiłem te dwójkę i to dzięki nim miałem tu całkiem spokojne wieczory. Zawsze mnie obronili. Uśmiechnąłem się i pomachałem David'owi.


    Po chwili usłyszałem klakson samochodu. Spojrzałem w tamtym kierunku i zobaczyłem jak z auta wychodzi Zayn. Ruszyłem w jego stronę. Wyminąłem Kim, która pospiesznie poruszała się w stronę przystanku. Wymieniliśmy spojrzenia i szybko zniknęła z mojego pola widzenia.

Przywitaliśmy się subtelnym pocałunkiem i wsiedliśmy do samochodu. Zayn ruszył z piskiem opon. Patrzyłem, jak jedzie, wymija inne samochody, rowerzystów i odezwałem się mając jeszcze chwilę temu w głowie nasze niespodziewane spotkanie, zrządzenie losu.

- Teraz kochanie w lewo.

Zayn zerknął. Uśmiechnąłem się, a nawet mrugnąłem okiem.

- Dobrze chłopczyku – rzekł.

- Teraz prosto – oznajmiłem.

- A potem, dokąd przystojniaczku? – spytał kierując spojrzenie na moją twarz. Zapaliło się czerwone światło, a Zayn zahamował.

- Cały czas prosto, a chłoptaś i przystojniak ma na imię Liam – powiedziałem odwzajemniając jego uporczywe spojrzenie.

- Wiem – szepnął przysuwając się do mnie.

Wykorzystałem sytuację i delikatnie naparłem na jego słodkie usta, aż w końcu, gdy wpuścił mnie do środka z namiętnością, czułością, chaosem, a zarazem spokojem zacząłem badać jego podniebienie. Delikatnie podgryzając jego dolną wargę pogłębiłem pocałunek, a Zayn odwzajemnił wszystko bardzo ochoczo. W końcu nie wytrzymałem i wsadziłem mu dłonie pod koszulkę. Dotknąłem jego skóry.

- Przypominam ci, że jesteśmy w samochodzie – rzekł odsuwając się minimalnie od moich ust.

Widziałem, że spogląda na moje wargi. Dobrze wiem jak bardzo uwielbia intensywnie, natarczywie patrzeć na moje usta. Uśmiechnąłem się przyglądając się jego pięknej twarzy.

- Kocham cię, Zayn - powiedziałem bardzo powoli.

- Wiem, kochanie. I ja cię kocham – szepnął ponownie, a kiedy nabrałem powietrza i chciałem je wypuścić poczułem ciepłe usta na swoich wargach. Pocałował mnie bardzo namiętnie. Pogłębiał pocałunek z minuty na minutę, przygryzał mój język, usteczka, a kiedy jego palce zacisnęły się jeszcze mocniej na moim karku westchnąłem. – Uwielbiam twój oddech, Liam.

- Mój. Twój. – Zamilkłem i dopowiedziałem po chwili. - Oddech zapisany w nas.


Niemoralna Propozycja / Immoral Offer   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz