Rozdział 4.

3.3K 278 89
                                    

                                        Jimin

     Z wrażenia nie mogłem złapać tchu. To co zobaczyłem bardzo mnie przeraziło. Jungkook był straszny. Wiem, że mi pomógł, lecz mimo to zacząłem się go obawiać. Już wcześniej zachował się wobec mnie bardzo śmiało, a to zdarzenie tylko upewniło mnie co do tego, że brunet może być nieobliczalny.

- Jiminnie, nie bój się mnie - poprosił cicho, nagle zatrzymując się w miejscu. Obserwowałem każdy jego krok, wyraz twarzy oraz drgnięcie powiek. - Naprawdę miałem im pozwolić na to żeby cię traktowali tak podle?

Zastygłem w bezruchu, przyglądając się oczom chłopaka. Mimo że nosiłem okulary to patrzenie z daleka i tak nie pozwalało mi odnaleźć tych szczegółów. Musiałbym stanąć bliżej, aby się przekonać. Lecz strach mnie przed tym blokował.

- Skąd...mogę mieć pewność? - wyszeptałem, a moje gardło zacisnęło się boleśnie.- Nie znam cię.

Jungkook westchnął przeciągle, a potem po prostu wszedł za ladę i stanął przede mną. Czekał cierpliwie aż się odezwę, ale tylko pokręciłem głową.

- Pomogłem ci i tyle - sprostował, pochylając się ku mnie.- Wcześniej też to zrobiłem, pamiętasz? Chyba powinienem coś od ciebie usłyszeć, nie uważasz?

Wzdrygnąłem się, bo przecież miał rację. Gdyby nie on to pewnie teraz leżałbym na tej podłodze, obrzucany stekiem wyzwisk. Być może znalazłbym się nawet w niebezpieczeństwie gdyby mi nie pomógł.

- Dziękuję - wyszeptałem, patrząc na niego spod okularów. Miałem wrażenie, że zaczynam się rumienić zupełnie bez powodu. Co za idiotyczny nawyk. Chyba nigdy się go nie pozbędę.

Jungkook uśmiechnął się, prostując i patrząc na zegar. Podążyłem jego wzrokiem, a potem zamrugałem. Musiałem zamykać.

***

Brunet został ze mną do samego końca, a gdy wyszliśmy w środku nocy na zewnątrz, zaciągnąłem się czystym powietrzem. Od razu poczułem się lepiej.

- Miło było cię spotkać - ukłoniłem się, a potem nie patrząc na stojącego przy mnie chłopaka, tak zwyczajnie ruszyłem przed siebie.

Nie spodziewałem się, że Jungkook pójdzie za mną. Gdy usłyszałem jego szybkie kroki za sobą, odwróciłem się.

- Też mieszkasz w tą stronę? - spytałem, czując jak coś nie daje mi spokoju. Wydawało mi się, że tu chodzi o coś więcej.

- Nie, moje mieszkanie jest w przeciwnym kierunku - odpowiedział, wkładając ręce do kieszeni i patrząc przed siebie.- Odprowadzę cię.

Zatrzymałem się, patrząc na niego z lekkim niepokojem.

- Ale dlaczego? - mruknąłem, marszcząc brwi.- Przecież...

- Po prostu nie chcę jeszcze wracać do domu - odpowiedział niskim tonem.

Coś w jego głosie sprawiło, że postanowiłem nie drążyć tematu. Widocznie między nim i jego rodzicami też się nie układało. Westchnąłem, czym przykułem jego uwagę.

- Co?

- Nie, to nic takiego - odpowiedziałem, a gdy popatrzyłem na niego dyskretnie, przyglądał mi się.- Mam wrażenie, że jesteśmy w podobnej sytuacji. To znaczy...nasi rodzice nie rozumieją nas tak jakbyśmy tego chcieli.

Jungkook skinął głową, uśmiechając się smutno. Spuścił oczy na chodnik, a ja popatrzyłem prosto przed siebie.

Szliśmy razem, a latarnia uliczna oświetlała nam drogę w lekkim mroku.

***

Mój dom wywarł spore wrażenie na Jungkooku, a gdy się z nim żegnałem, brunet spytał do której szkoły chodzę. Nagle znowu zrobiłem się bardzo czujny.

- Po co chcesz wiedzieć?

Chłopak wzruszył ramionami, a potem odwrócił się na pięcie i odszedł powoli w swoją stronę. Chyba go nie uraziłem tym pytaniem, prawda?

Jego oddalająca się sylwetka stała się tylko plamą, a gdy zniknął mi z oczu, popatrzyłem na drzwi wejściowe zapraszające mnie do środka. No, cóż. Nie każdy człowiek na świecie rodzi się pod szczęśliwą gwiazdą. Nie każdy może mieć to co zapragnie. Dla mnie ważne było, że miałem dom. Nic więcej się nie liczyło. Moje skryte pragnienia musiały pozostać na dnie serca, a ja postanowiłem zaakceptować własny los.

***

Moja mama czekała na mnie w salonie, a gdy przestąpiłem próg domu i włożyłem kapcie, natychmiast zerwała się z kanapy żeby mnie powitać.

- Kochanie, już jesteś. Co za szczęście - powiedziała, przytulając mnie. Potem odsunęła się i lekko roztrzepała moje włosy. Nie lubiłem gdy tak robiła. Jakoś mnie to irytowało, ale nie mogłem jej przecież zabronić.- Na dziś zapowiadali burzę, dlatego się martwiłam.

- Zupełnie niepotrzebnie - odpowiedziałem, uśmiechając się do niej.

- Mimo wszystko, jutro zostań w domu - poleciła, a jej oczy wyrażały zaciętość.- Nie pracuj co wieczór, masz przecież szkołę.

- Dobrze, obiecuję - odpowiedziałem spokojnie. Skoro tak chce, to nie miałem za bardzo wyboru. - Tata już śpi?

- Ach, nie - roześmiała się, zupełnie jakbym powiedział jakiś świetny żart. - Poszedł z kolegami na drinka. Wiesz jak to jest gdy się spotykają. Nigdy nie mogą się rozstać, zupełnie jakby nie widzieli się parę lat.

Skinąłem głową, wyplątując się z jej ramion. Potem bez słowa skierowałem się do kuchni, a ona ruszyła za mną jak duch.

- Napijesz się czegoś? Może przygotować ci coś do jedzenia, kochanie? - spytała, sięgając po szklankę stojącą na górnej półce.

Nagle przypomniałem sobie jak Jungkook mi pomógł. Ten moment gdy wlewał wodę prosto w moje usta wydawał się być ciągle tylko przywidzeniem. Czy ja naprawdę spotkałem dziś kogokolwiek? Może to wszystko było tylko złudzeniem?

- Kochanie?

Otrząsnąłem się z rozmyślań, patrząc na mamę. Czekała na moją odpowiedź, a gdy nie nadeszła, najwyraźniej ją to zaniepokoiło.

- Jestem zmęczony, mamo. Pójdę już spać. Dobranoc.

Patrzyła za mną zaniepokojona, ale na szczęście została w kuchni. Przynajmniej tyle. Mogłem odetchnąć od jej obecności. Czasem zastanawiałem się czy gdybym miał rodzeństwo to byłoby mi łatwiej. Czy wtedy nie nadskakiwałaby mi tak bardzo. Byłem okrutny skoro myślałem o niej w ten sposób. Przecież była moją mamą.

***

Przed snem wziąłem szybki prysznic, a potem od razu położyłem się do łóżka. Mimo mojego zmęczenia pracą nie mogłem zasnąć. Od nowa odtwarzałem w myślach zdarzenia dzisiejszego dnia. Poznałem kogoś nowego, kogoś z kim zacząłem rozmawiać. Co prawda tylko trochę, ale mimo wszystko dla mnie to było spore osiągnięcie. Jednak co z tego, skoro już więcej się nie spotkamy?

Jungkook na pewno miał lepsze rzeczy do roboty i z całą pewnością nie będzie próbował więcej nawiązać ze mną kontaktu. 

****************************************************************************************

Mam nadzieję, że podoba wam się rozwój akcji :)







Zabierz mnie stąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz